„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Ludzie często pytają: jak to jest, że Lech Wałęsa zażarcie broni demokracji, choć nigdy nie ukrywał swoich silnych ciągot do rozwiązań autorytarnych? Dlaczego, mimo że zawsze szybko wpisywał się w główny nurt nastrojów społecznych, teraz noblista idzie pod prąd i agituje za utrzymaniem struktury władzy w której jej najważniejsze człony nawzajem się ograniczają, a walka o niezależność Trybunału Konstytucyjnego urosła do rangi symbolu? Przecież zdecydowana większość Polaków nie jest wdrożona w praktyczne użytkowanie demokracji w swoim otoczeniu i kojarzy ją głównie z korupcją oraz z walką nieznanych im osób o władzę nad ludźmi i o lukratywne posady?
Demokracja nie jest ukochaną Polaków, którzy w swojej tradycji wielbią Piłsudskiego, który sam traktował ją jak szmatę i gwałcił przy każdej okazji. Dlaczego więc były prezydent, nasza legenda narodowa, ryzykuje utratę tego co pozostało z całej jego popularności? Wraz z wieloma poważnymi ludźmi, również stawiającymi na szalę całe swoje dorobki życiowe, dobrowolnie stawiają się pod pręgierzem rozjuszonej większości. Czy tym samym nie zaprzeczają swoim podstawowym zasadom głoszącym, że demokracja to wola ludu, a w każdym razie jego większości? Szukając odpowiedzi na takie pytania wielu wskazuje na rolę szacunku jakim nasz były przywódca cieszy się w całym demokratycznym świecie i to spętanie przez przyjętą rolę ma jakoby kierować jego krokami. Ja bym poszukał zdecydowanie bliżej. Wskazuje na to obserwowana autentyczna szczerość jego zachowań.
Postawiłbym więc zasadnicze pytanie: kim jest Lech Wałęsa? Odpowiedź znajduję prostą – przede wszystkim jest on fachowcem, dobrym i rzetelnym elektrykiem. Tego chyba nigdy nikt nie negował. Czy praktykowi w tym zawodzie nie jest trudno pojąć, do czego prowadzi wymontowanie w rozbudowanym i skomplikowanym systemie wszystkich bezpieczników, tak by móc swobodnie realizować nawet najdziksze elektryczne fantazje? Wałęsa doskonale wie, że nie. Prędzej nawet niż później musi dojść do pożaru całej instalacji. W innym porównaniu nowoczesne społeczeństwo przypomina bardzo sprawny kocioł wysokociśnieniowy. Rozwiązania skrajne, takie jak drutowanie bezpieczników czy zakręcanie klap bezpieczeństwa kotła mogą być zastosowane wyłącznie w sytuacji najwyższego zagrożenia i to tylko na krótko, do czasu aż niebezpieczeństwo zagłady zostanie usunięte.
Doskonale rozumiano to już w Republice Rzymskiej, gdzie bardzo restrykcyjnie używano instytucji dyktatora, pozwalając jednostce rządzić góra pół roku. To dało Rzymowi niezmożoną przez nikogo potęgę. Upadek jego wielkości trwał wprawdzie długo, ale nabrał nieuchronności odkąd wódz Sulla wpadł na to by przekupywać masy obywateli Rzymu rozdawnictwem darmowego zboża. Póki dokonywano podbojów i było kogo grabić, jakoś to funkcjonowało, choć roszczenia coraz bardziej rozkochanego w rozdawnictwie tłumu wyłącznie rosły. Już za Nerona system stał się niewydolny finansowo i społecznie, bo lud utracił do końca poczucie podmiotowości i stał się tylko klientelą dla dostarczających darmochę. Wszystkie instytucje Republiki gwarantujące przepływ informacji i naturalną regulację pełniły wtedy już tylko funkcje fasadowe. Rolę klap bezpieczeństwa przejęły na siebie bunty wojska i pretorianów. Kiedy Neron dla zaspokojenia rosnącego rozdawnictwa dopuścił się systematycznego fałszowania wartości monet, rozpoczął trwały proceder inflacyjny. Los Rzymu został wtedy przesądzony i od upadku nie było odwrotu.
Za naszych czasów w podobny sposób upadł system socjalistyczny. Czy jego porażka zapisana była w jego pierwszych, najbardziej podstawowych założeniach? Komunizm wyklucza demokrację, a jako system platoński jest a priori mądrzejszy od swoich uczestników. W związku z tym nie jest stworzony dla ludzi. A gdy ludzie nie są podmiotami, a przedmiotami procesu, zachowują się jak przedmioty i nic nie pomoże wciskana im jakakolwiek ideologia.
