„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Polski komitet „Ratujmy Kobiety” laureatem nagrody im. Simone de Beauvoir na rzecz wolności kobiet 2017.
Nagroda ta, o międzynarodowym znaczeniu, honoruje, w każdą rocznicę urodzin Simone de Beauvoir, osoby lub stowarzyszenia, aktywistki i aktywistów, myślicielki i myślicieli, walczących o prawa kobiet, wcielających w życie ideę wolności, której broniła jej patronka.
Dzięki niespotykanej dotąd mobilizacji kobiet, polski rząd zarzucił projekt zaostrzenia prawa zakazującego przerywania ciąży, które i tak jest już restrykcyjne.
„Nie zapominajmy, iż wystarczy kryzys polityczny, gospodarczy lub religijny, żeby prawa kobiet zostały zakwestionowane. Nie są one zdobyte raz na zawsze. Całe życie musicie pozostać czujne”. Dziś te słowa Simone de Beauvoir odbijają się szczególnym echem. W czasie kampanii wyborczej nowy prezydent USA, Donald Trump, zapowiedział nominację konserwatywnych sędziów do amerykańskiego Sądu Najwyższego. Celem prezydenta-elekta jest zniesienie federalnego prawa do przerywania ciąży. W większości krajów Europy jest ono liberalne, ale w kilku państwach rozwiązania są bardzo restrykcyjne. Irlandia i Malta całkowicie zakazują aborcji. Dokonanie zabiegu uznawane jest tam za akt przestępczy i pociąga za sobą karę trzech lat więzienia dla kobiety i lekarza, który go dokonał.
W Polsce sytuacja jest niebezpieczna. Prawo do aborcji, respektowane w czasach komunizmu, zostało ograniczone w roku 1993, pod wpływem Kościoła katolickiego. Ówczesna polska premier i popleczniczka Watykanu, Hanna Suchocka, zwolenniczka polityki ultraliberalnej prywatyzacji oraz demontowania wszystkiego, co państwowe, doprowadziła do podpisania konkordatu, który nadawał szerokie uprawnienia Kościołowi i legitymizował jego ingerencję w życie społeczne.
Nowe prawo zezwalało na przerwanie ciąży jedynie w przypadku gwałtu, kazirodztwa, groźnych patologii zarodka albo udowodnionego zagrożenia dla życia lub zdrowia matki. Od tego czasu, każdego roku, 80-100 tys. Polek musi dokonywać aborcji potajemnie, w krajach ościennych. Nawet w przypadkach, w których prawo zezwala na zabieg, nagminnie zdarzają się przedłużania procedur, w celu uniemożliwienia legalnej aborcji, gdyż lekarze boją się stygmatyzacji przez organizacje katolickie.
Opór przeciwko prawu aborcyjnemu nigdy nie zmalał. Grupy broniące „prawa do życia” od lat mnożą żądania w formie „inicjatyw społecznych”, próbując narzucić odstąpienie od wyżej wspomnianych wyjątków i doprowadzić do całkowitego zakazu. Bez skutku. Do chwili, gdy w październiku 2015 roku, w wyniku wyborów, powraca do władzy katolicko – ultrakonserwatywna i eurosceptyczna większość.
Apel polskiego Episkopatu w kwietniu 2016 r. odbija się szerokim echem wśród organizacji anti-choice, w wyniku czego 23 września Sejm decyduje o przesłaniu do komisji sejmowej propozycji ustawy przewidującej całkowity zakaz aborcji w kraju. Ustawa przewiduje do pięciu lat więzienia dla naruszających prawo.
W odpowiedzi na wezwanie komitetu „Ratujmy Kobiety”, którego członkiniami są polityczki z lewicy, jak Barbara Nowacka, i który wspiera światowej sławy aktorka, znana z wielu ról u Wajdy, Krystyna Janda, rusza fala protestów.
Protest wspiera również KOD, Komitet Obrony Demokracji, założony przez Mateusza Kijowskiego w odpowiedzi na atak na fundamenty demokracji państwa polskiego przez nową większość parlamentarną.
Idąc za przykładem strajku Irlandii w 1975 r., Krystyna Janda przedstawia pomysł manifestacji o nazwie Czarny Protest.
Pomysł zostaje natychmiast podchwycony przez portale społecznościowe i media.
W Czarnym Poniedziałku bierze udział co najmniej 100 tys. osób. W obliczu tych masowych manifestacji o niesłychanym dotąd zasięgu, rząd ustępuje i wycofuje projekt. Kościół informuje, że jest przeciwny karaniu więzieniem kobiet dokonujących aborcji.
Jest to ogromny sukces i wzór demokratycznej akcji ze strony społeczeństwa obywatelskiego, które Komitet Nagrody Simone de Beauvoir postanowił uhonorować.
Ten sukces może się okazać prowizoryczny, nie jest wykluczone, że będąca u władzy konserwatywna partia PiS zechce dać dowód przywiązania do Kościoła, na przykład zabraniając aborcji w razie upośledzenia płodu.
Odwaga Polek, ale i zagrożenie ich niedawnego sukcesu, wskazują na to, że nastąpiła konieczność podjęcia decydujących działań.
W rezolucji przyjętej 3 lipca 2002 r. Parlament Europejski zaleca państwom członkowskim legalizację aborcji.
Jak widać, ta rekomendacja nie wystarcza: trzeba wywrzeć na nim presję, by prawo aborcyjne zostało zapisane w Europejskiej Karcie Praw Podstawowych.
Nagroda Simone de Beauvoir jest nadawana przez fundację Simone de Beauvoir, uniwersytet Paris-Diderot, dom Ameryki Łacińskiej, grupę Challancin i fundację Forrest”.
Proudly powered by WordPress Theme: Suburbia by WPSHOWER.
Najnowsze komentarze