„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Kandydaci ruchu En Marche! i partii Front Narodowy stają do ostatecznego pojedynku. To okazja, by przyjrzeć się ich stanowiskom dotyczącym praw kobiet oraz ich strategii.
Parytet i równość płac
Emmanuel Macron uważa, że mimo iż kobiety stanowią „porządną połowę” francuskiej populacji, to „nie są wystarczająco reprezentowane w ławach parlamentu”, podobnie jak obywatele młodzi i Francuzi obcego pochodzenia. W przemówieniu w Lyonie zapowiedział, że chciałby, by „kobiety stanowiły co najmniej połowę kandydatów jego ruchu En Marche! do Zgromadzenia Narodowego”. Emmanuel Macron zobowiązuje się zrobić wszystko, by „parytet nominacji na wysokie stanowiska państwowe” stał się rzeczywistością. Zapowiedział też powstanie idealnie parytetowego rządu, jeśli wygra wybory prezydenckie.
W kwestii równości płac Emmanuel Macron wyraża życzenie „takich samych reguł dla wszystkich” – jak pisze w swoim projekcie prezydenckim. W celu poprawy sytuacji kobiet, zapowiada, że opublikuje nazwy firm nierespektujących zasady równości płac między kobietami a mężczyznami. Uściśla, że „masowo i losowo” przeprowadzane będą kontrole standardów panujących w firmach, by „sprawdzić, czy respektują prawo w tej kwestii.”
Praktycznie nieobecny przed wyborami prezydenckimi, temat praw kobiet często zaczął się pojawiać w wypowiedziach Marine Le Pen w kampanii wyborczej. “Czy jestem za tym, żeby kobiety pracowały? Tak. Czy jestem za tym, żeby były traktowane na równi z mężczyznami w każdej dziedzinie? Tak, w każdej dziedzinie, w każdych warunkach, w każdym kontekście.” – zadeklarowała liderka Frontu Narodowego w październiku zeszłego roku. Sprecyzowała jednak, że państwo nie zawsze powinno interweniować, dodając: “Nikt nie ma magicznej różdżki, którą można zaczarować nierówność płac”. Podobnie wypowiadają się pozostali działacze. Jedna z aktywistek, Agnès Marion, napisała w tweecie: “Wyzwolenie pracujących kobiet to idée fixe burżuazji: dotyczy paryskiej dziennikarki, ale nie kobiety pracującej fizycznie.”
Kandydatka pragnie „powołać do życia narodowy plan dla równości płac kobiet/mężczyzn” i „walczyć przeciwko niestabilności zawodowej i socjalnej”. Nie towarzyszą temu zdaniu konkretne propozycje. Jednocześnie odrzucając zasadę „pozytywnej dyskryminacji” Marine Le Pen pragnie “przywrócić prawdziwą równość szans w odnalezieniu republikańskiej, uznającej zasługi drogi”- cokolwiek by to nie znaczyło!
Konieczność parytetu jest w wręcz negowana w programie wyborczym Marine Le Pen, gdzie czytamy, że wynika on z “ideologii różnicowania i multikulturalizmu będącą formą odwróconego rasizmu, którego pierwszymi ofiarami (…) są biali, heteroseksualni mężczyźni”.
Prawa reprodukcyjne i przemoc
Emmanuel Macron w swoim programie jednoznacznie opowiada się za prawem do legalnej i bezpiecznej aborcji oraz za “rozszerzeniem programu in vitro o kobiety samotne i pary kobiet”. Obiecuje również “walczyć bezustannie przeciw molestowaniu, przemocy i aktom agresji wobec kobiet” poprzez kampanie informacyjne i rozpowszechnienie telefonów alarmowych, pozwalających udzielić natychmiastowej pomocy ofierze przemocy i molestowania.
Pamiętamy, że Marion Maréchal-Le Pen groziła, jeśli zostanie wybrana w regionie Prowansji – Alpy – Lazurowe Wybrzeze, zniesieniem finansowania dla, jak to określiła, “stowarzyszeń upolitycznionych”, do których zalicza organizację Planning Familial, zajmującą się propagowaniem edukacji seksualnej, dostępu do antykoncepcji i bezpiecznej, legalnej aborcji. Marine Le Pen zwróciła wtedy siostrzenicy uwagę, że takie rozwiązania nie figurują w programie partii.
