„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Funkcje ustawodawcze i wykonawcze przejmuje wódz, który łączy różnorakie stanowiska znane z państw demokratycznych: prezydenta, premiera, zwierzchnika sił zbrojnych oraz głównodowodzącego. Władzę tę sprawuje nie bezpośrednio, ale przez swoich przedstawicieli. W ten sam sposób podlega mu szeroki aparat policyjno-kontrolny i propagandowy. W państwie wszystkie stanowiska, zarówno te najniższego, jak i najwyższego szczebla, obsadzane są członkami zaplecza politycznego wodza, czyli jedynej partii sprawującej władzę.
Nie mam wyjścia i moje werble grają dalej…
19 listopada 2016 roku, w Łagiewnikach uroczystość intronizacji Jezusa na Króla Polski…
Udział w uroczystości wziął sam prezydent Andrzej Duda i premier rządu Beata Szydło. Tak wygląda notatka prasowa. Warto zaznaczyć, że Episkopat w marcu 2008 roku twierdził, że ogłaszanie Chrystusa Królem Polski jest „niewłaściwe i niepotrzebne”, a w 2012 r. uważali jeszcze, że „nie trzeba Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron”. Ale potem biskupi zmienili zdanie.
To ukoronowanie związków rządu i kościoła, które nie zasadzają się na wierze, miłości, czy nienawiści, ale współzależności i swoistego rządu dusz. Taki specyficzny mariaż tronu i ołtarza.
O co w nim chodzi?
Przypomniało mi się zdanie, jakie swego czasu wypowiedział Benito Mussolini. Wypowiedział je w momencie tworzenia państwa faszystowskiego: „państwo faszystowskie, najwyższa i najpotężniejsza forma osobowości, jest siłą, ale siłą duchową”. Myślę, że to o tę „siłę duchową” chodzi.
Związki Kościoła z faszyzmem niezwykle wprost opisuje w swojej pracy „Papież i Mussolini” David Kertzer, a kluczową w niej sprawą jest współzależność i rząd dusz. Mimo różnic Pius XI i Benito Musollini mieli cechy wspólne: obaj domagali się bezwarunkowego posłuszeństwa i wywoływali u swoich podwładnych strach. Dygresja, ale dająca wiele do myślenia, kiedy nałożymy tamtą sytuację na tę dziejącą się teraz w Polsce, oczywiście uwzględniając wszelkie różnice.
Wróćmy do teraźniejszości. Komentatorzy często porównują to, co się teraz dzieje, do powrotu do czasów sprzed roku 1989. Mam odmienne zdanie. To nie jest powrót, a tworzenie państwa, które będzie szło „trzecią drogą”. Drogą idącą w opozycji do liberalnej demokracji.
Państwo to będzie się charakteryzować dyktatorskim sprawowaniem władzy, którego podporą jest monopartyjny system parlamentarny, a partie opozycyjne mają charakter fasadowy. Funkcje ustawodawcze i wykonawcze przejmuje wódz, który łączy różnorakie stanowiska znane z państw demokratycznych: prezydenta, premiera, zwierzchnika sił zbrojnych oraz głównodowodzącego. Władzę tę sprawuje nie bezpośrednio, ale przez swoich przedstawicieli. W ten sam sposób podlega mu szeroki aparat policyjno-kontrolny i propagandowy. W państwie wszystkie stanowiska, zarówno te najniższego, jak i najwyższego szczebla, obsadzane są członkami zaplecza politycznego wodza, czyli jedynej partii sprawującej władzę. Problemem mogą być sądy, ale wcale nie potrzeba wiele, by stały się one narzędziem w ręku wodza. Wystarczy reforma, podobnie jak w innych sferach życia, choćby nawet takich jak szkolnictwo i już jest możliwe władztwo nad nimi.
