„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Na nasuwające się samo przez się pytanie, jak zdobyć błyskawicznie receptę na tabletkę, która, jak sama nazwa wskazuje, ma największą skuteczność w ciągu pierwszej doby po stosunku, rzecznik odpowiada: Dlatego my chcemy zmienić służbę zdrowia. Chcemy wprowadzić reformy, gdzie kolejek nie będzie, gdzie będzie łatwiejszy dostęp do lekarzy, gdzie przy SOR-ach będą uruchomione specjalne poradnie.
Nie wiadomo, kiedy to zadziała, jeśli w ogóle, a na razie niech sobie naród radzi… Podobno środki zaoszczędzone na pigułkach “połykanych jak cukierki przez nastolatki” (to z kolei nikczemne słowa ministra zdrowia) zostaną wykorzystane na inne dotąd niedofinansowane świadczenia. Idąc tym ideologicznym tropem, chodzi pewnie o opiekę medyczną nad dziećmi upośledzonymi, do których rodzenia zmuszane są Polki.
Przypomnijmy, że od 2015 pigułki “dzień po” zostały dopuszczone do sprzedaży bez recepty przez Komisję Europejską. W większości europejskich krajów, a tym w Polsce, są one obecnie dostępne dla osób powyżej 15 roku życia bez konieczności wizyty u lekarza. Projekt rządu to kolejny przejaw pogardy dla kobiet polityków partii rządzącej, która spłaca dług wyborczy zaciągnięty u hierarchów kościoła i środowisk konserwatywnych.
Wbrew temu, co usiłuje społeczeństwu wmówić propaganda rządowa, tabletka “dzień po” nie jest środkiem poronnym. Założycielka polskiego oddziału Medical Student for Choice, Martyna Równiak tłumaczy: “Tabletka dzień po działa w oparciu o dwa mechanizmy. Pierwszym z nich, który charakteryzuje np. dostępny na polskim rynku preparat Escapelle, jest opóźnienie lub zatrzymanie rozwoju pęcherzyków jajnikowych, co uniemożliwia powstanie komórki jajowej (oocytu). Drugim z nich, występującym w przypadku tabletki EllaOne, jest opóźnienie dojrzewania błony śluzowej, która wyściela macicę oraz, tak jak w pierwszym przypadku, zahamowanie lub opóźnienie jajeczkowania (owulacji). Przyjęta tabletka nie zadziała jednak, jeżeli przed jej przyjęciem doszło już do zagnieżdżenia (implantacji) zapłodnionej komórki jajowej (zygoty). Jej przyjęcie nie może więc wywołać poronienia.”
Dostępna dotąd bez recepty tabletka ellaOne jest środkiem antykoncepcyjnym, po który kobiety sięgają w przypadkach wyjątkowych, kiedy antykoncepcja stosowana na co dzień zawiedzie albo istnieje prawdopodobieństwo, że będzie nieskuteczna. W krajach Unii, na przykład w Wielkiej Brytanii, środek ten jest dostępny w komisariatach i proponowany przez policjantów kobietom, które zgłaszają gwałty.
Wiele z nas w takiej wyjątkowej sytuacji się znalazło i podjęło decyzję o jej użyciu. Ważne jest, aby o tym mówić, tak jak czyni to nasza redakcyjna koleżanka Agnieszka Abémonti-Świrniak, której ciągle aktualny coming-out dzisiaj przypominamy. Zachęcamy Was również do lektury historii czytelniczek pod tekstem w jej blogu.
Tak pisałam w 2015 r.:
W Polsce dokonuje się rocznie około 200 tys. aborcji, z czego zaledwie mniej więcej 800 figuruje w statystykach krajowych, czyli odbywa się legalnie. Mniej więcej tyle samo dzieci zostawiają matki od razu w szpitalu. Rośnie dzieciobójstwo. Wielu z tych tragedii i niebezpiecznych posunięć (jak dzikie aborcje), zagrażających życiu kobiet i dzieci, można by uniknąć dzięki antykoncepcji, w tym tej „awaryjnej”. Rząd postanowił, iż tzw. „pigułka dzień po” będzie teraz, na wzór wielu innych państw, dostępna bez recepty. Bez recepty nie oznacza łatwo dostępna i nie napiętnowana obyczajowo, religijnie…
Dziś znów jesteśmy w ciemnej…hmmm jamie bezmózgowych głów przywódców. Dlatego wznawiam Manifest Dzień Po, żeby wciąż i wciąż przypominać o tym, że ta piguła nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie jest dobrem dla tych z nas, które/którzy mieli pecha!