Co zatem jest w programie? Marine Le Pen chce utrzymać w mocy zakaz macierzyństwa zastępczego i ograniczyć dostęp do in vitro tylko do cierpiących na bezpłodność par heteroseksualnych. Pozycja Marine Le Pen nie jest jednoznaczna w kwestii swobodnego dostępu do aborcji. Front Narodowy jest tradycyjnie przeciw temu prawu kobiet, nabytemu w 1975 roku dzięki legendarnej minister zdrowia, Simone Veil. Mimo częstych ekscesów werbalnych siostrzenicy Marine Le Pen, oficjalnie partia nie kwestionuje dziś dostępu do aborcji i jej całkowitej refundacji. Wypada jednak przypomnieć, że to właśnie Marine Le Pen w 2012 roku ukuła określenie “aborcji dla wygody”, insynuując, że pewne kobiety traktują przerywanie ciąży jak “środek antykoncepcyjny”.
Deklaracje deklaracjami, czyli jak głosują posłowie
Nie można poddać analizie głosowania przedstawicieli ruchu Emmanuela Macrona, który powstał przed rokiem i nie jest reprezentowany ani w Zgromadzeniu Narodowym ani w Parlamencie Europejskim.
Dwoje posłów Frontu Narodowego i partii sprzymierzonych zasiada w Zgromadzeniu Narodowym od 2012 roku. Marion Maréchal-Le Pen i Gilbert Collard w ciągu pięciu lat ani razu nie głosowali za rozwiązaniami chroniącymi prawa kobiet. I to nawet w tak symptomatycznych przypadkach jak ustawa o terminie przedawnienia przestępstw o charakterze seksualnym czy uznania dostępu do aborcji za fundamentalne prawo kobiety.
Podobnie wyglądała sytuacja w Parlamencie Europejskim, w którym posłowie Frontu Narodowego zasiadają od 2014 roku. FN głosował na przykład przeciw przedłużeniu urlopu macierzyńskiego do 20 tygodni i opowiedział się przeciw przyjęciu raportu o równouprawnieniu płci.
W marcu europosłowie tej partii głosowali przeciw corocznej rezolucji o równouprawnieniu płci, która nie przekonała ich ponieważ zawiera “odniesienia do prawa do aborcji, edukacji przeciw stereotypom płciowym i praw osób LGBT”.
Kobiety w dyskursie
Leitmotiv dyskursu Marine Le Pen to prawa kobiet, których kandydatka Frontu Narodowego na prezydenta zamierza bronić, przeciwstawiając sie “islamizmowi” we Francji. Już kilka miesięcy wcześniej komentując wydarzenia w Kolonii, córka Jeana-Marie Le Pena, jako “polityk”, ale także jako “kobieta” zwróciła uwagę na zagrożenia dla “sytuacji kobiet” wynikające jej zdaniem z kryzysu migracyjnego. Mniejsza o to, że za wydarzenia nie byli ostatecznie odpowiedzialni uchodźcy …
W dostępnym online programie Frontu Narodowego kobietom poświęcono trzy wersy. Według kandydatki podstawową metodą walki o równość kobiet jest przeciwdziałanie “islamizmowi”, który ogranicza “podstawowe prawa” Francuzek. To nic nowego, już w 2015 ostrzegała w tweecie: “Jeśli przegramy, chusta zostanie nakazana wszystkim kobietom, a szariat zastąpi naszą konstytucję”. Program nie precyzuje, co Front Narodowy uważa za podstawowe prawa kobiet.
Afisz drugiej tury wyborów Marine Le Pen to doskonała ilustracja strategii łagodzenia wizerunku Frontu Narodowego przez kobiecość. Liderka FN siedzi nonszalancko na biurku w opinającym ciało żakiecie i ciemnej spodnicy, spod której wystaje kształtne kolano i kawałek uda… kobiecość Marine Le Pen rzadko była równie uwypuklona. Atrybuty kobiecości stają się widoczne nie tylko w aparycji, ale również w dyskursie kandydatki. W klipie wyborczym liderka Frontu Narodowego mówi o sobie: “Jestem kobietą… Jestem matką… Jestem adwokatką.” Spódnica na afiszu wyborczym jest zresztą świadomym wyborem sztabu, którego członek wyjaśnia: “Pokazanie uda Marine zostało poddane pod dyskusję. Wybór jest świadomy, chodzi o podprogowy przekaz w opozycji do islamu.”
