„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Uchodźcy to choroby, terroryzm? Wasi politycy kłamią! – unosi się doktor Pietro Bartolo.
We wtorek słyszę, że na Forum Ekonomicznym człowiekiem roku ma zostać Viktor Orbán. – Ten, co stawia zasieki?! – nie wierzy własnym uszom doktor Bartolo, z którym mam rozmawiać w Krynicy w czwartek.
Zderzenie jest wyjątkowo wstrętne. Z jednej strony prezydent Węgier, który twierdzi, że migranci są trucizną. Z drugiej doktor z Lampedusy, kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla, który powtarza, że są Chrystusem i szansą. Lekarz żywych i umarłych z Morza Śródziemnego, który powitał na pomoście wyspy 350 tysięcy uchodźców i zbadał ponad tysiąc nieboszczyków.
POLITYCY. Siedzimy w parku Zdrojowym w Krynicy, przed nami defilują politycy w jednolitych garniturach. Spotykam znajomą z dawnych lat, tłumaczkę. Po włosku dzieli się z doktorem obawami: uchodźcy to choroby, terroryzm…
– Wasi politycy kłamią! – unosi się Bartolo. – Choroby? Jedyne, co przywożą do Europy, to świerzb, który leczy się szybko i łatwo. Terroryzm? Żaden terrorysta nie zgodziłby się płynąć do Europy pontonem i ryzykować życie. Mają lepsze sposoby. Ci, którzy tu płyną, to biedacy, którzy nie mogą już żyć tam, gdzie się urodzili.
Afrykanie umierają z głodu. Badam ich codziennie, rozmawiam, wiem i widzę, co przeszli.
– To wielka mafijna sieć – mówi doktor. – Wiem, bo rozmawiam z uchodźcami codziennie. Mechanizm jest bezlitosny. Umawiają się na jakąś kwotę, na kilka tysięcy dolarów czy euro. Składa się na to cała rodzina, ale kiedy z Nigerii, Senegalu czy z Erytrei dotrą do Libii, okazuje się, że są jakieś dodatkowe opłaty. Ci biedacy proszą rodzinę o pomoc, ale ich krewni często już nie mają pieniędzy. Więc muszą odpracować. Albo wystawia się ich na licytację. Albo odsyła się do kliniki i wycina nerkę. Znam dwie takie kliniki w Afryce, pracują w nich świetni chirurdzy. Znakomicie wycinają nerki na sprzedaż, za kilkaset tysięcy dolarów. Jeśli mają chętnych na inne organy, wycinają im wszystko ze środka.
TERRORYŚCI. Politycy przechadzają się po parku Zdrojowym, rozmawiają jakby od niechcenia. Terlecki, Piotrowicz, Zalewska. Rano min. Błaszczak mówi, że na przekór politycznej poprawności nie będziemy przyjmować uchodźców. Bo są wśród nich terroryści.
Na wieczornym spotkaniu z Bartolo jest 40 osób, w większości Włochów. Spośród Polaków – głównie dziennikarze. Żadnego polityka. Przyszedł też Wiktor Jerofiejew, rosyjski pisarz. Z wilgotnymi oczami ogląda zdjęcia ludzi, których zamknięto pod pokładem.
– Chcieli wyjść – wyjaśnia doktor – ale przemytnicy zamknęli właz i na nim usiedli. Ci biedacy nie mieli paznokci. Zdarli je, chcąc wydrapać dziurę w pokładzie.
Mokrymi oczami także inni oglądają materiały operacyjne lampedusańskiej policji: film, na którym nurkowie wyciągają pod wodą ciała z wraku kutra. Ma ta scena coś z kosmicznych relacji. Stan nieważkości ciał żywych i martwych. Ich absurdalną powolność.
– Terroryści… – mówi Bartolo. – Czy wiecie, że kobietom z krajów subsaharyjskich podają w Libii zastrzyk na bezpłodność? Dwunastolatkom, trzynastolatkom… Bo kobieta w ciąży nie jest warta pół centa. A znacie tajemnicę tego chłopca? Utonęła mu cała rodzina. W Libii zaopiekował się nim mężczyzna. Chłopiec powiedział, że ten człowiek był dla niego dobry. Tylko go gwałcił codziennie. Przez cztery lata.
– Terroryści… – lekarz wciąż nie może przełknąć słowa, które rano usłyszał z ust polskiego ministra. – Niedawno przypłynął chłopak. W ręku miał jakieś przemoczone papiery. Podszedłem, przytuliłem go. To była karta szpitalna jego brata cierpiącego na chorobę, której w ich kraju nie leczą. I ten trzynastolatek postanowił poszukać dla niego pomocy w Europie. Napisałem do premiera Renziego, zaprosił całą jego rodzinę. Brat chłopca ma dziś włoską opiekę medyczną.
Rząd kraju (mojego, do diabła!), który przez cały komunizm powtarzał, że jest częścią kultury śródziemnomorskiej i do dziś utrzymuje, że jest chrześcijański, uchodźców nie chce widzieć. Nie chce „innych”, choć na tym samym Forum w Krynicy prymas Polski nacjonalistyczne myślenie chrześcijan nazwał heretyckim.
Oglądam włoską telewizję. – Niech Europa mówi, co chce – oświadcza wicepremier Alfano. – My mamy jedno zadanie: ratować. Niech Europa myśli, co zrobić później.
Chciałbym, żeby to był mój minister. Przepraszam doktora za tego, którego mam.
Podchodzi Jerofiejew. Obejmuje doktora i głaszcze po twarzy.
***
Dr Pietro Bartolo jest bohaterem filmu „Fuocoammare. Ogień na morzu” Gianfranca Rosiego, który zdobył w Berlinie Złotego Niedźwiedzia i właśnie wszedł na ekrany polskich kin. Lekarz z Lampedusy jest też głównym bohaterem książki Jarosława Mikołajewskiego „Wielki przypływ”.
Niech nam „Gazeta Wyborcza” wybaczy: przedrukowaliśmy niemal w całości przejmujący tekst Jarosława Mikołajewskiego, bo uważamy go za szalenie ważny. Zależy nam tylko na tym, żeby przeczytało go kilka osób więcej. Polska stała się ogonem Europy, a Krynica stała się symbolem polskiej obłudy. Doczekaliśmy kraju, w którym faktycznie, zgodnie z wolą Czołowego Polityka Narodu, białe jest czarne, a czarne jest białe. Co za potworny wstyd.
Proudly powered by WordPress Theme: Suburbia by WPSHOWER.
Trudno czytac ten tekst I nie plakac. Gdzie jest humanitaryzm? Gdzie sa ludzie? Dlaczego ludzkie odruchy Kanclerz Merkel w Polsce sa wysmiewane, a ona obrazana, tak jak by byla naszym wrogiem, nie zeby z wrogami nie trzeba bylo probowac porozmawiac I znalezc wspolny jezyk, albo temat. Na dodatek ta duma z bycia przedmurzem chrzescijanstwa, tak jakby 'milosc blizniego’, tak wazna dla chrzescijan, Polakow nie obowiazywala w przypadku, gdy blizny jest innego koloru, innego wyznania, albo jeszcze gorzej, bez wyznania.