„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Drugi dzień świąt, za oknem zaczyna się robić ciemno, a ja siedzę i myślę o tym, co się teraz w Polsce dzieje. Czy jest sens o tym myśleć? Nie wiem, bo powoli dochodzę do wniosku, że moi rodacy w kraju w większości wcale sobie nie zdają sprawy z tego, co rzeczywiście się dzieje i do czego to wszystko może doprowadzić.
Tak, ja sobie siedzę spokojnie i bezpiecznie w kraju, w którym wolne media, demokracja, Trybunał Konstytucjyjny są respektowane i gdzie istnieje szeroki dialog polityczny. Ten dialog jest czasem ostry, czasem śmieszny, czasem bezsensowny, ale istnieje i właśnie to jest bardzo ważne. Ze sobą rozmawiać, posłuchać krytyki, przemyśleć, wyciągnąć wnioski. Na podstawie tych wniosków albo skorygować własne zanie, albo lepszymi argumentami przekonać innych. Właśnie tego mi w Polsce brakuje: dyskusji. Dlaczego jej nie ma? Odpowiedź nie jest łatwa. Z jednej strony trudno w tej chwili o taką dyskusję, bo obecny rząd jej nie chce. Z drugiej strony mam wrażenie, że Polacy mają poważne problemy z zaangażowaniem się w polityczną dyskusję. Ludziom w Polsce wydaje się, że jacyś tam politycy, przybyli zapewne z kosmosu, za nich mają wszystko robić i tę dyskusję prowadzić, no bo przecież oni są politykami. Jak rozmawiam ze znajomymi w Polsce, to najczęściej słyszę te słowa: mnie poliyka nie interesuje. Hmmm… Jeśli kogoś polityka nie interesuje, to także nie powinno go interesować, do jakiej szkoły jego dziecko chodzi i czego tam się uczy, po jakich ulicach jeździ swoim samochodem, jakie powietrze wdycha, jaki program telewizyjny ogląda, jak wysokie podatki płaci. To znaczy, że go też nie interesuje, czy żyje w kraju, w którym bez obaw ma prawo mówić to, co myśli albo rozwijać biznes w ramach stabilnego prawa.
Ja wiem, że dla większości ludzi najważniejsze jest to normane życie: dom, praca, dzieci. To jest naturalne, ale właśnie te dla każdego najważniejsze rzeczy: dom, praca, dzieci – dokładnie to jest zagrożone, jeżeli się żyje w kraju, w którym jest niszczona demokracja, wolność słowa i praworządność. Czy tak trudno to pojąć?
Doświadczyłam życia w kraju, w którym tych demokratycznych praw nie było. Kraju, w którym musiało się konspiracyjnie słuchać Radia Wolna Europa, żeby dowiedzieć się, co rzeczywiście się dzieje na świecie. W kraju, w którym kilka krytycznych słów o rządzie mogło zadecydować o całym dalszym życiu, bo tym było np. zamknięcie drogi na studia. W kraju, w którym sklepy ziały pustką i za rolką papieru toaletowego stało się kilka godzin w kolejce. W kraju, w którym wyjazd na studia za granicę był marzeniem. W kraju, w którym kilka razy dziennie był wyłączany prąd, a ulice były szare i ponure. Tym krajem była Polska.
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej nastąpiła niesamowita odmiana. Nie dla każdego i nie pod każdym względem, ale Unia podsunęła nam możliwości. Nam wystarczylo tylko z nich skorzystać. Nic nigdy nikomu nie przyjdzie za darmo. Za darmo może coś tylko odejść, jeżeli sią nie docenia tego, co się ma i nic się nie robi, żeby coś osiągnąć. Jak się wybuduje dom, to na tym praca się nie kończy. Trzeba remontować i własną pracą utrzymywać go w dobrym stanie, bo inaczej kiedyś się rozwali. Tak samo jest z demokracją i wolnością, je też trzeba pielęgnować i utrzymywać w dobrym stanie, trzeba po prostu nad tym pracować, bo „Kto w demokracji śpi, budzi się w dyktaturze”, powiedział kiedyś ktoś mądry, a ktoś inny powiedział: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Te dwa zdania są bardzo aktualne – ale mam wrażenie, że tylko dla mnie i garstki takich jak ja w kraju… boję się, że zbyt małej, żeby ten dom uratować…
Marzanna Die
Większość społeczeństwa wyraz POLITYKA ma znaczenie ujemne, nie rozumie , że przenika on każdą chwilę naszego życia. Jest ogromne przyzwolenie społeczne na bierność, nie są OBYWATELAMI, są bierną bezmyślną masą, która być może kiedyś obudzi się gdy zostanie mocno dźgnięta w tyłek przez rządzący autorytaryzm. Niestety, nie wcześniej.