„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Gdyby chodziło tylko o narodziny Dzieciątka! Ale legenda jest bardziej literacko rozbudowana. Para Uchodźców uciekała przed złym królem Herodem, istnym obłąkańcem, który zarządził właśnie zabijanie wszystkich nowo narodzonych chłopców w tej rzymskiej kolonii. Rzemieślnik i jego żona długo się błąkali w strachu, ale wiedzieli, że muszą uciekać, zwłaszcza że Miriam była w zaawansowanej ciąży, tuż przed rozwiązaniem. I nie było dla nich miejsca w hostelach, ludzie się bali takich przybyszów. Teren pełen był żołnierzy Heroda. Ludzie się ich bali i nie chcieli tych śmierdzących z podróży gości, zwyczajnie się bali o własne rodziny, a niektórzy mieli zapewne w głowach rzymską propagandę głoszoną z dachów, że podróżnicy ci przybywają w złych zamiarach i będą roznosić zarazę i może nawet podkładać bomby. Albo gwałcić konie.
Więc kiedy ktoś ich przygarnął w ostatniej chwili przed porodem i pozwolił skorzystać z pomieszczenia gospodarczego, wśród domowego bydła i drobiu, było to wielkie szczęście. Na więcej nie mogli liczyć.
Nazajutrz po urodzeniu Synka, z darami ciągnęli do nich okoliczni chłopi, pasterze, oglądając się za siebie i niosąc dary takie, na jakie ich było stać. A gwiazda na niebie zaprowadziła także do stajni Trzech Mędrców, z darami kompletnie nieadekwatnymi dla tej pary i ich Maleństwa, może prócz kadzidła, gdyż dym pozwalał zagłuszyć smród bydła i tych niedomytych Gości.
To taki silny obraz – powitanie w stajni nowego życia, przed ich dalszą drogą. Tak silny, że przetrwał w ludzkiej wyobraźni ponad 2 tysiące lat, choć większość już zapomniała dlaczego. Albo wciąż boi się obłąkanego Króla Heroda i jego żołdaków.
Najnowsze komentarze