„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Czy Ty też obawiasz się o wynik jesiennych wyborów i zastanawiasz, co możesz zrobić?
Szybka wymiana maili z dawno niewidzianymi przyjaciółmi podsunęła pewien pomysł, właściwie rzuciła go Ewa:
– Może zacznijmy od tego, aby przygotować się i przegadać wspólnie jakich argumentów warto używać w dyskusjach z PiS-owcami, aby zaszczepić w nich wątpliwość. A także jak przekonać osoby, które nie chodzą na wybory, aby jednak poszły i właściwie zagłosowały. Zadziałajmy jak posłanka z Cisnej przy wyborach do Europarlamentu :), czyli na swoim najbliższym poletku.
A więc proponujemy małą akcję: przygotowanie rzeczowych, przystępnych kontrargumentów dla tych, którzy jeszcze nie są żelaznym elektoratem władzy – na nich nic nie poradzimy. Ale te kilka milionów, których podobno „polityka nie interesuje” warto i można zagospodarować.
Lato i wakacje sprzyjają spotkaniom, a tam dorosły syn kuzynki, jakiś kumpel z wojska, krawcowa bratowej, szwagier, pomoc domowa cioci Lusi… Na chrzcinach, weselu czy rocznicy ślubu nie wykrzyczymy im przecież tego co myślimy naprawdę.
Dlatego rozpoczynamy cykl, w którym raz na kilka dni będziemy rzucać jakąś pisowską rację typu „Bo ten rząd daje tym, którzy naprawdę potrzebują”, a Czytelników prosimy o wpisywanie w komentarzach pomysłów, jak reagować, jak wytrącać argumenty, jak „świecić przykładem”.
Elżbiecie Łukacijewskiej się udało, uda się i nam!
Do ludzi pewnego typu nie przemówi absolutnie ŻADEN argument idący w poprzek ich przekonaniom. Konfucjusz twierdził, że:
Człowiek, który mówi prawdę musi mieć szybkiego konia.