„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Czy to jest fakt wart odnotowania? – Tak. Liczne reakcje na ten prywatny list świadczą o tym, że problem jest, że mamy doń osobisty stosunek, że chcemy pomagać, napiętnować i krytykować- jedni oprawcę, inni ofiarę. I nie jest rzeczą oczywistą, że ta ostania jest zawsze kobietą czy żoną. Pastwić możemy się nad mężem, partnerem, współpracownikiem, dzieckiem… Przemoc rodzi przemoc.
Agresja. Skąd wokół nas tyle agresji..?
Dzień dobry Pani Doroto, piszę do Pani, bo chciałbym umieścić to pod postem na temat przemocy psychicznej, ale nie chcę tego napisać oficjalnie pod swoim nazwiskiem.
Jesteśmy „wzorową” rodziną, która krwawi od środka i tylko ściany wiedzą co się dzieje. Wzorowa rodzina młodzi, bogaci, firma, dom, majątek, cudowne dzieci…
Pani Doroto, chciałabym napisać parę słów do wszystkich kobiet słyszących „jesteś beznadziejna”, „jesteś żałosna”, „nic w życiu nie osiągnęłaś”, „ty gruba ku.. kto by cię chciał”, „jesteś zerem”, „jesteś wariatka” ,”nie mogę na ciebie patrzeć bo mi się rzyg… chce”, „ty idiotko, jesteś aż tak głupia” – to tylko mały odsetek tego co to jest, i czym jest przemoc psychiczna, o wiele bardziej bolesna niż fizyczna, bo siniak i opuchlizna znikają, a słowa przechodzą na wskroś przez nas, codziennie zabierając cząstkę naszego uśmiechu, naszej duszy, poczucia wartości i wiary w swoje ja.
Najczęściej przemoc psychiczna jest wymierzona w kobiety, które mogą być silniejsze od swoich partnerów, lepiej wykształcone, które odnajdą się w każdym towarzystwie, są duszą towarzystwa i kochają życie. Partner z powodu własnych kompleksów, strachu przed byciem postrzeganym jako ten drugi w domu, ze zwykłej zazdrości niszczy w kobiecie wszystko to, co na początku w niej kochał, podziwiał, wszystko to, co było powodem dlaczego się w niej zakochał, dlaczego właśnie wybrał ją…
Przemoc psychiczna jest najpodlejsza. I najtrudniejsza do udowodnienia, bo dzieje się tu i teraz, w domu, gdzie nikt nie widzi, nie pozostawia śladu, a znajomi czy sąsiedzi nie widzą – czasem słyszą, ale z reguły jego krzyk: „wariatko, idź się leczyć”, „wariatko, niszczysz rodzinę”, „wariatko, ku….”.
Jeśli kobieta się nie poddaje, meteory takich przemocy z czasem zawsze przechodzą w coraz ostrzejszą formę…. zakrzywiania rzeczywistości także u dzieci – „mamusia jest chora”, „mamusia jest podła”, „mamusia nie sprząta – prawda?”, „Nie martw się, znajdziemy ci nową mamusię”.
Jeśli nadal kobieta pozostaje niezniszczalna na zewnątrz, bo w środku już jest wrakiem, partner uderzy, uderzy raz, drugi, trzeci, tak żeby bolało, i powie „to twoja wina, sprowokowałaś mnie”, „to twoja wina bo powiedziałaś mi takie rzeczy”.
Jeśli kobieta znajdzie w sobie siłę, pomoc i odważy się pójść na policję, zeznać i rozpocząć sprawę karną, wytrzyma, da radę, to NIGDY, ale to NIGDY nie wolno jej zrobić kroku w tył, NIGDY nie wolno jej się wycofać, NIGDY nie wolno jej uwierzyć, że potwór się zmieni i nie będzie potworem. Potwór pozostanie potworem. Może spać miesiąc, dwa, pół roku, ale on nie śpi, on codziennie obserwuje, obmyśla i się szykuje do powrotu… i zawsze wraca, wraca ze zdwojoną siłą i doświadczeniem. Wraca bardziej brutalny i lepiej przygotowany, tym razem nie popełni już błędu, żeby kobieta mogła mieć dowody czy świadków, tym razem zrówna z ziemią wszystko w koło i wszytskich, a z kobietą zrobi porządek.
„No idź znowu na policję, idź wariatko, już cię tam znają”, „No idź niech cię wyśmieją, że zgłaszasz i cofasz i co znowu chcesz zgłosić”, „zabiorę ci dzieci wariatko, bo policja potwierdzi, że jesteś nienormalna, która zgłasza i wycofuje, już ci nikt nie uwierzy w twoje bajeczki”.
