Pakiet dodatkowy

Wydarzyła się chyba ważna rzecz, tłumacząca część reakcji 'prawej’ i 'kato-lewej’ strony na to wszystko.

Otóż do tej pory wyborca partii innych niż PiS często czuł się brudny. Można było głosować na PO, bo fundusze unijne, promesa zachodnich standardów itp. itd., ale oczywiście miało się świadomość, że w pakiecie dostaje się lizanie dupy biskupom i specjalne strefy wyzysku ekonomicznego. Można było kiedyś zagłosować na Palikota z powodów, powiedzmy, obyczajowych, no i od razu okazało się, że w pakiecie było de facto głosowanie na grupę typów spod ciemnej gwiazdy. Można było głosować na SLD, bo się miało poglądy lewicowe i na papierze wszystko się zgadzało, ale w pakiecie miało się oczywiście podtrzymanie bytu starych, skompromitowanych wielokrotnie komuchów.

W porównaniu do tego wyborca PiS miał pełno prawo czuć się lepiej sam ze sobą: no bo po prostu chciał Polski opartej na wartościach katolickich, oferującej rozbudowany socjal, i proszę, PiS to było dokładnie to. Można było się pławić w miłym poczuciu moralnej wyższości. Mogło się wydawać, że nie ma żadnego 'obowiązkowego pakietu dodatkowego’, na obecność którego zwracali uwagę słusznie skompromitowani, a przez to niewiarygodni, politycy innych opcji. Ale teraz już nie da się udawać, zamykanie oczu nic nie pomoże: wszyscy zwolennicy PiS mimowolnie poparli w pakiecie przekazanie władzy w ręce człowieka równocześnie cynicznego i opętanego żądzą zemsty, konsekwentnie niszczącego wszelkie instytucje odróżniające nasz kraj od państwa centralnie sterowanego. Człowiek ten w dodatku pełnię kontroli nad wymiarem sprawiedliwości przekazuje innemu człowiekowi podobnie opętanemu. No i szlag trafił całą moralną wyższość; zwolennicy PiSu są jeszcze brudniejsi od popierających inne partie, i doskonale to rozumieją, nawet jeśli publicznie twierdzą, że tak ma być, i wszystko jest w porządku. Zasada 'pakietu’ obowiązuje jednak wszystkich. Uświadomienie sobie tego musi boleć…

Leszek Wroński, fb, 19.7.2017