„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Przylepia mi się do oka groteskowy obrazek z telewizyjnych wiadomości: nic nie znaczący kancelista z niezamożnym wykształceniem, natychmiast po wyborze do Sejmu RP, z upojną chwilą ogłoszenia wyników, staje się niezłomnym referentem woli CAŁEGO narodu i poczyna sobie jak ekonom; trudno osiągalny, z troską w źrenicy, otoczony kordonem dworzan i specjalnie dobranych zauszników, cwałuje parlamentarnymi korytarzami. Na oficjalne oblicze wjeżdża mu troska o kraj, oczy lśnią od patriotyzmu. Patriotyzm, wolność, demokracja, walka z korupcją, od tego momentu są to słowa powtarzane przez niego bez przerwy, odmieniane na wszelkie abstrakcyjne sposoby i nie schodzą mu z przymilnych warg. Co i rusz opędza się przed natręctwem niewygodnych pytań dziennikarzy, a bidne żurnalisty drobią za nim i mają utopijną nadzieję na uzyskanie od niego sensownej odpowiedzi.
Ale po opadnięciu publicznej kurtyny, za zatrzaśniętymi drzwiami gabinetu, na twarzy kategorycznie mniej oficjalnej, pojawia mu się zawzięty grymas uporu, a jego twarz zieje krystaliczną nienawiścią do oponentów.
Marek Jastrząb, „Łupież” (Polskamasens)
Najnowsze komentarze