„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Przypominamy fragmenty tekstu Cezarego Michalskiego sprzed dwóch lat („Newsweek”, 07.04.2015) o prezydencie Lechu Kaczyńskim, katastrofie w Smoleńsku i obłędnej strategii upolityczniania Smoleńska: jeszcze za życia Lecha Kaczyńskiego, dla którego wizyta na grobach pomordowanych miała być elementem kampanii prezydenckiej, jak i po jego śmierci, gdy narodziła się „sekta smoleńska”. Niestety, ten tekst jest wciąż aktualny: nic nie zapowiada końca szalonej i ponurej błazenady duetu Jarosław K. – Antoni M.
Lech Kaczyński jako prezydent RP usiłował się zabić trzy razy. Dwa razy w Gruzji. Po raz pierwszy, kiedy zmuszał pilotów prezydenckiego Tupolewa do lądowania w Tbilisi podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej. Przestrzeń powietrzna nad Tbilisi była wtedy strefą walk i prezydencki Tupolew nie miał szans pomiędzy rosyjskimi Migami i gruzińskimi rakietami przeciwlotniczymi. Piloci prezydenckiego samolotu zdołali wtedy „swemu dysponentowi” odmówić. Drugi raz Lech Kaczyński próbował się zabić, kiedy udał się nocą na granicę Osetii Południowej i został ostrzelany przez nieznanych sprawców, ale szczęśliwie nie został trafiony. Za każdym razem jego śmierć byłaby także katastrofą dla całej polskiej polityki, wkręcałaby całe polskie państwo w sytuację bez wyjścia. W Smoleńsku prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w końcu udało się zabić. I zniszczyć polską politykę na lata (…)
Nowe odczyty jeszcze bardziej wzmacniają przekonanie, że ten samolot musiał wylądować, czyli musiał się rozbić, ponieważ Lech Kaczyński musiał w trakcie obchodów okrągłej, siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej rozpocząć swoją kampanię wyborczą, do której startował z bardzo słabej pozycji, bo był jeszcze wówczas żywym i niespecjalnie skutecznym politykiem, a nie monumentalnym posmoleńskim mitem (…) Lechowi Kaczyńskiemu zależało na rozpoczęciu kampanii prezydenckiej w Smoleńsku tym bardziej, że jego ówczesna szanse na reelekcję nie wyglądały zbyt dobrze (…)
Cezary Michalski, „Newsweek, 07.04.2015
Najnowsze komentarze