Tylko społeczeństwo wolnych podmiotów jest w stanie efektywnie pełnić funkcje regulacyjne i na tym polega historyczna przewaga demokracji. Nie są do tego zdolni ani niewolnicy, ani urzędnicy, ani stada troskliwie pasionych owiec. Zwolennicy autokratyzmu tęsknią do dawnych wzorów organizacji społeczeństw, ale zapominają iż miały one niewielką sprawność i przypominały kotły niskociśnieniowe, czy instalacje niskonapięciowe, gdzie pewien woluntaryzm do pewnych granic jest w stanie uchodzić. Ani w społeczeństwie industrialnym, ani w kotle wysokociśnieniowym, ani w instalacji wysokiego napięcia usunięcie zabezpieczeń nie prowadzi do niczego innego jak do katastrofy. W praktyce nawet systemy totalitarne montują jakieś protezy bezpieczników i kanałów informacji zwrotnej, inaczej rozlatują się w krótkich abcugach.
W państwie demokratycznym rolę stałych zabezpieczeń pełnią instytucje prawa. Tak było w starożytności, a współczesność zaczęła się od tego, że amerykańscy twórcy nowożytnej demokracji nie uwierzyli w strategiczną skuteczność nawiedzonych przewodników, nawet tych wybranych przez większość wyborców. Powołując się na Monteskiusza wskazali na niezbędność podziału władzy na niezależne części, tak by per saldo władza kontrolowała samą siebie i zabezpieczała obywateli przed nadmiarem swego imperium i własną arbitralnością. Równowagę zapewnia równorzędność władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, w oparciu o stabilny fundament ustawy zasadniczej. Drugim kluczowym w tym systemie elementem jest strategia współzawodnictwa. W imieniu społeczeństwa rządy sprawują konkurujące ze sobą partie polityczne, o wewnętrznej demokratycznej konstrukcji. Jest tam miejsce na równoprawną różnorodność poglądów i interesów, jest przestrzeń na dyskusję i wyważanie racji, a nie tylko każdorazowe przegłosowywanie większością głosów. Trzymanie się tych podstawowych zasad zapewnia Stanom Zjednoczonym już trzeci wiek pomyślnego rozwoju.
Lech Wałęsa jako fachowiec w sposób naturalny rozumie zasady funkcjonowania skomplikowanego systemu. Do pełnienia tej roli w organizacji państwa służą prawnicy. Prawnicy jako środowisko najostrzej widzą obecnie wiszące nad krajem skrajne niebezpieczeństwo. Dotyczy to także prawników wykształconych w obowiązującej, przynajmniej do końca lat 60-tych, doktrynie komunistycznej – pod warunkiem że przejrzeli wcześniej lub później na oczy. Niestety nie wszyscy przejrzeli zdradliwość idealizmu, a najsmutniejsze w tym wszystkim jest iż demontaż i wyburzanie państwa prawa prowadzi prawnik.
Zachodzi obawa, że to Lech Wałęsa sam przyczynił się do tych nieszczęść. W okresie gdy jego najbliższym współpracownikiem był Jarosław Kaczyński, a on sam po raz pierwszy walczył o prezydenturę, Wałęsa osobiście wygłosił zdanie: „Nie chcesz mieć gorączki, stłucz pan termometr!”. Jak widać po późniejszych doświadczeniach noblista potraktował tę zasadę jako instrument chwilowego sprężenia w trudnej walce.
Niestety Jarosław Kaczyński, niedługo odsunięty na boczny tor, zauroczył się skutecznością tymczasowych rozwiązań i z likwidacji zabezpieczeń i nieuznawania zagrożeń uczynił swoje credo. Wzorem zapewne są mu Trybunały Rewolucyjne WCzK, ewentualnie Sądy Ludowe III Rzeszy. Idzie mu tym łatwiej, że ważny korek w postaci gwarancji demokracji wewnątrzpartyjnych zadrutował i zlikwidował przed nim Leszek Miller. W elektrowni atomowej w Czarnobylu, w IV bloku, również posunięto się do wyłączenia zabezpieczeń, bo przeszkadzały w eksperymentach. W doświadczonej dziejowo Rosji do dziś, jako zapytanie do Radia Erewań, funkcjonuje dowcip:
– Dlaczego należy dążyć do ustanowienia systemu jednopartyjnego?
– Bo póki jest wiele partii, trzeba uważać co się mówi i robi, a jest to niestety bardzo uciążliwe.
Nie myślałem, że przyjdzie po raz drugi przeżywać bankructwo własnego państwa. To przeżycie bardzo nieprzyjemne dla każdego obywatela, co pamiętamy. Jak mawiał „Wiesław” Gomułka, idol obecnego Nadprezesa: „staliśmy na skraju przepaści, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!”.
Jakoś nie liczę na opamiętanie rozkochanego w rozdawnictwie społeczeństwa, ani rozmiłowanego w niekontrolowanej władzy przywódcy.
Demokracja to system cywilizowanej konkurencji politycznej w oparciu o wypracowane i przestrzegane zasady podstawowe i to właśnie tracimy.
Mirosław Koźliński
Najnowsze komentarze