Jeśli pozwolimy wrócić potworowi, pozwolimy się zbliżyć mu do nas, naszego serca i przez sekundę uwierzymy w to, że tym razem będzie inaczej, to właśnie wzięłyśmy łopatę i zaczynamy kopać sobie grób…
Moja babcia zawsze mawiała „złe się okociło, złe zdechnie”.Nawet jeśli znowu poczujemy to, co przed całym koszmarem, to tylko pozory…. zło i potwór wróci, tylko tym razem będzie subtelny, „kochanie nie podoba mi się ta koleżanka twoja – ona ma zły wpływ na ciebie”, „kochanie, twoja matka źle działa na ciebie, nie szanuje cię, powinnaś ograniczyć z nią konkat”, „kochanie, to dla twojego dobra, bo przecież mnie kochasz i wiesz ze chcę dla ciebie dobrze”, kolejna łopata, i kolejna łopata…. bo jeśli mamy się nie kłócić, a przecież on taki cudowny teraz, to odsunę się od tej, od tamtej…. dół coraz głębszy, tym razem subtelnie przygotuje się do akcji…
Chcę ostrzec wszystkie kobiety, chcę powiedzieć, że najważniejsze są dzieci i ich uśmiech!
Bo potwór nigdy się nie zatrzyma…. jeśli straszy, że zabierze pieniądze, dom, firmę, samochód to niech zabiera! Niech zabiera wszystko, ale zostanie ci życie, życie twoje i dzieci.Nie wiem Pani Doroto, czy cokolwiek Pani z tego mogłaby wybrać, ale bardzo bardzo chciałabym przekazać coś kobietom takim jaka ja… bo mimo uśmiechu „przecież ma wszystko, co narzekać”.
Jesteśmy posypane w środku, jak domek z kart na większym wietrze przestajemy istnieć… zastraszone, zniszczone psychicznie, kompletnie same, a kiedyś pełne życia, uśmiechu z mnóstwem przyjaciół…
Moja walka trwa, ja pozwoliłam powrócić potworowi (był w areszcie, miał zakaz zbliżania się i kontaktowania ze mną), pozwoliłam i ponoszę tego konsekwencje dzień w dzień, dałam się nabrać.
Uwierzyłam, że po eliminacji „złych” przyjaciół, „podłej” matki, że jak będę codziennie podawać gorący dwudaniowy obiad, że jak będę codziennie latała na mopie, ciężko pracowała w naszej firmie, jeśli stworzę „prawdziwy dom”, to bedzie jak w bajce, jak na początku…NIE, NIGDY nie będzie już… bo powód zawsze się znajdzie, zawsze, do kolejnych wyzwisk. Pani Doroto, proszę napisać dłuższy tekst o tego rodzaju przemocy, proszę Panią o to w imieniu swoim i sądzę tysięcy kobiet, które żyją w strachu i wstydzie. Pozdrawiam serdecznie!
List, pozbawiony szczegółów pozwalających zidentyfikować Autorkę, ukazał się na profilu FB Doroty Zawadzkiej. Dziękujemy za udostępnienie.
Tak, to prawda, pozbierac sie trudno po takich przejsciach, wybaczyc mozna, lecz zapomniec nigdy. Tez mialam taki zywot kobiety, matki, zony + alkocholizm meza, ktorego to ja mialam nauczyc pic? Lecz tego nie pamietam, by tak bylo, znosilam to dlugo, ba nawet za dlugo, lecz w koncu poszlam po rozum do glowy, majac juz synow doroslych, starszy 23lata, mlodszy 21, i corke, 11letnia, nie wytrzymalam juz dluzej, wtajemniczylam synow w moj plan zwiania z corka za granice, powiedzieli, zrob tak, po co masz sie meczyc, zalatwilam sobie dwa zaproszenia, jedno do Niemiec, a drugie do kolezanki mieszkajacej w Szwecji, maz zgodzil sie na moj wyjazd z corka do Szwecji, gdyz tam nie przyjmowano takich jak ja, do Niemiec nigdy by sie nie zgodzil, gdyz byl swiadomy tego, ze bym juz nie wrocila, a w urzedzie paszportowym dalam oba zaproszenia, i otrzymalam wyjazd za zgoda meza wraz z corka na urlop swiateczny, skorzystalam z tego pozalatwialam swe sprawy o ile to bylo mozliwe, i dopiero synowie powiedzieli mezowi, ze nie jechalam do Szwecji tylko do Niemiec, na drugi dzien, po moim wyjezdzie, byli juz pewni, ze jestem juz w