„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Tak powiedział lider najważniejszej opozycyjnej partii, wzburzonej ponoć rujnowaniem Polski przez rządzącą watahę Zbasława i psuciem się światowej opinii o niej. To jest to, co przez dwa lata bycia w opozycji Schetyna zdołał wymyślić na temat jednego z najpilniejszych, najbardziej dramatycznych problemów, z jakimi boryka się dziś Europa i cały świat. „Problem nie istnieje”.
To przypomnę panu Grzegorzowi, dlaczego „problem nie istnieje”. Otóż pod koniec 2015 roku, po długich i twardych negocjacjach, rząd Ewy Kopacz zgodził się na przyjęcie sześciu tysięcy emigrantów w ramach programu relokacji. Migranci mieli przejść szereg kontroli, być starannie wyselekcjonowani przez Rzeczpospolitą Polską, a pani premier zastrzegła, że Najjaśniejsza przyjmie tylko uchodźców, zaś „migranci ekonomiczni będą eliminowani” (nie sądzę, żeby miała na myśli to, co zwykle ludzie rozumieją pod tym słowem, uważam to raczej za fatalny lapsus językowy). Strona polska rozważała ponoć postawienie przed uchodźcami jeszcze jednego warunku. Szczęśliwcy, którzy mieliby trafić do Polski, mieliby w ciągu dwóch dni nauczyć się śpiewać „Bogurodzicę”. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano.
A więc sześć tysięcy, skromny ułamek tego, co robią kraje solidarnej Europy, ale przynajmniej symbolicznie Polska uratowałaby honor (no, powiedzmy). Ale zaraz potem nadszedł rząd Beaty Szydło, czyli Jarosława Kaczyńskiego, i wykorzystując jako pretekst zamachy terrorystyczne w Belgii i Francji, ustami swej marionetki oświadczył, że żadnego uchodźcy nie przyjmie, bo każdy z nich jest podejrzany. A do tego są brudni i sikają po kościołach, dodał Jarosław Kaczyński, co czym prędzej podchwycił pan Duda Andrzej, specjalista od podchwytywania.
Oto, dlaczego „problemu nie ma”. Na użytek takich polityków jak Schetyna „rozwiązał” go PiS.
Przypomnę panu Grzegorzowi jeszcze kilka faktów: dwa dni temu, 8 maja, w przeddzień święta zjednoczonej Europy, w Morzu Śródziemnym zatonęło dwieście osób. DWIEŚCIE („problem, jeśli jest, sam się rozwiązuje”, konstatuje zapewne nasz rezolutny polityk). W ciągu ostatnich dziesięciu lat utonęło co najmniej 15 tysięcy uchodźców z Afryki. Miliony Afrykanów uciekły ze swoich domów, z powodu wojen i w poszukiwaniu lepszego życia. Miliony zostały przyjęte np. przez Liban, setki tysięcy np. przez Szwecję. Polska przyjmuje rocznie… 20-30 uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Dla pana Grzegorza problemu nie ma, bo nie stanął na agendzie. A jak stanie, to pan Grzegorz będzie rozmawiał, tzn. zacznie wymyślać nowe strategie wykpiwania się.
Zadowolony z siebie panie Grzegorzu, dla mnie też nie istniejesz. I mam nadzieję, że tak samo dla wielu innych, którzy szukają prawdziwej alternatywy dla PiS. Zamienianie wielkiego obciachu na obciach trochę mniejszy mnie nie interesuje, twój cynizm i obojętność jest taki sam, jak cynizm i obojętność Dudy, Kaczyńskiego, Szydły i reszty pisowskich dzikusów. Szkoda naprawdę Ewy Kopacz, to był ostatni przywódca PO, który miał jaja.
Bartosz Hlebowicz, 10-05-2017
Przepraszam bardzo, ale skąd liczba 30 osób?
Polecam zapoznanie się ze statystykami. Jest zle, ale nie aż tak zle: http://www.migracje.gov.pl
Dziękuję za zwrócenie uwagi – błąd był niezamierzony, juz poprawilem. OK, z Bliskiego Wschodu i Afryki rocznie 20-30 osób otrzymuje w Polsce status uchodźcy. Nie zmienia to faktu, że jak Pani zauwazyła, jest kiepsko. Najwazniejsza zas liczba to ZERO – Polska nie wzięła udziału w unijnym programie relokacji. Czyli wtedy, gdy trzeba było okazać solidarnosc z innymi panstwami UE, mysmy się wypięli.
Jestem zwolennikiem odesłania księży na księżyc, szerokich praw kobiet, związków partnerskich oraz rozsądnej, ale solidarnej pomocy ofiarom wojen i kataklizmów.
Ale to jedno, a głupota ludzi uważających, że przywódca musi pokazać JAJA i zginąć jak bohater, jak za przeproszeniem Powstańcy 1944, to drugie. Zamiast realizować to, co w danej chwili da się (dałoby się) zrealizować.
Ludzie wydawałoby się obdarzeni rozumiem nie chcą dostrzec, że w tej chwili, przy obecnym stanie ducha i umysłu Polaków, co przekłada się na dominację katoprawactwa pod kontrolą kleru, nie da się w Polsce spełnić sekwencji 2 rzeczy: (1) wypowiedzieć wojnę KRK i (2) wygrać wybory, tzn. przejąć władzę, o (3) realizacji zapowiedzi wyborczej to już mówić szkoda. Czyli nie ma i nie da się stworzyć takiej siły, która może przeprowadzić te sympatyczne zamysły w drodze demokratycznej. W niedemokratycznej zresztą też, bo do tego potrzeba wojska i policji.
