„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Kiedy w 1996 roku wyjechałam jako dwudziestolatka na studia do Berlina, do przekroczenia były góry trudności w postaci zaświadczeń o możliwości samodzielnego finansowania studiów, tłumaczeń, egzaminów…
Oczywiście jak 90 proc. Polaków byliśmy biedni jak myszy kościelne. Na to, by wyciąg z konta został zaakceptowany przez administrację niemiecką, składali się wszyscy przyjaciele rodziców. Chodziło o to, by przedłożyć dokument. Pieniądze były wirtualne.
Pojechałyśmy wraz z przyjaciółką Moniką na studia do Berlina ze Szczecina… autostopem. Ruch nasz nie był do końca tak desperacki, jak by się mogło wydawać – obie byłyśmy po drugim roku germanistyki.
Kiedy osiem lat później, 1 maja 2004 r., oglądałam w telewizji francuskiej transmisję z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, odczuwałam wielką dumę i popłakałam się, wspominając ciężkie czasy życia za żelazną kurtyną, na które przypadła cała moja młodość.
Na studiach w Berlinie zauważyłam, że większość studentów bierze udział w programie Erasmus. Miałam trochę oszczędności, gdyż od samego początku studiów za granicą utrzymywałam się sama, marzyłam o wyjeździe do Paryża, gdzie studiował mój chłopak.
Ale znów natknęłam się na przeszkodę – Erasmus jest programem wyłącznie dla studentów unijnych. Był rok 1999. „Wyślemy panią do Paryża, mimo że kraj pani nie należy do Unii. W końcu jest pani niemiecką studentką” – pani w administracji była zdeterminowana, by mi to umożliwić. Do dzisiaj nie wiem jak, ale ta przemiła Pani wysłała mnie na Erasmusa.
Po wejściu Polski do Unii przez wiele lat czułam się ambasadorką mojego kraju. Opowiadałam znajomym Niemcom i Francuzom o pozytywnych zmianach, chwaliłam innowacje w architekturze miast, opowiadałam o ambicjach Polaków, by ładnie i czysto mieszkać, sensownie wychowywać dzieci, o rozgarniętej, chętnie uczącej się języków obcych młodzieży.
Na argument, że kraj jest katolicki, odpowiadałam, że katolicyzm jest tradycją, dziwiłam się, że ktoś mógł myśleć, że to zacofany kraj. Aż do zeszłego roku.
Dziś z perspektywy mieszkanki Europy patrzę na „polską szopkę”, rodzący się nacjonalizm, ksenofobię, na przerost religii w życiu publicznym, jej media, jej wpływy w szkołach i rządzie i cieszę się, że dzięki Unii mogę mieszkać, gdzie chcę.
I że mieszkam w kraju, który szanuje prawa kobiet do decyzji o własnym ciele, który je wspiera, a nie stygmatyzuje, gdy nie decydują się na potomstwo, który zwraca pieniądze wydane na antykoncepcję. Kraju, który miesiąc temu ustawowo zabronił francuskim „zygotarianom” psychicznego molestowania osób, które są w niechcianej ciąży, nakładając na strony internetowe tego typu kary do 30 tys. euro.
Dla mnie Europa to wartości ich ojców założycieli: prawa człowieka, wolność jednostki, zjednoczenie dla pokoju, tworzenie przeciwwagi dla nacjonalizmów, dyktatur i autorytaryzmów, pomoc humanitarna dla tych, którzy cierpią jakąkolwiek formę prześladowania. To otwarte granice i wielojęzyczność – nikt nie bije mnie za to, że z profesorem rozmawiam po niemiecku w tramwaju. To znajomi z pracy i przyjaciele o imionach Ziné, Daniah czy Khaleb – których pochodzenie, w przeciwieństwie do mojego, wypisane jest na ich skórze.
Europa to również społeczność żydowska miasta, w którym mieszkam, rozpoznawalna wizualnie, owszem, ale też nasza. Wpisana w projekt i krajobraz miasta Strasburg, a nie tylko historia – i to jeszcze tabuizowana. Europa to projekt 500 milionów ludzi.
Dlatego z niecierpliwością czekam, aż nasi rządzący odrobią swoją lekcję, bo oni ze swoją mentalnością i niezrozumieniem Europy są jeszcze w powijakach. A ponieważ rządzą krajem, to swoją ignorancją zarazili już całkiem sporą grupę łatwowiernych i niewyedukowanych najczęściej ludzi.
Katarzyna Wenta-Mielcarek
W podsumowaniu sama sobie zaprzeczasz. Brak twojej logik aż oszałamia. Wstyd mi że tacy ludzie jak ty nazywają się Polakami…
Pan zaś w pełni zasługuje na miano znakomitego rozmówcy, istny szermierz słowa z pana!
ma Pan jakiś argument w tej kwestii czy to zwykły przypał? acha jeszcze prawdopodobnie idąc Pana tokiem rozumowania należałoby niszczyć i ganić obcokrajowców? skoro tak to muszę Pana zasmucić. Pan nigdy nie był i nie będzie Polakiem. Nie wiem skąd przyszedł idiotyczny pomysł utożsamiania Polaka i ksenofoba jednocześnie? ten problem dotyczy w głównej mierze obszarów wiejskich gdzie przez lata jedynym oknem na świat była ambona a jedyny w życiu wyjazd dla mieszkańca to wycieczka klasowa do sąsiedniej parafii. Najwyraźniej wychował się Pan gdzieś tam albo gdzie nie ma zbyt wielu Polaków bo Pan ich zwyczajnie nie zna a już na pewno elementarnej historii. Właśnie dlatego nazywają nas Polakami bo byliśmy i jesteśmy otwarci na wielokulturowość to może zbyt dużo powiedziane jednak Polacy byli obecni właściwie chyba wszędzie i myśli Pan, że z powodu noszenia wysoko głowy? nie proszę szanownego Pana. Polacy byli zajebiści, otwarci i inteligentni. Dlatego nie mieliśmy kompleksów i nie mamy, poza wyborcami PiS. Jesteście wymysłem szaleńca, który popieprzył Wam w systemie wartości bo Was było najłatwiej zrobić. A dlaczego? Bo nie chodziliście do szkół tylko słuchaliście księdza, który bezkarnie mógł Wam wciskać kit bo KK był i jest w Polsce wyjęty spod prawa. Właśnie Pana zadłużają na wiele lat, może nawet życia Panu nie starczy. Radzę zastanowić się, w którym miejscu ewolucji Pan się znajdujesz.
Witaj
Czy tam gdzie obecnie mieszkasz jest tak ja byś chciała aby było w Polsce? Czy mieszkasz w raju?