„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
W NIELIBERALNEJ EUROPIE WSCHODNIEJ POPULISTYCZNY NACJONALIZM MA SIĘ DOBRZE.
– Najważniejsze jest, żeby Siemiatycze były ładnym miastem – mówi Piotr Siniakowicz, burmistrz, sam ubrany w błyszczący garnitur z jedwabną chusteczką w kieszonce. Siemiatycze, małe miasto we wschodniej Polsce, leżące tuż przy granicy z Białorusią, jest dla podróżnych przystankiem i miejscem „pierwszego spotkania” z Unią Europejską. Dzięki unijnym funduszom, które obficie płyną do tego regionu od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, Siemiatycze obfitują w zadbane przedszkola i posiadają piękny ośrodek sportowy. Pieniądze wysyłane przez tysiące emigrantów mieszkających na stałe w Belgii zainwestowano w okazałe domy, a lokalny biznes zależy od wracających tu na urlop: – Siemiatycze mają pięćdziesiąt salonów fryzjerskich – raduje się Siniakowicz. Nieźle jak na 15-tysięczne miasto.
Jednakże pomimo tej sytuacji, nacjonalistyczno-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zdobyła tu 38% głosów w wyborach parlamentarnych 2015 roku. Podobny rezultat w skali kraju dał jej zwycięstwo i większość parlamentarną. Od tamtej pory, mimo sprzeciwu bijących na alarm partii liberalnych w Polsce i ku zaskoczeniu reszty Unii, PiS rozmontowuje instytucje odpowiedzialne za kontrolę władzy i równowagę państwa.
Tak więc, jeśli już odetchnęliście z ulgą z powodu zwycięstwa Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji 23 kwietnia, poświęćcie chwilę miejscom takim jak Siemiatycze. Bezwstydnie wprost proeuropejski Macron z dużym prawdopodobieństwem wygra z Marine Le Pen w kolejnej turze 7 maja. I choć niebezpieczeństwo populistycznego nacjonalizmu we Francji zostanie zapewne oddalone, na wschodzie Europy jest on czymś powszechnym.
Wschód jest wschodem
Obecnie Unia Europejska jest w najpoważniejszym konflikcie nie z Polską, ale z nieliberalnymi Węgrami, których premier, Viktor Orbán, od lat testuje tolerancję europejskich kolegów. W tym tygodniu Komisja Europejska upomniała go z powodu ustawy likwidującej de facto Uniwersytet Środkowoeuropejski, prestiżowy instytut założony w Budapeszcie w 1991 roku przez inwestora i filantropa, George’a Sorosa. Bruksela interesuje się też skandalicznym traktowaniem ubiegających się o azyl uchodźców, które należy uznać za jawne pogwałcenie unijnego prawa.
Ale Viktor Orbán przynajmniej angażuje się w rozmowy z Europą; w tym tygodniu zmierzył się z Parlamentem Europejskim w sprawie ustawy o szkołach wyższych. Jego polski kolega, Jarosław Kaczyński, urzędujący w Warszawie, rzadko spotyka się z innymi liderami. Kaczyński nie piastuje żadnego stanowiska, ale jako głowa PiS kontroluje rząd. W marcu Kaczyński nakazał szefowej rządu, Beacie Szydło, zablokowanie reelekcji na przewodniczącego Rady Europejskiej swego politycznego adwersarza, premiera Polski do 2014 roku, Donalda Tuska. Polska doznała upokarzającej porażki: wszystkich 27 liderów, łącznie z V. Orbanem, poparło Tuska.