W sferze gospodarczej państwo to będzie respektowało istnienie własności prywatnej i nie będzie zakazywało funkcjonowania prywatnej przedsiębiorczości, ale będzie prowadziło bardzo silny interwencjonizm gospodarczy. W państwie tym własność powinna być dwojakiego rodzaju; albo całkowicie państwowa albo całkowicie prywatna, wszystko jedno czy na zasadzie konsorcjum czy pojedynczego właściciela. Majątki „wrogów narodu” i działaczy opozycyjnych, będą przejmowane przez państwo. Wystarczy pretekst, kontrola i podejrzenie, żeby ustanowić komisarza w konkretnym prywatnym przedsiębiorstwie.
Polityka i gospodarka będą skierowane wyłącznie na rynek wewnętrzny. Ciągła indoktrynacja i rodzaj przemocy psychicznej, a może właśnie przemocy „duchowej”, którą państwo będzie prowadzić wraz z Kościołem. To będzie ciągła walka, walka niemal nieskończona, która może użyć różnych środków, by realizować swój cel.
Tak właśnie widzę państwo, które jest tworzone przez obecny rząd, a jeśli elementy tworzące to państwo przeanalizujemy w kontekście historycznym, to odkryjemy, że jest to państwo faszystowskie.
Konkrety?
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że tworzone jest państwo autokratyczne, w stylu wodzowskim.
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że gloryfikowany jest militaryzm. Tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, pozycja ministra obrony, którego już można by nazwać ministrem wojny.
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że prowadzona jest walka z odmiennymi ideologiami. Wrogami są demokraci, wrogami są organizacje pozarządowe, czy samorządowe.
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że partia rządząca dąży do pełnej kontroli, albo dużej części wszelkich aspektów życia społecznego i gospodarczego.
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że stosuje gospodarczy etatyzm.
Nikt z nas nie ma wątpliwości, że toleruje, a wręcz sprzyja objawom nacjonalizmu, które w skrajnej formie prowadzą do rasizmu.
I jeszcze kilka, niezwykle ważnych spraw:
Populizm, który oznacza, że mówi się to, co „masa”, czyli większość chce usłyszeć .
Podsycanie resentymentu. Max Scheler opisuje to zjawisko nawiązując do myśli Fryderyka Nietzschego, jako poniżanie wartości (czyli czegoś, co przeżywamy jako cenne) ze względu na jej niedostępność. Nie mogę mieć pieniędzy, więc nienawidzę tych, co je mają. Nie mogę mieć wykształcenia, więc poniżam tych, co je mają.
Kozioł ofiarny, czyli poszukiwanie jednej lub wielu grup w społeczeństwie, które obarcza się odpowiedzialnością za cały społeczny marazm i niezadowolenie. Jest to KOD, są to przedsiębiorcy, są niedoinformowani i sterowani ludzie.
Zacznijmy obserwować, to, co się dzieje wokół nas uważnie, bo gdybym chciała dawać przykłady tego, co opisałam zajęło by to wiele stron. Każdego dnia, kiedy myślimy, że to, co zostało powiedziane, to, co zostało uchwalone jest „dojściem do dna”, to jednak tak nie jest i ktoś w to dno puka. Przez rok rządów PiS-u bez zmiany Konstytucji, a jedynie ustawami i obyczajem zmieniany jest ustrój państwa na faszystowski. Przypomnę, że faszyzm nie ma definicji. Faszyzm, to tylko objawy, które prowadzą do choroby.
Nie wiem, czy są znane metody walki z faszyzmem, ale myślę, że przed siłą trudno się obronić. Siła państwa i siła kościoła połączone razem tworzą niebezpieczną mieszankę, a to, co dzieje się poza naszymi granicami, gdzie coraz częściej dochodzą do głosu szerzący ideologię faszystowską i nacjonalizm staje się bardzo niebezpieczne. Marzenia o wielkości Polski powoli się spełniają, ale ta wielkość brzydzi, bo jest to „szpica” zmian, której nikt by nie chciał doświadczać.
Grażyna Olewniczak
Najnowsze komentarze