Jest ona bezpieczna, nie powoduje usunięcia nawet embrionu. Jeśli w ogóle dojdzie do zapłodnienia, czyli połączenia gamet męskiej i żeńskiej, nie pozwoli im się zagnieździć. I tyle. Natomiast może się okazać, że zapłodnienie nie nastąpiło i pigułka została wzięta jedynie „na wszelki wypadek”.
Powodów, dla których jej użyłyśmy i będziemy używać jest tyle, co nas – kobiet. Kochamy się z mężami, z partnerami, czasem nie jesteśmy gotowe na dziecko, a pęknie gumka, czasem zdrowie czy sytuacja materialna nie pozwala nam na (następne) dziecko. Ratujemy siebie i swoją rodzinę, połykając „pigułkę dzień po”, czasem sprowadzaną nielegalnie przez internet z narażeniem naszego zdrowia.
Tym manifestem „Wzięłam „dzień po” ” chcemy wspomóc wszystkie Polki, które obecnie znalazły się w odczłowieczonej przez rząd sytuacji, w której nie mogą pozwolić sobie na decydowanie o swoim własnym życiu bez podpisu uniemożliwiającego im to lekarza! Chcemy napiętnować jej przeciwników, polityków i kościelnych demagogów, grożących nam ogniem piekielnym i moralną zgnilizną. Oddajcie nam prawo stanowienia o naszym organizmie !!!
Wesprzyjmy się nawzajem naszym głosem i krótką historią.
Wpisujcie, proszę w komentarzach swoje świadectwo, tak, jak uważacie z krótkim wyjaśnieniem lub bez, podpisane imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem. Nieważne, chodzi o poparcie i pokazanie, że to żaden wstyd, to jest norma, która ułatwia nam życie i nikt nie może jej nam odmówić, szczególnie teraz, gdy jest zgodna z prawem!
Ja, Agnieszka Abemonti – Świrniak, redaktor naczelna „Nieco-Dziennika Etycznego”, publicystka „Tygodnika Faktycznie” (wcześniej „Faktów i Mitów”), oraz bloga http://robila.overblog.com, wchodząca w skład Etyki w Szkole, wreszcie autorka jedynej polskiej książki ateistycznej dla dzieci (wydanej przez moje wydawnictwo Renesans http://www.renesansmedia.pl), nauczycielka i matka, też wzięłam (łatwo dostępną, we Francji, gdzie mieszkam) pigułkę „dzień po”. Moja wyczekiwana długo córcia miała 3 miesiące, ja zapomniałam pigułki. Z trudem i samozaparciem karmiłam ją piersią, nie miałam przy sobie rodziny, która pomogłaby mi w matczynych obowiązkach. Zapomniałam pigułki antykoncepcyjnej i przyjęłam pigułkę „dzień po”, o której pomyślałam od razu i automatycznie, gdyż nie widziałam się w nowej ciąży. Ciąży, która uniemożliwiłaby mi właściwą, troskliwą opiekę nad długo oczekiwanym dzieckiem. Mój organizm nie odpoczął jeszcze po pierwszej, a więc jak rozwijałoby się nowe dziecko? Nie wstydzę się tego, może nawet jestem dumna, iż w trudnej sytuacji podjęłam szybko jedyny właściwy dla mojej rodziny wybór.
Kobieta- istota myśląca!
Tak trzymac! Nielatwo o to w swiecie patriarchalnym, ktorym my same ulegamy ztereotypom, czasami neiswiadomie… Badzmy silne razem!
Ja, Aneta Kulkiewicz, wzięłam dwukrotnie tabletkę dzień po i jestem szczęśliwa, że mogłam to zrobić.
