web analytics

DOK – Democracy is OK

„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)

Dzień Niepodległości

Katarzyna Szumniak, ORP, 12.11.2017

 


O wczorajszym Marszu Niepodległości i okolicznościach towarzyszących napisano już prawie wszystko. Ja dorzucę już tylko kilka „migawek”, scen, które zapamiętałam. Patrzyłam na Marsz oczami debiutantki – pierwszy raz miałam z nim do czynienia bezpośrednio, od razu bardzo blisko, w samym środku.

Godz. 14. Zbieramy się na Rondzie Dmowskiego. Szpalery biało-czerwonych flag łopoczą na wietrze. Patrzę na twarze współmanifestantów. W większości młodzi mężczyźni, ale są też dziewczyny. Piękne, świeże, z eleganckimi torebkami, w gustownych ciuchach, uśmiechają się i pozują do zdjęć ze swoimi podgolonymi facetami, na tle banneru z Chrystusem Królem.

Prawie wszyscy mają na rękawach biało-czerwone opaski ze znakiem Polski Walczącej. My też takie mamy. Kupiłyśmy je u handlarza na Patelni, żeby się na pierwszy rzut oka nie odróżniać od tłumu.  Założyłam ją tak, że nie widać „kotwicy”, ale i tak pali mnie przez kurtkę. Cały czas myślę, że muszę ją zdjąć, że to profanacja.

Przechodzi duża grupa…dzieci właściwie. Ileż one mają lat – 10? 12? Wszystkie w dziwnych mundurkach – nie harcerskie, ale w tym stylu. W ciężkich butach, z furażerkami na głowach, w ręku każdego biało-czerwona chorągiewka. Rozglądają się zaciekawione, jak koloniści, co pierwszy raz w wielkim mieście. Dzieci, co Wy tu robicie?…

Obok nas trzech panów. Biało-czerwone flagi zarzucone na ramiona i związane pod szyją na supeł. Najmniejszego skrępowania, nic. Pusta butelka ląduje pod krzakiem na klombie, na samym środku ronda. Z głośników ryczy chrapliwie wykrzykiwana, rapowana pieśń o umęczonej ojczyźnie.

Godz. 15.30. Marsz rusza. Z ogłuszającym hukiem strzelają race. W jednej chwili znajdujemy się w czerwonej, ognistej chmurze. Przypominają mi się wszystkie filmy wojenne, jakie widziałam w życiu. Ostrzał trwa, miasto płonie.

„Wiel-ka Polska nie-po-dle-gła!!!”, „Raz sierpem-raz młotem-czerwoną-hołotę!!!”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!!!” „Na-cjo-nalizm, nie liberalizm!!!” „Uderz, uderz i-mi-granta!!!”, „I-mi-granci, wy-pier-dalać!!!” Między kolejnymi patriotycznymi hasłami słyszę dialog idących za mną młodych mężczyzn: „a za rok już przyjedziemy tu z bronią”…


Rozglądamy się cały czas za policją. Chcemy wiedzieć, czy będziemy zdane tylko na siebie. Będziemy. Między Rondem Dmowskiego a Mostem Poniatowskiego nie udaje mi się dostrzec ani jednego funkcjonariusza.

Już siedzimy na jezdni. Banneru z napisem FASZYZM STOP już nie ma, przetrwał jakieś dwadzieścia sekund i poległ, rozdarty na strzępy. Ale my siedzimy. „Kobiety przeciw fa-szyz-mowi!” ,”Na-cjo-nalizm, to-się leczy!”. Trzymamy się pod ręce.

Twarze, dużo wściekłych, wykrzywionych twarzy. Wrzeszczą. Plują. Kobieta w wieku mojej matki zrywa mi z rękawa biało-czerwoną opaskę, krzycząc „Oddaj to, ty kurwo!” W drugiej ręce trzyma krzyż i macha nam nim przed oczami.


Agresja narasta. Przekleństwa. Szturchają nas. Kopią. Widzę Kingę, która kopana w brzuch i plecy podryguje jak szmaciana laleczka. Ma niesamowity spokój na twarzy. Próbuję ją osłonić. Ktoś bije mnie po plecach drzewcem, biało-czerwona flaga zasłania mi twarz. „Zostawcie je, to kobiety!” Duża grupa osiłków w kapturach i maskach z trupimi czaszkami i jakimiś wynaturzonymi paszczami o ogromnych zębach. Szarpią nas, ciągną po asfalcie. Już nikt mnie nie trzyma pod rękę. Zsunęły mi się okulary, mało co widzę, jestem w powietrzu, ktoś mnie trzyma za nogi, ale dlaczego głową w dół?!…

Cisza. Ciemne niebo. Jasne chmury. Gdzie ja jestem?

Niedziela. Media i politycy prześcigają się w komentarzach o wczorajszych wydarzeniach. Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało. Radosny marsz patriotycznych rodzin z dziećmi.

Patrioci Błaszczaka, 11.11.2017



(Visited 548 times, 1 visits today)

One comment on “Dzień Niepodległości

  1. anna
    13 listopada 2017

    kupą odważni zakapturzeni to tylko kilka bezbronnych

    a ile jadu wyleje się jeszcze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kategorie

Najpopularniejsze:


License:

This work is licensed under a Creative Commons Attribution-NoDerivatives 4.0 International License.

W blog Democracy is OK D.OK zamieszczamy teksty, których tematyka jest zgodna z ideami wyrazonymi w naszym Manifescie, jednak za tresc artykulow i wyrazone w nich opinie odpowiedzialni są tylko i wylącznie ich autorzy.