„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Ostatni Cesarz Annamu, Bao Dai, niesiony w lektyce. Zdjęcie ze zbiorów prywatnych
Klub Ronina, z obecną siedzibą w Warszawie przy ulicy Foksal, powstał w 2007 roku. Założyli go Józef Orzeł i Rafał Ziemkiewicz. To prawicowe forum przyjęło swą nazwę od japońskiego określenia samuraja, który wyzwoliwszy się od swego władcy, sam jest sobie panem. Innymi słowy, nikomu nie służy.
W zamkniętych spotkaniach Klubu biorą udział zarówno jego członkowie, jak i zapraszani goście, a relacje z dyskusji, odczytów czy wieczorów autorskich nadawane są przez kanał Blogpress. Zobaczyć i usłyszeć można: min. Piotra Glińskiego, braci Karnowskich, Dorotę Kanię, Ryszarda Czarneckiego, Tomasza Terlikowskiego, Sławomira Cenckiewicza, Marka Jurka, Joannę Lichocką, Łukasza Warzechę, Jarosława Gowina, Bronisława Wildsteina, Antoniego Macierewicza i tym podobnych…
Może w pierwszych latach działalności Klubu jego członkowie rzeczywiście mogli czuć się niezależni i zbuntowani, stali wszak do władzy w kontrze. Czasy się jednak zmieniły; teraz prawicowi dziennikarze dostają ordery, są windowani na prestiżowe stanowiska, wyznaczają standardy, pretendują do miana elity. Czy nadal nie mają pana?
∗
W samym środku tego lata, 15 sierpnia, odbyła się w Klubie promocja książki Macieja Mazurka pt. Kilkunastu gniewnych ludzi. Swój zbiór wywiadów z 2015 roku tak przedstawiał sam autor:
Udało nam się namówić na rozmowę osoby, których sprzeciw wobec dominujących i narzucanych przez poprawność polityczną lewackich ideologii jest głęboko przemyślany. Są to gniewni ludzie i mają powody do gniewu. Warto przypomnieć, że fundamenty republiki rzymskiej i greckiej polis, są ufundowane na gniewie ludzi domagających się wolności. (…) Miała ta książka pokazać zmaganie, a przede wszystkim prezentować elitę intelektualną tego kraju (…)
ks. prof. Paweł Bortkiewicz, wypowiedź o rządzie PO w kontekście ustawy o in vitro:
Wrogość wobec życia, jaką prezentuje obecna władza, oznacza wrogość wobec narodu polskiego, wobec przyszłości Polski. To wrogość wymierzona w konkretnego człowieka
dr. Przemysław Dakowicz, poeta, eseista, krytyk literacki i historyk literatury:
Oczywiście formalnie mamy własne państwo, jest ono reprezentowane w polityce międzynarodowej, posiada mniej lub bardziej samodzielny byt polityczny. Odnoszę jednak wrażenie, że jest to twór o niejednoznacznym statusie ontologicznym, w pewnym sensie – struktura schizofreniczna, wewnętrznie sprzeczna, niezdolna do prowadzenia działań skoordynowanych, niepewna własnego istnienia, potrzebująca nieustannego potwierdzenia swojej podmiotowości przez byty wobec niej zewnętrzne.
Z książki ”Afazja polska” 2015
abp. Marek Jędraszewski:
Nie wolno się rozwodzić – nawet jeśli mąż czy żona zdradza. Hierarcha dodał też, że jeśli do rozwodu dojdzie, byli małżonkowie nie powinni wchodzić w kolejne związki. – Wtedy rozwód nie jest życiową klęską – stwierdził.
Patrząc na obecną sytuację kulturową Zachodu, odnosi się wrażenie, że coraz bardziej przesuwamy się w stronę smugi cienia. (…) Tam, gdzie nie ma ani światła, ani ciemności, gdzie wszystko pozbawione jest kształtu i wyrazu. Gdzie ginie rozeznanie prawdy i kłamstwa, dobra i zła.
Janusz Kapusta, rysownik, malarz i scenograf:
To dobry znak dla Polski, że tak mądrych ludzi w końcu zauważamy i wysyłamy do tej gry o nasze lepsze jutro. Gdy mamy dobrego przedstawiciela, wzrastają akcje nas wszystkich. Mamy przedstawiciela, który zbierze naszą wspólną mądrość i będzie mógł nas reprezentować w tej klasie i skali, której się spodziewamy.