NRFie, smial sie i drwil, mowil, ze mu kaktus wyrosnie, gdy po urlopie nie wroce skruszona, bo kto mnie bedzie chcial, zylismy z soba 26 lat, i z tego mozna bylo wnioskowac, za jaka idiotke mnie mial, ze sobie nie poradze bez niego. O Boze, wyjechalam dokladnie 5 grudnia 1985 roku, po przejsciu Friedlandu i pobycie w Una Massen wrocilam do miasta mojego wyboru dokladnie 13 stycznia 1986, 28 stycznia tegoz roku juz mialam prace, ( z zawodu jestem krawcowa) pracowalam w tych zakladach do Maja 86, a od 1,06,86 juz mialam swoj punkt uslug krawieckich, corka w miedzyczasie byla caly tydzien w Hajmie, dla przesidlancow uczac sie w szkole jezyka. Nie mialam zadnych problemow, gdyz jezyk znalam od dziecka, i tak to dobrze i spokojnie nam sie zylo, do momentu pojscia meza na emeryture, i postanowil dokoptowac do nas, szybko zlozylam wniosek o rozwod, gdyz po przyjezdie meza do niemiec od razu by mi go do mieszkania wsadzili, celem laczenia rodzin, czego wcale nie pragnelam, a bedac rozwodka, problemu z tym nie bylo, nigdy nie szczulam dzieci na meza, nie zabranialam kontaktu, to nie w moim stylu, mimo, ze z ex meza strony i jego brata tez mieszkajacego w Niemczech inne mieli zdanie co do mojej osoby, lecz to juz nie bylo wazne. Pozostawil dom w Polsce, na pastwe losu, wiec sila rzeczy sama lacznie z dziecmi utrzymywalam ten dom, do dnia obecnego jestem w tym domu, w miedzyczasie exmalzonek zmarl. bedac u mlodszego syna pod opoieka, gdyz chlac dalej nie przestal, i dorobil sie choroby alkoholowej wraz z porazeniem i wylewem, zapomnialam dodac, ze synowie z rodzinami dolaczyli do mnie w Niemczech, z exmezem widywalismy sie, przychodzil do mnie i corki lecz zadnych praw do mnie juz miec nie mogl, obecnie jestem juz w kraju w tym swoim domku, mam problemy z utrzymaniem tego samej, gdyz do mlodych nie naleze, lecz z pomoca dzieci, jakos daje rady, tylko juz nigdy nie staralam sie znalesc partnera, za gleboko to wszystko po dzien dzisijszy we mnie tkwi. Dzieci tak, partner nie, bo chlopa mozna znalesc, lecz ojca dzieciom trudno, tej zasady sie zawsze trzymalam, i zle na tym nie wyszlam, zaje sobie spokojnie mam dzieci kochane, wnuki az 7 i juz dwoje prawnukow, tylko wnuki nie mialy dziadka nigdy, co bardzo bylo i jest po dzien dzisiejszy odczuwalne. Tyle stracil przez swoje chamstwo, dzici sa samodzielne, maja swoje zaklady, synowe tez maja swe sklapiki, ziec grek, prowadzi Disco ze swoim przyjacielem do spolki, domki sobie w niemczech pobudowali, ten jeden, ktory jest tu w Polsce, tez wybudowal i ma swoja firme, tak, ze zycie jakos sobie wszyscy ulozyli, przez te przezycia stalismy sie bardziej odporni na niedogodnosci zyciowe, co tez sie in + liczy, szkoda mojego zycia i mojego ex, lecz wazne, ze dzieci sa w porzadku, zyja pracuja i jest im nie zle, co jest moja duma te dorosle dzieci ze swoimi polowicami, wnuki, wnuczki i teraz prawnuk i prawnuczka, tylko tego dziadka brak, szkoda, a moglo byc calkiem normalnie, tak swojsko rodzinnie i zwyczajnie, jak to zycie powinno sie toczyc, bez chamstwa i szykanow, lecz bylo i minelo, nie powroci, ciesze sie reszta zycia, oby tylko zdrowie dopisalo jak do tej pory.
Co tu jeszcze dodac, to przykre, ze najwiecej bronia mezczyzn w takich przypadkach, zawsze wine szukaja u kobiety. A kto wini te biedne upokorzone? Oczywiscie kobiety, i czy w takim przypadku mozna jeszcze komentowac na ten temat? Zostanie sie okrzyknieta niewdziecznica, ladacznica i czym jeszcze moze byc taka kobieta nazwana. Przykre, lecz prawdiwe.