Są oznaki, że rząd zaczyna powstrzymywać swoje dyplomatyczne ekscesy. Być może dlatego, że Platforma Obywatelska, partia Donalda Tuska, zaczęła wygrywać z PiSem w sondażach. Ale krajowa polityka jest bardziej agresywna niż kiedykolwiek wcześniej. Kaczyński chce podporządkować sędziów parlamentowi, osłabić samorządy lokalne, „repolonizować” media, których właścicielami są niemieccy inwestorzy, zreformować system edukacji i prawdopodobnie przeprowadzić czystki w służbach dyplomatycznych. Krajowe instytucje zostały pozbawione specjalistów, ponieważ doświadczeni urzędnicy służby cywilnej są odwoływani. Media publiczne, które nigdy nie były wzorem obiektywizmu, teraz stały się organem propagandowym. Zwolennicy PiS twierdzą, że krytycy partii rządzącej kierują się podwójnymi standardami: Tusk nie był aniołem, a w innych krajach sędziów także mianują politycy. Jednakże pozycja Polski obniża się w niezależnych światowych rankingach monitorujących swobody obywatelskie i wolność prasy.
Dla Unii Europejskiej uważającej się za coś więcej niż grupa krajów, które zniosły bariery celne, to duże wyzwanie. Optymiści twierdzą, że można przeczekać burzę aż do czasu, gdy wyborcy sami odsuną PiS od władzy w następnych wyborach parlamentarnych, zaplanowanych na 2019 rok. Ale naprawa zaatakowanych przez Kaczyńskiego instytucji zajmie jego następcom lata. Nie można też oczekiwać natychmiastowego końca zapoczątkowanej przez PiS kultury wojny, w ramach której politycy opozycji byli nazywani zdrajcami, a fanatycy religijni pikietowali przed redakcją opozycyjnej gazety egzorcyzmując demona liberalizmu. Niedawny raport Fundacji Batorego, polskiego think-tanku, dowodzi, że silne poparcie Polaków dla członkostwa w Unii Europejskiej może maskować głęboki sceptycyzm co do kierunku jej rozwoju. „Rząd polski postępuje zgodnie z wolą Boga” – mówi Elżbieta, spacerująca po głównym placu Siemiatycz emerytka. Dlaczego więc Unia z nim walczy?
Walka z Unią może skutkować obniżką subwencji dla Polski. W czasie próby zablokowania reelekcji Donalda Tuska, François Hollande, odchodzący francuski prezydent, odpowiedział Beacie Szydło ostrym tonem, że Polska może i ma zasady, ale to Unia ma fundusze strukturalne. W Brukseli i Berlinie ostatnio często słyszy się takie groźby, zwłaszcza w kontekście odmowy przyjęcia przez Węgry i Polskę uchodźców. Rozmowy na temat kolejnego budżetu Unii rozpoczynają się za rok. Jak zauważa pan Siniakowicz, „pogarszające się stosunki Polski z Unią są niedobre dla tutejszych mieszkańców”.
„Rząd polski postępuje zgodnie z wolą Boga” – mówi Elżbieta, spacerująca po głównym placu Siemiatycz emerytka. Dlaczego więc Unia z nim walczy?
Ale kara może przybrać skromniejsze rozmiary. Zwycięstwo Macrona wzmocni Unię i może ożywić współpracę francusko-niemiecką, która często była motorem europejskiej wspólnoty.. Wtedy świeży zastrzyk energii w dalszą integracji strefy euro (do której nie należą ani Węgry, ani Polska) wpłynie też na inne obszary współpracy, takie jak na przykład obronność czy też kryzys uchodźczy. Już w tej chwili Bruksela podziela zdanie Francji na temat wprowadzenia reguł, które redukowałyby korzyści dla firm z Europy Wschodniej świadczących usługi w innych krajach członkowskich.
Wszystko to zagraża wzmocnieniem się podziału Unii na “kraje rdzenia” i “kraje peryferyjne” i pogłębieniem marginalizacji już i tak izolowanej Polski. Niemcy, a zwłaszcza Angela Merkel, będą niechętnie nastawione do pozostawienia Polaków samym sobie. Ale Macron nie będzie miał takiej cierpliwości, a wybryki nieliberalnego wschodu mogą spowodować zniechęcenie innych członków Unii. Polska nie opuści UE. Ale w Unii Europejskiej są chętni, aby opuścić Polskę…
Tłumaczenie Katarzyna Kaczor-O´Cruadhliocht
Najnowsze komentarze