„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Polska uczy się demokracji. To zajmuje pokolenia. Polska, na wykształcenie społeczeństwa obywatelskiego, miała 20 lat w miedzywojniu i 30 lat po upadku komunizmu. To bardzo niewiele w życiu narodu.
PiS do zwycięstwa wypchały potężne siły:
1. Słabe wykształcenie Polaków.
2. Totalne poparcie kościoła.
3. Propaganda z mediów publicznych.
4. Rozdawnictwo publicznych pieniędzy.
Nie bądźmy więc zbyt okrutni w ocenie wyniku Koalicji Europejskiej. To koalicja z przymusu. Wielu nie oddało na nią głosu z obrzydzenia. I trudno ich winić, bo głos oddawany na KE to był również głos na PSL-owskie kałmuckie, polityczne dziwki i inne smrodliwe kreatury.
Niestety Polska w większości jest taka, jakiej nie chcemy. Niedomyta, niewykształcona, chowana w duchocie i pod ostrzałem propagandy z ambon. Ciągle biedna i zaściankowa. Tragicznie doświadczona przez los.
Większościowe centrum naszego kraju jest bardzo konserwatywne. Nie widać go na Facebooku, bo pewnie nie ma dostępu do internetu.
Do wyborów poszło dziś pierwsze pokolenie, które uczyło się w szkołach o demokracji. Jednak ich nauczycielami są/byli ludzie, którzy demokracji nie znali lub znali ja bardzo słabo. Nasza młodzież 18-24 ma w większości prawicowe, faszystowskie poglądy. Czyja to wina?
Warto więc spojrzeć szerzej na to co się dzieje. Tragedia się nie stała. Obroniliśmy Europę przed faszystami. I ciagle jesteśmy tym krajem, który przeszedł od komunizmu do demokracji bez jednego wystrzału.
Dziś myśląc o tych wyborach powinnismy przemyśleć własne zaangażowanie w budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Ile pomogliśmy. Ile czasu spędziliśmy na budowaniu demokracji od podstaw w swoich miastach. Ile razy byliśmy wolontariuszami. Ile podpisów zebraliśmy. Ile razy maszerowaliśmy? Ilu ludzi zachęciliśmy do działania i jak bardzo angażowaliśmy się w organizacje, które tworzą tkankę demokracji.
Prawda jest niestety taka, że Polak ma ciężką dupę. Siedzi przed tv, grzeje gorzałkę i piwko, narzeka, kłóci się i wali w klawiaturę na fejsie. Mamy jeden z najniższych wskaźników zaangażowania w budowanie społeczeństwa obywatelskiego w Europie. To scheda rozbiorów, wojen i przekleństwa prymitywnego katolicyzmu, który zdominował polski kościół powszechny.
Popatrz w lustro. Widzisz odbicie zaangażowanego człowieka? Not really? No właśnie. To Twoja i moja wina. Za mało zrobiliśmy, choć zrobiliśmy bardzo dużo. Osiągnęliśmy to co osiągnęliśmy, mimo braku wolnych, niezależnych i obiektywnych publicznych mediów, mimo średniowieczem cuchnących sutann, mimo korupcyjnej kiełbasy wtykanej do rąk tych, którzy nie wiedzą i nie mają, mimo straszenia piekłem i końcem świata.
Nie zapominajmy o tym. Bądźmy trochę mniej polscy. Świętujmy to, że stanęliśmy razem z milionami innych Europejczyków i nie oddaliśmy Europy brunatnym siłom. Jesienią trzeba będzie podjąć walkę o Polskę. Dodawajmy sobie sił. Tak po amerykańsku. Naprawdę jest się z czego cieszyć. „Oda do radości” jeszcze będzie brzmieć!
Tekst ukazał się na profilu FB Autorki.
Chyba więcej szacunku dla inaczej myślących. Pomstowaniem nie wygramy.
Inaczej myślących szanować trzeba – przecież od nich też spodziewamy się szacunku. Fajnie byłoby uruchomić tych, którym się nie chce, którzy sobie odpuszczają, naiwnie sądząc: „mnie to nie dotyczy”… To jest wyzwanie. Pozdrawiamy!