Krzysztof Koehler, poeta, krytyk literacki, eseista, zastępca nowego dyrektora Instytutu Książki Dariusza Jaworskiego:
Jestem chrześcijaninem, co oznacza dla mnie, że określam się jako ten, który śmie zabiegać o to, aby być przyjacielem Jezusa Chrystusa. Wiernym, aczkolwiek nieudolnym naśladowcą tego wzoru, który dał swoim życiem i swoją śmiercią Chrystus (czy jestem w stanie naśladować mego Mistrza do końca? – czuję wyraźnie i nieustannie swoje ziemskie, ludzkie ograniczenia, swoją słabość, olbrzymią odległość od ideału).
„Dlaczego nie bronię „Golgoty Picnic” Rzeczpospolita online
Agnieszka Kołakowska, filozof i filolog klasyczny, tłumaczka i publicystka:
Właściwie wszędzie ludzie piszą absurdalne zupełnie brednie, że w Polsce nie ma demokracji, że jest dyktatura, że jest faszyzm, że jest cenzura. (…) Nikt nie pisze o żadnych konkretach, bo nie ma żadnych konkretów
prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, filozof społeczny, publicysta, doktor habilitowany nauk humanistycznych, poseł do Parlamentu Europejskiego VIII kadencji:
Od paru lat spadały na nas wyzwiska – na tych wszystkich, którzy nie chcieli przyłączyć się do chóru wylewających pomyje na głowę Prezydenta, przystąpić do walki z kaczyzmem, dołączyć się do zbożnego czynu dożynania watah. Tak jakby nie było o wiele łatwiej płynąć z głównym nurtem, pisać do „GW” i odcinać kupony od poglądów wytartych w powszechnym obrocie. Nie, wcale się nie skarżę. Te obelgi były zaszczytem. Dzisiaj wiem, że są największym zaszczytem, jaki mnie spotkał w życiu.
prof. Ryszard Legutko, filozof i polityk, profesor nauk humanistycznych, publicysta:
Niestety, artyści, profesorowie sztuki, zamiast tworzyć wybitne ponadczasowe dzieła, odczuwają potrzebę służenia jakiejś sprawie, walczą o prawa homoseksualistów czy o aborcję. Niech mi ktoś wytłumaczy, co to ma wspólnego z wysoką kulturą?
Antoni Libera, pisarz, tłumacz, reżyser teatralny, krytyk literacki:
W Polsce pokutuje kompleks niższości. Nie wiem, czy to syndrom ubogiego krewnego, czy skutek tego, że żyliśmy za żelazną kurtyną, ale obecnie na siłę chcemy odrobić zaległości i pokazać za wszelką cenę, że jesteśmy w awangardzie postępu. A to jest mylnie rozumiana awangarda – ocenił reżyser i bardzo surowo odniósł się twórców teatralnych. – Ludzie, którzy się w Polsce dorwali do teatru to są na ogół hochsztaplerzy.
Axer, Swinarski, Jarocki, nie mówiąc o Kreczmarze, Schillerze i innych dawnych mistrzach, byli reżyserami posiadającymi ogromną wiedzę i talent. Zdaniem Libery, obecny mainstream składa się z ludzi nieutalentowanych, blagierów, żerujących na upadku hierarchii wartości.
prof. Andrzej Nowak, historyk, publicysta, nauczyciel akademicki, sowietolog, profesor nauk humanistycznych:
Atmosfera bez wątpienia jest już inna. Niedawno, 1 listopada, w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu, w której są pochowani marszałek Józef Piłsudski oraz prof. Lech Kaczyński z małżonką, krakowski Akademicki Klub Obywatelski, którego jestem członkiem, składał wieniec. Obecnych było kilkanaście osób, w tym prezydent Andrzej Duda. Wszyscy zaśpiewaliśmy na koniec tej pięknej uroczystości „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”.
