„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
WYŁOWIONE Z SIECI
Przydługawy ten tekst, ale może ktoś przeczyta moją „recenzję”.
Byłem wczoraj na „WOŁYNIU” Wojciecha Smarzowskiego.
Przytkało mnie.
Film blisko dwa tygodnie na ekranach,
a ja, w dużym kinie, na kwadrans przed seansem, wykupuję jedno z czterech pozostałych na sali miejsc.
Dawno nie oglądałem filmu z pierwszych rzędów… przy pełnej ciszy na widowni.Po tym filmie nie mogę spać.
Znam książki profesora Srokowskiego (chyba ze cztery przeczytałem)… ani on nie pisze, ani film nie jest ANTYUKRAIŃSKI. Jest jednym z wielu jeszcze ocalałych świadków.
Jest w tym filmie „szok”- jakby „zatkanie”-zaniemówienie, po tym „co się wydarzyło”.
Ten film wydaje mi się być kameralny, choć tak pełen wątków.
Nie widać tu skali ludobójczej-zbrodniczej-szaleńczej czystki etnicznej (ok. 120 tysięcy zamordowanych Polaków) i spontanicznego, równie szalonego rewanżu (ok. 7-8 tysięcy ZAMORDOWANYCH przez naszych).Smarzowski pokazuje beznadzieję i bezsens tego co się zdarzyło.
Bezsensowną straszną śmierć, cierpienie i okrucieństwo, szaleństwo idei.Ktoś tu, na FB powiedział, że to film uniwersalny – to co przydarzyło się na Podolu i Wołyniu to coś jak to, co rozegrało się między Tutsi i Hutu, w Bośni czy gdzieś w Czeczenii (daleko, nie bardzo widzialne dla świata). I w pełni zgadzam się z tą oceną.
To nie jest antyukraiński film.
Tak go może odbierać tylko ktoś o bardzo ograniczonej umysłowości.Ten film pokazuje, że trzeba mówić o „takich sprawach „.
(I nam i „Pokłosie”, i „Ida”, i wcześniej „Popiół i diament”… i wiele innych rozliczających, opisujących [nawet subiektywnie] historię były potrzebne).Nie wyobrażam sobie przynależności Ukrainy do rodziny państw europejskich, bez GŁOŚNEGO nazwania „tego wszystkiego”. Bez odcięcia się od chorej-zbrodniczej ideologii
i otwarcie na nie instrumentalne-narzędziowe myślenie o Polakach i Europie.Gościła kiedyś pod moim dachem studiująca w Polsce dziewczyna z zaprzyjaźnionej ukraińskiej rodziny,
dziś papadia gdzieś na wschodniej ścianie…
i dla niej biel polskiej flagi to nie była czystość i niewinność z wiersza Gałczyńskiego tylko barwa flegmy.Mniejszości w dzisiejszej Polsce, to nie może być piąta kolumna – wrogowie, ale lojalni, uczciwi obywatele.
A Polska nie może być macochą bijącą w twarz i poniżającą Hindusa, Mongoła, Wietnamczyka, Czeczenkę, Tatara czy Żyda (którzy kiedyś przelewali za Polskę krew).
Każdy człowiek mieszkający w Polsce, każdy powinien być traktowany dobrze i z szacunkiem.Antyukraińskie reakcje po tym filmie świadczą tylko o głupocie i prymitywiźmie.
Czy my (? mam na myśli formalnie „wiodący nurt”) idealizując siebie nie wypieramy sporej części zbrodniczych (często potępianych przez Trybunały PPP) działań „żołnierzy wyklętych” czy problemu Jedwabnych (bo przecież takich miejscowości „parę” było)?
Ukraińcy mają nie rozwiązany problem.
I dopóki go nie rozwiążą, nie widzę dla nich miejsca w cywilizacji europejskiej (my [?] zresztą też, poprzez reprezentację „kibiców Legii” i obecne władze pokazujemy, że nie całkiem do niej należymy).Dawno nie odwracałem wzroku od ekranu, a i tak wydaje mi się, że Smarzowski „pokazał” te wydarzenia oględnie… zwłaszcza w sferze dźwięku – przybijane do bramy dziecko, mężczyzna obdzierany ze skóry, ciężarna, której rozpruwa się brzuch… to musiały być „dźwięki”, których w filmie nie ma.
Odszedł Wielki Wajda i paru innych ale mamy Smarzowskiego, Machulskiego, Holland, Pasikowskiego, Idziaka, Bugajskiego, Polańskiego i innych.
Jeszcze polskie kino nie zginęłło.Rafal Maria Zagorowski, fb
Najnowsze komentarze