„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Ile pani śpi?
Normalnie, jak człowiek. Pięć, sześć godzin dziennie. Koło łóżka rośnie stos nieprzeczytanych książek i w miarę upływu lat boję się, czy zdążę je przeczytać. Właściwie mogłabym nie spać. To byłoby łatwe, bo zasypiam tylko po proszkach.
Od śmierci Jerzego?
Nie. Od 13 grudnia 1981 roku. Przetańczyłam cały karnawał „Solidarności”, byłam przewodniczącą związku w wydawnictwie Epoka. Dyskusje, strajki, struktury poziome – żyłam tym. I nagle stan wojenny, kompletna beznadzieja. Czarna dziura. Wieczorem w niedzielę 13 grudnia siedzę przy biurku i spisuję z taśmy dyskusję „Czy porozumienie jest możliwe?”, która odbyła się w piątek w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Miałam napisać streszczenie dla „Kuriera”. Spisuję, spisuję… Tadeusz, mój pierwszy mąż, w końcu się wkurzył. „Przecież wszystkie gazety są zawieszone, ten tekst nigdy nie pójdzie”. A ja spisuję dalej jak kretynka. Zachowanie irracjonalne.
Nie. Przecież pani musi pracować. Zawsze.
No może. W każdym razie wtedy zaczęła się bezsenność. Ale może gdyby ktoś mi dał placebo w takim samym opakowaniu, to też bym zasnęła. Nie walczę z tym. Tak jak nie walczę z paleniem. Bo papierosy mi smakują. Proszę, mam własną zamykaną popielniczkę, żeby nie rzucać petów na ulicę.
Paczka dziennie?
Więcej.
Dwie.
Troszkę mniej.
I na każdej jest napisane „Palenie zabija”. „Palenie powoduje raka”.
A co mnie to obchodzi? Grób mam załatwiony, obok Jurka. Zostanę skremowana – to też wiem.
Dlaczego skremowana?
Bo jak się idzie na grób skremowanej osoby, to człowiek sobie nie wyobraża, co jest w środku. Wie, że jest proch. A proch oznacza spokój.
Janina Pradowska
w wywiadzie dla tygodnika Wysokie Obcasy
Najnowsze komentarze