Marzena Nykiel, publicystka i dziennikarka. Autorka książki Pułapka gender. Publikowała w „Rzeczpospolitej”, „Głosie Katolickim” oraz w tygodnikach „Uważam Rze” i „w Sieci”. Od 1 października 2014 jest redaktorem naczelnym portalu wPolityce.pl.
prof. Andrzej Przyłębski, filozof, profesor nauk humanistycznych, tłumacz, kulturoznawca i dyplomata, od 2016 ambasador RP w Niemczech:
W wywiadzie dla Funkhaus Europa Przyłębski mówił zaś, że nawet w prywatnych rozmowach z Niemcami widzi „pewne zawężenie horyzontów”, jeśli chodzi o rządzoną przez PiS Polskę. Jego zdaniem sytuacji w naszym kraju do końca nie rozumie nawet prezydent Joachim Gauck, który według niego uważa, że władzę w Polsce przejęła generacja polityków, która po 1989 r. „nie weszła do głównego obiegu”. Ambasador podczas rozmowy wytłumaczył mu jednak, że decydujące było poparcie PiS przez młodzież, której 25 lat temu nie było jeszcze na świecie.
Bronisław Wildstein, publicysta, dziennikarz, pisarz, od 11 maja 2006 do 26 lutego 2007 prezes zarządu Telewizji Polskiej. Kawaler Orderu Orła Białego:
Do tej pory nie znamy na świecie kultury, która byłaby bez religii. […] W tej chwili nam się wmawia, że nasza kultura się uwolniła od religii. Czy naprawdę się uwolniła, trudno powiedzieć, bo to jest krótki odcinek czasu, ale destrukcyjne konsekwencje, jakie to przynosi, widzimy.
Wanda Zwinogrodzka, wiceminister ds. teatru i edukacji artystycznej w resorcie wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego:
Po roku 1989 nastąpiła gwałtowna reakcja, przemożna była potrzeba nadrabiania zaległości, pospiesznego – i w tym pośpiechu niekiedy bezkrytycznego – przejmowania zachodnich wzorców i tendencji artystycznych. (…) Całe pokolenie artystów zauroczył teatr niemiecki, z jego demaskatorską pasją, dosadnością środków wyrazu, plakatową politycznością, prostackim humorem itp. Osobiście mam nadzieję, że – jak to bywa z fascynacjami – stopniowo wygasną, a wtedy ujawni się oryginalność, podjęte zostaną samodzielne poszukiwania. W tym przemyślane, wolne od uproszczeń interpretacje klasyki.
Maryna Miklaszewska, bohemistka, dziennikarka, pisarka tak mówi o uroczystości Święta Wojska Polskiego:
Byłam pod wrażeniem wielkiej mocy ducha płynącej z obu przemówień – ministra Macierewicza i prezydenta Dudy.
(…) Stawali się swego rodzaju najemnikami, choć oryginalnie dla wielu pieniądze miały bardzo marginalne znaczenie, jednak z czasem stały się one głównym czynnikiem kierującym roninami. Ich głównym celem, jak i nagrodą, nadal zostawała wierna służba. Odbywali oni słynne musha shugyo, podczas których pojedynkowali się praktycznie z każdym przejawiającym jakiekolwiek umiejętności władania bronią. I właśnie ten aspekt spowodował zapisanie się ich w kulturze Japonii jako azjatyckiego odpowiednika wypraw po św. Graala. Sama droga była celem. Możliwość stałego rozwoju umiejętności władania kataną, jak i sposobność poszerzenia horyzontów. Poprzez poznanie wszelakiej maści ludzi na swym szlaku, droga zapoczątkowała setki opowieści związanych z tą tematyką i do dziś popularnych. Samo pojedynkowanie się było głównym motorem wędrówek, udowodnienie światu swojego kunsztu sprawiło, że wielu słynnych samurajów, twórców największych szkół, wybierało w pewnym etapie taki typ życia. (…) Większość wybierała żywot wykidajła w różnych grupach przestępczych czy w domach rozkoszy. A jeżeli i to nie przynosiło zysków, zostawali wszelkiego rodzaju bandytami jak i zabójcami na zlecenie. Jednak ich los zazwyczaj był krótki i smutny, organy ścigania jak i shinsengumi nie próżnowały w ich łapaniu.
Michał Pozorski, Historia.org.pl
Opracowanie: Krysia Kierebinski
Najnowsze komentarze