„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Elżbieta Lipińska, 25.07.2018
Trójpodział władz w swojej ostatecznej formie został opisany w epoce Oświecenia przez Monteskiusza I Locke’a. Jest to model organizacji państwa, w którym funkcje prawodawcze, wykonawcze i sądownicze są od siebie oddzielone i powierzone niezależnym od siebie organom. Tyle może wyczytać każdy w Wikipedii. Jak i to, że zawarto tę zasadę już w Konstytucji 3 Maja.
W Polsce wyrazem tej zasady jest art. 10 Konstytucji z 1997 roku, który mówi:
1. Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.
2. Władzę ustawodawczą sprawuje Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.
Skupię się tu na sądowniczej, bo ją znam najlepiej, a także aby wyjaśnić, dlaczego władza z takim uporem dąży do jej uzależnienia od władzy wykonawczej.
Przepisy Konstytucji mówią nam: art. 178. 1. Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.
…
3. Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Art.179.Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.
Art. 180. 1. Sędziowie są nieusuwalni.
Czyli tłumacząc z polskiego na nasze, sędziemu nie można wydać polecenia, JAK ma orzekać, sędziego nie mogą wiązać żadne polecenia, a gwarancją tej swobody orzekania jest nieusuwalność (z wyjątkiem sytuacji dyscyplinarnych). Aaa, święte krowy, wołają niektórzy!
Nie rozumieją, że jedyną kontrolą, która umożliwia niezawisłe orzekanie jest kontrola instancyjna, czyli kontrola sądu wyższej instancji nad wyrokami sądów niższej instancji. Zwykle też zapominają o tym, że każdy z nich może kiedyś trafić do sądu, bo sąd to przecież nie tylko sprawy dot. przestępstw, a wtedy z pewnością będzie chciał, żeby sąd orzekał obiektywnie, a nie w myśl jakichś wytycznych innych niż litera prawa.
Istotną gwarancją takiego orzekania jest nieusuwalność. Gdyby prezes mógł zwolnić sędziego za to, że orzeka w sposób niezgodny z czyimś, najpewniej polityków, życzeniem, nie wiadomo, ilu sędziów miałoby odwagę orzekać, ryzykując utratę pracy. A ci, którzy nadal byliby wewnętrznie niezawiśli, pewnie by tę pracę szybko stracili.
Jak się to ma do dzisiejszej sytuacji?
Kilka kwestii wymaga tu poruszenia. Po pierwsze: ustawodawca (parlament) miał prawo zmienić wiek emerytalny sędziów, jednak NIE MIAŁ PRAWA zastosować tego prawa wstecz, a zatem wiek ten mógłby stosować się wyłącznie do sędziów, którzy zostali mianowani po wejściu w życie tych przepisów. A zatem zmiana ta NIE MOŻE stosować się m.in. do sędziów Sądu Najwyższego, co dzieje się na naszych oczach.
Po drugie: odmienna sytuacja dotyczy I Prezesa Sądu Najwyższego, bowiem jego kadencję reguluje wprost Konstytucja, a skrócenie wymagałoby jej zmiany. A zatem skrócenie kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf z powodu osiągnięcia przez nią nowo uchwalonego wieku emerytalnego byłoby próbą zmiany Konstytucji za pośrednictwem aktu prawnego niższego rzędu, jakim jest ustawa.
Dalsze istotne zmiany dotyczą sądu dyscyplinarnego, jeszcze osobowo niepowołanego, na który decydujący wpływ ma mieć Minister Sprawiedliwości, pozbawiając to postępowanie cech obiektywizmu i profesjonalizmu.
Elżbieta Lipińska jest poetką i sędzią, mieszka we Wrocławiu
Najnowsze komentarze