„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Metro M1. Z 45 minut temu.
Między stacją Dworzec Gdański a stacją Ratusz Arsenał pan po prawej, ten w czarnej koszulce, zaczął wydzierać się na dwie młode Azjatki.
Że mają wypierdalać z Polski, że Polska jest dla Polaków i że one na pewno są tutaj nielegalnie. Jakiś odważny Polak stanął w obronie dziewczyn i zaraz sprawnie przeprowadził obie panie z tyłu wagonu na jego przód. Posadził je między innymi ludźmi i sam nad nimi stanął. Dziewczyny wyglądały na przerażone.
Pan w czarnym wtedy wstał, chciał iść w ich stronę, coś nadal pokrzykiwał, ale wtedy pan po lewej, ten w białej koszulce, podszedł do niego i zaczęli rozmawiać o tym, że życie jest niesprawiedliwe. Być może to był znajomy, być może chciał tylko go uspokoić. Na pewno obaj byli podobnie napici.
Pan w czarnej koszulce jednak nie dawał za wygraną i nadal wyrażał swoje oburzenie – obecnością dziewczyn i reakcją młodego Polaka. Właściwie zaczął mu grozić. („Ach, tak zamierzasz ze mną grać?”). Współpasażerowie siedzący w tylnej części wagonu się przesiedli. Dojechaliśmy do stacji Świętokrzyska, wsiedli nowi pasażerowie, zajęli wolne miejsca, ale napięcie było nadal ogromne.
Wtedy pan, który stanął w obronie dziewczyn, zadzwonił na policję. Na szczęście w metrze jest zasięg. Doszły do mnie fragmenty bardzo rzeczowej rozmowy. Że rzeczywiście w tej chwili nic się nie dzieje, ale trudno powiedzieć, co się stanie za moment, bo pan w czarnej koszulce nie odpuszcza i jest mocno nietrzeźwy, jak i agresywny.
Na stacji Centrum wszystko się zadziało bardzo szybko.
Najpierw wsiadł ktoś z obsługi metra i zatrzymał motorniczego. Zaraz za nim wbiegła Służba Ochrony Kolei (edit: Służby Ochrony Metra, jak mi słusznie zwrócono uwagę).
– Który to pan?
– Ten w czarnej koszulce. Bez włosów. Z tatuażem. – powiedzieliśmy wszyscy.
Wyprowadzili go sprawnie na peron.
Kilkadziesiąt sekund i pojechaliśmy dalej.W wagoniku wszyscy odetchnęli. Podeszłam do dziewczyn, były bardziej niż przerażone. Pan Polak tłumaczył im, że pierwszy raz coś takiego widzi. Ja im życzyłam spokojnego dalszego pobytu i bardzo przeprosiłam za to, co się zdarzyło.
Tak, cieszę się, że policja tak szybko zareagowała.
Tak, w kontekście tego, co się wydarzyło w tramwaju 22, boję się, że to już nie są niezależne incydenty, a rosnąca ksenofobia naszego społeczeństwa.
I tak, przez wiele minut zastanawiałam się, jak mogłabym sensownie (czyt.: bezpiecznie i skutecznie) zareagować na ten atak agresji.10 września Maria Cywinska, Facebook
Najnowsze komentarze