„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
W zeszłym tygodniu policja zlikwidowała tzw. „dżunglę”, czyli zamieszkane przez uchodźców i imigrantów slumsy we francuskim mieście Calais. Uchodźcy oczekiwali tam na przyznanie im statusu umożliwiającego legalny pobyt w Unii Europejskiej i przedostanie się do Wielkiej Brytanii. Teraz zostali rozlokowani w ośrodkach w całej Francji. 270 z nich trafiło do Tuluzy, w południowej Francji. Sieć powitała ich wyzwiskami, m.in. na stronie FB lokalnej stacji telewizyjnej, France 3 Midi-Pyrénées, co redakcja opisała na swojej stronie internetowej:
Chodzi o zwykłe wideo. Kilka sekund. Widać na nim mężczyzn, zmęczonych, pochodzenia afgańskiego, wysiadających z autobusu i odbierających swoje bagaże. Kilka godzin wcześniej mieszkali w nieludzkich warunkach „dżungli” w Calais… Kilka chwil później osiedlą się w ośrodku dla uchodźców w Tuluzie.
Publikacja na naszej stronie FB filmu z przybycia do Tuluzy imigrantów z Calais wywołała falę komentarzy. Niektóre są przesycone humanizmem, ale wiele powoduje odruch wymiotny. Argumenty o innym pochodzeniu, „tradycji”, „stylu życia” służą internautom do odepchnięcia, z góry, bez żadnej refleksji i bez choćby spotkania, innych istot ludzkich. Gorzej. Nazywają tych nieznanych sobie ludzi „potencjalnymi gwałcicielami” czy „pedofilami”. Oto przykłady:
Katia Thomas: Gdzie są kobiety i dzieci???? Państwo ciągle nie rozumie, że ich tu nie chcemy. Mężczyźni w tych krajach zostali wychowani w tradycji, która upokarza kobiety. Musimy chronić nasze dzieci, nasze córki. Przyjmując tych ludzi, nie zapewnimy im ochrony.
Laure Toulouse: Zupełna zgoda, Katia. Wszyscy, którzy nazywają nas rasistami zdziwią się, kiedy kobiety w ich rodzinach zostaną zgwałcone, a mężczyźni zaatakowani.
Inne komentarze mówią o „inwazji” (270 osób osiedli się w regionie liczącym 5,7 mln mieszkańców) lub o „terrorystach”.
Mica Caule: Inwazja trwa!!!
Jean-Paul Melotto: A ilu terrorystów w tej grupie???
Na szczęście w zalewie okropności, niektórzy internauci zachowują się „po ludzku”:
Sofia Houda Benini: Litości. Niektórzy nie mają wstydu, zachęcam do zamienienia się z nimi chociaż na jeden dzień.
Patricia Pages: Niektórym przydałaby się odrobina człowieczeństwa. Czy wiecie, że życie to nie zawsze sielanka? Los nas doświadcza. Oby wam nie przytrafiło się nic takiego!!!
(oprac. NQ)
KOMENTARZ
Nie chcę tu przytaczać argumentacji, wielokrotnie już prezentowanej, także na naszym blogu, przemawiającej za przyjęciem uchodźców, ani wdawać się w polemikę. Ale nie mogę przejść obojętnie obok tego braku empatii, irracjonalnego strachu czy wręcz zezwierzęcenia, które dotykają europejskie społeczeństwa w obliczu fali migracji spowodowanej wojnami, które w dużej mierze państwa europejskie same wywołały.
Znam Tuluzę, mieszkałam tam kilkanaście lat. Ja też pewnego dnia przyjechałam do tego miasta z „innego” kraju. Tak, powiedzą ziejący nienawiścią obrońcy europejskiej „cywilizacji”, ale jesteś kobietą, przywiozłaś ze sobą dzieci, Twój mąż jest „czystej krwi” Francuzem i przyjechałaś z kraju o chrześcijańskich korzeniach. Czy rzeczywiście jest jakaś różnica między tymi mężczyznami, którzy przyjechali do Francji w poszukiwaniu lepszego życia a Francuzami czy Polakami, którzy przemieszczają się w poszukiwaniu pracy w Unii Europejskiej? Co w ogóle oznacza dziś pojęcie „chrześcijańskich korzeni”, jeśli ich obrońcy zapomnieli o istocie tej religii? Czy w polskim micie o przedmurzu chrześcijaństwa chodzi tylko o obronę terytorium? Co z wartościami?
Kilkanaście lat temu w Tuluzie, otwartym, kosmopolitycznym mieście, przyjęto mnie z otwartymi ramionami. Czuję się Polką, Francuzką i Europejką. Potrójnie odczuwam dziś przejmujące uczucie wstydu za brak humanizmu zwykłych ludzi i odwagi politycznej liderów. Tak, ma rację Angela Merkel, która jako jedna z nielicznych europejskich polityków opowiedziała się bez wahania i kalkulacji politycznej po stronie doświadczonych przez los. Ma rację papież Franciszek, który właśnie w imię wartości chrześcijańskich nawołuje do przyjęcia uchodźców. Ma wreszcie rację włoski premier, Matteo Renzi, który zapowiedział w zeszłym tygodniu, że Włochy nie poprą przyszłego budżetu UE, jeśli kraje, które najbardziej z niego korzystają będą odgradzać się drutem kolczastym od ludzi uciekających przed wojną…
Sądzę, że miał na myśli ogrodzenie Orbána, ale nie sposób nie pomyśleć o drucie kolczastym, którym Europejczycy odgradzają swe serca od zwykłych ludzkich uczuć, współczucia, litości, chęci pomocy doświadczonym przez los.
Wolimy zamknąć oczy na kilka tysięcy ofiar, kobiet, mężczyzn i dzieci, umierających co roku w morzu, nad którym spędzamy wakacje. Odmawiamy pomocy ludziom, którzy uciekają przed tym wszystkim, co, jako Europejczycy, potępiamy: dyktaturami i fanatyzmem religijnym. Mówimy dumnie o cywilizacji europejskiej, ale strach i ignorancja uniemożliwiają nam zachowanie się w sposób cywilizowany. Nie wiem jak Wam, ale mnie jest wstyd.
Natasza Quelvennec
Najnowsze komentarze