Nie chcę mieć teraz dzieci, z partnerem się zastanawiamy czy w ogóle chcemy mieć swoje dzieci. Mam przygotowane testy ciążowe gdyby antykoncepcja zawiodła, pieniądze na wyjazd za granicę ale też kwas foliowy gdybym zmieniła decyzję. Czuję się dzięki temu bezpiecznie. Zawsze marzyłam o adopcji, chciałam stworzyć rodzinę adopcyjną. To jest we mnie jak w innych jest pragnienie podsiadania swojego potomstwa.
Dziekujemy za Twoj komentarz, Aneto. Tak, wlasnie, to jest kluczowe, moc sie czuc bezpiecznie w swoim kraju. Dzisiaj w Polsce o to trudno…
W świetle tego, co wydarzyło się wczoraj, dołączam swoją cegiełkę.
Ja, Aleksandra Wieczorek, wzięłam tabletkę „dzień po” mając siedemnaście lat. Gdybym tego nie zrobiła, być może miałabym dziś czteroletnie dziecko z chłopakiem, który mnie wyzywał, szantażował emocjonalnie i kilkukrotnie uderzył. Zamiast tego byłam w stanie ostatecznie skończyć toksyczny związek, pójśc na studia i dostać inspirującą pracę, która dziś pozwala mi się samodzielnie utrzymać. Zamiast agresywnego szantażysty mam dziś kogoś czułego i szanującego.
Dziekujemy za komentarz, Aleksandro! Cieszymy sie wraz z Toba, ze dokonalas walsciwego wyboru. Brawo za odwage!
Wzięłam pigułkę „dzień po” kilka lat temu. Zapomniałam tabletki antykoncepcyjnej. Nie mogę zajść w ciążę ponieważ ciężko choruje przewlekle. Ciąża oznaczalaby dla mnie zagrożenie zdrowia lub nawet życia. Dodatkowo biorę silne leki których absolutnie nie mogę odstawić. Nawet nie myślę o dzieciach. Niczego nie żałuję i cieszę się że mogłam w takiej sytuacji ratować swoje zdrowie i życie.
Dziekujemy za komentarz i odwage!!! Badzmy silne razem!
Ja,Kamila Wojcik wzięłam tabletkę 'dzień po’ dwukrotnie w ciągu ostatnich 10 lat. Inne sposoby antykoncepcji w obu wypadkach przypadkowo zawiodły. Pierwszy raz stało się to w Polsce,kiedy trzeba bylo zalatwiac jakies recepty angażując grono mniej luba bardziej znajomych osób. Drugi raz w Holandii,gdzie po prostu udałam się do sklepu z kosmetykami,a na polce wśród leków ogólnie dostępnych znajdowała się wlasnie „pigułka po”. Poczucie ulgi po zażyciu tabletki i jej pożądanym działanieu bylo ogromne.
Za każdym razem sytuacja,w której się znalazłam powodowała głębokie refleksje na temat konsekwencji ewentualnego zajścia w ciąże. Na szczęście do zapłodniła nie doszło.Na szczęście-ponieważ w każdym z tych momentów bylam z różnych wzgledow absolutnie niezdolna do posiadania i godnego wychowania dziecka.
Jestem za tym aby pigułka „dzień po” byla w Polsce powszechnie dostępna bez recepty.
Dziekujemy za ten komentarz, Kamilo!
Razem wywalczymy zmiany w Polsce.
Pozdrawiamy!
Wzięłam tabletkę „dzień po” dwa razy w życiu. Dwa razy zawiodła prezerwatywa. Strach i niepokój był nie do wytrzymania. Od razu biegłam do apteki (na szczęście z zakupem nie było problemu). Nigdy nie wybrażam sobie zajść w ciążę. Nigdy nie chciałam być matką. Nikt mnie nigdy do tego nie zmusi, a słowa ”jeszcze zmienisz zdanie”, ”młoda jesteś i głupia” doprowadzają mnie do szału. Jestem za tym aby tabletka Ella One była dostępna w Polsce bez recepty.