Poprzez obraz kobiety nowoczesnej, aktywnej, rozwódki i matki, kandydatka złagodziła wizerunek patriarchalnego Frontu Narodowego. “Pewnym “nadmiarem” kobiecości Marine Le Pen kompensuje wizerunek córki swojego ojca, do którego jest bardzo podobna zarówno z twarzy, jak i głosu” – analizuje Frédérique Matonti, autor książki o politykach.
Emmanuel Macron, jako jedyny z głównych kandydatów wybrał strategię retoryki optymistycznej. Bierze pod uwagę ciężar rzeczywistości i jej złożoność, ale stara się znaleźć rozwiązania pozytywne. Jego dyskurs nie ma nic wspólnego z retoryką nienawistnego, wykluczającego odgradzania się od innych w wykonaniu Frontu Narodowego. Chce pogłębić solidarność społeczną, uwolnić kreatywność i inicjatywę wszystkich obywateli, w tym tych najbardziej wykluczonych, do których należą kobiety.
W przemówieniu w Le Mans lider En Marche zwrócił uwagę na “specyficzny brak bezpieczeństwa” kobiet, które padają ofiarą przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej i ekonomicznej. Był pierwszym politykiem, który zareagował pozytywnie na ułaskawienie przez prezydenta Hollande’a, skazanej za zabicie męża ofiary wieloletniej przemocy domowej, Jacqueline Sauvage. Był też jedynym kandydatem na prezydenta, który wziął udział w Women’s Forum.
Jednocześnie w pierwszych słowach po zwycięstwie w pierwszej turze podziękował swojej żonie Brigitte, bez której “nie byłby tym, kim jest” i która jest szarą eminencją jego kampanii. Pytany przez dziennikarkę jak widzi rolę swojej żony jako pierwszej damy, jeśli zostanie prezydentem odpowiedział, że na pewno będzie to rola aktywna, a o jej kształcie zadecyduje sama zainteresowana.
Kandydaci a feminizm
Marine Le Pen widzi w walce o prawa kobiet jedynie argument przeciwko islamistycznemu fundamentalizmowi. Nigdy nie określała się jako feministka, a odpowiadając na pytanie dziennikarki na ten temat stwierdziła: “Nie wiem, co się kryje pod terminem feminizm. Wiem natomiast, że prawa kobiet są ograniczane, zwłaszcza za sprawą islamistycznego fundamentalizmu, bez żadnego sprzeciwu tych, które się za feministki uważają.” Pewna zmiana retoryki, którą obserwujemy nie oznacza w rzeczywistości zmiany pozycji Frontu Narodowego, uważanego dotąd za partię konserwatywną, patriarchalną i mizoginistyczną.
Emmanuel Macron został jednogłośnie poparty przez organizacje feministyczne, które uznały Front Narodowy za partię wrogą kobietom. Zwracają one jednocześnie uwagę na fakt, że nie chodzi o danie mu carte blanche i że pozostaną czujnymi obserwatorkami jego polityki, zwłaszcza ekonomicznej, która może przyczynić się do pauperyzacji kobiet, już i tak dotkniętych luką płacową i niższymi emeryturami.
W alarmującym kontekście międzynarodowym trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem Simone de Beauvoir, że “każdy kryzys polityczny, gospodarczy czy religijny jest okazją do zakwestionowania praw kobiet”. To właśnie kryzys liberalnej demokracji, z którym mamy aktualnie do czynienia w zachodnim świecie, sprawia, że do głosu w wielu krajach dochodzi skrajna prawica i populiści kwestionujący podstawowe prawa kobiet. Macron może zapobiec dojściu do władzy Marine Le Pen, przedstawicielki partii lekko “przypudrowanej” przed wyborami, ale jednak wrogiej kobietom.” Oby Francuzi dokonali właściwego wyboru.
Opracowanie na podstawie artykułów we francuskiej prasie:
Katarzyna Wenta – Mielcarek i Natasza Quelvennec
Tu linki:
Macron, Le Pen : le match des programmes pour les droits des femmes
Pourquoi Emmanuel Macron est le candidat de l’émancipation des femmes
Marine Le Pen : le FN applique-t-il ses discours sur l’égalité hommes-femmes ?
L’affiche de Marine Le Pen, parfaite illustration de sa stratégie de lissage du FN par la féminité
Najnowsze komentarze