„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Człowiek obdarzony smakiem, w szczególności literackim, jest mniej podatny na powtórki i rytmiczne zaklęcia właściwe każdej politycznej demagogii. Rzecz nie w tym, że cnota nie gwarantuje tworzenia arcydzieł, ile w tym, że zło, zwłaszcza polityczne, jest zawsze fatalnym stylistą. Im bogatsze jest estetyczne doświadczenie jednostki, tym wyrazistszy jej gust, tym ostrzejszy jej królewski wybór, tym bardziej jest wolna, choć może nie szczęśliwsza.
Josif Brodski, “Przemówienie Noblowskie”, tłum. Andrzej Mietkowski
W istocie to samo, co w najsłynniejszym wierszu Herberta. Kwestia smaku. Albo, jak to na ludowo ujął Wyspiański w Weselu, „Ptok ptakowi nie jednaki, człek człekowi nie dorówna, dusa dusy zajrzy w oczy, nie polezie orzeł w gówna.”
I święta racja mądrego człowieka, że rozum pomaga wybierać, ergo zwiększa wolność, choć niekoniecznie czyni szczęśliwszym.
Na marginesie: Szanuję trud tłumacza, nie chcę się czepiać, ale nie wszystko w tych paru zdaniach lśni dobrą polszczyzną. Istnieją ugruntowane zwroty „nie tyle…ile raczej” i „nie w tym, że… lecz w tym, że…”. Pierwszy z nich dopuszcza pewne stopniowanie, współobecność obu przeciwstawianych obiektów (czyli „ważniejsza jest druga przesłanka niż pierwsza”), drugi sugeruje ich rozłączność („druga tak, pierwsza nie”), choć chyba może być zmiękczony przez dodanie „raczej” przy drugim członie.
Wydaje mi się w każdym razie, że tworzenie hybryd tych dwóch zwrotów trąci tzw. anakolutem albo innym podobnym grzeszkiem językowym. A spójność logiczna bywa koniecznym składnikiem piękna. Coś w tym guście mówili chyba starożytni mędrcy…