Histeria. Pozbawianie jaj Schetyny (jego jaja nic mnie nie obchodzą, możecie go sobie wziąć, z jajami czy bez). Obraza na PO. Idziemy głosować na Zandberga. Zandberg znów przechodzi pod progiem, a jego procenty d’Hondt odnosi w zębach Kaczyńskiemu.
Brawo My!
P.S. Jak to szło u Kaczmara? „Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse.”
A jedna z moich politycznie niepoprawnych nauczycielek nazywała to po imieniu: „Infantylny idiotyzm”.
Wypowiedz Schetyny była przejawem cynizmu i tchórzostwa, i to jeszcze zapodana w bardzo prymitywny sposób, i Pańskie wywody tego nie zmienią. Jeśli chciał zastosować unik, mógł to zrobić inteligentniej. Mógł też wykorzystac polski Kościół. Polscy biskupi powiedzieli, że należy zrobić korytarze humanitarne dla uchodźców. Wystarczyło powiedzieć, że zgadza sie z biskupami.
Chyba jednak jaja Schetyny bardzo Pana obchodzą. Ja o nich nie napisałem ani razu (bo też i nie ma o czym), a pan cztery.
O jajach (ich braku) istotnie pisała pani N.Quelvennec w krótkim wstępie do Pańskiego tekstu, który zacytowała, gdzie mogła (mój komentarz u niej zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach, pewnie z tego umiłowania demokracji i wolności słowa).
Jednak ani ta moja omyłka, ani Pańskie wywody nie zmienią faktu, że robienie polityki nie polega na robieniu samobójczych gestów, a oczekiwanie tego od jedynego polityka (dla jasności – mam na myśli przywódcę partii, nie pana Grzesia, który osobiście zwisa mi zwiędłym kalafiorem), którego można dziś i jutro traktować jako poważną, aktualną alternatywę dla katonaziolskiej polityki tandemu Rydzyk-Kaczyński, jest przejawem – proszę wybaczyć – infantylizmu co najmniej.
O, proszę sobie spojrzeć: Oto Jeden z większych facebookowych radykałów w walce ze znienawidzonym katonarodowym reżimem wywiesił świeżutki fotoreportaż z komunii własnego dzieciaka… a pod nim milion rozanielonych postów lub emotów. Z nim niech Pan idzie pogadać w programie laicyzacji Polski….
Ale nie Pan (nie Pan jeden, bo setki tu takich) woli obrzydzać Polakom polityka, który ma szansę odebrać Kaczyńskiemu zabawki. Pan też nie dostrzegł jeszcze różnicy między PiS a PO, zrobi focha i zagłosuje na coś poniżej progu wyborczego?|
Proszę nie imputować mi, czego nie napisałem. Schetyna sam się swoją wypowiedzią obrzydził – nie widzę najmniejszego powodu, żeby to przemilczać, tak jak Pan raczył był kiedyś skrytykować Frasyniuka za to, że nie wskazał Kościoła jako przyczyny rozpierduchy, którą urządza PiS w naszym kraju. Pan może się czuje rzecznikiem Schetyny czy PO, ja nie.
Zastanawia mnie, dlaczego zamiast argumentów stosuje Pan agresywny atak. Jak napisałem w poprzedniej odpowiedzi, Schetyna nie musiał popełniać harakiri, wystarczyło udzielić sprytnej odpowiedzi, powołując się na słowa biskupów. Zachowałby przy tym twarz, a krytykom z PiS zamknąłby usta. A Pan mi tu jakieś pierdoły sadzi o fotkach, komuniach i obalaniu antypisowskiej opozycji.
Jako wyborca PO chciałbym, żeby ta partia dostrzegała poglądy i oczekiwania także takich jak ja, czyli infantylnych idiotów, jak łaskawie zechciał Pan to ująć.
p.s. Nie wiem, gdzie i dlaczego Natasza usunęła, o ile faktycznie usunęła, jakiś Pański komentarz. Jeżeli był taki jak większość Pańskich komentarzy, czyli niegrzeczny, to się jej nie dziwię. Mnie to obojetne, ale najwyraźniej Natasza nie jest odporna na brak kultury.
Przykro to mówić człekowi robiącemu w oczach niektórych za myślącego, że jest prostak i buc, ale cóż, czuję się zmuszony okolicznościami. Pan przypisuje sobie prawa, których odmawia Pan innym, i sądzi ich Pan za rzeczy, za które sam Pan powinien się dawno smażyć w jakimś specjalnym piekle dla ludzi z niedoborem kindersztuby, ale za to wykształconych ponad swoją inteligencję.
To na pożegnanie. Jasne, że będę się wystrzegać dalszych kontaktów z Panem. Pojedyncza recydywa to dość. Pa!
Trzymam za słowo, panie Bełkot. To nie jest miejsce dla ześwirowanych trolli. Naprawdę nie wiem, kto i kiedy Pana ukrzywdził.
Przyłączam się do wyrażonych opinii n/t p. Schetyny. Opozycja musi pokazać wyższość swoich racji i zasad jeśli ma „robić” lepszą władzę. Nawet wbrew obiegowym nastrojom. Zaś p. Bełkot próbował ubrać się w szaty inteligentnego dyskutanta a wyszedł mu ….. bełkot!