„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Nienawidzimy nieprecyzyjnie. Trudno jest nienawidzić precyzyjnie. Wraz z precyzją, pojawiłaby się czułość, uważne spojrzenie czy empatyczne słuchanie, z precyzją pojawiłyby się niuanse, które sprawiają, że każdy, ze swoimi skłonnościami i mnogością sprzecznych cech, jawi się jako istota ludzka. Kiedy zatrze się kontury, kiedy jednostki stają się nierozpoznawalne, pozostaje tylko niewyraźna grupa adresatów nienawiści. Odtąd można zniesławiać i poniżać, krzyczeć i oburzać się do woli na Żydów, kobiety, niewiernych, czarnoskórych, lesbijki, uchodźców, muzułmanów lub, jak kto woli, Stany Zjednoczone, polityków, Zachód, policję, media czy inteligencję. Nienawiść kształtuje obiekt nienawiści. Produkuje go na miarę.
Carolin Emcke
Cytat pochodzi z pierwszej wydanej po francusku książki Carolin Emcke “Contre la haine. Plaidoyer pour l’impur” (po polsku można by przetłumaczyć jako “Przeciwko nienawiści. Mowa obronna znienawidzonych”). Tłumaczenie Natasza Quelvennec
Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść.
Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny,
które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.
Religia nie religia –
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna –
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.
Ach, te inne uczucia-
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Zwątpienie ilu chętnych porywa za sobą?
Porywa tylko ona, która swoje wie.
Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ile dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.
Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piękno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.
Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.
Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeśli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
– ona jedna.
Wisława Szymborska
Najnowsze komentarze