web analytics

DOK – Democracy is OK

„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)

Rycerski bój

Patryk Chilewicz

O tym, jak fani Joanny Jóźwik – niedoszłej zwyciężczyni olimpijskiej – postanowili zastraszyć mnie w sieci [aktualizacje]


Fot. Fernando Frazão/Agência Brasil. Z otwartego archiwum Wikimedia Commons https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Noite_de_atletismo_no_Engenhão_1038899-18.08.2016_ffz-7567.jpg

Fot. Fernando Frazão/Agência Brasil. Z otwartego archiwum Wikimedia Commons 


Od redakcji, tytułem wstępu: „W życiu ważny jest nie triumf, lecz walka, istotą rzeczy jest nie zwyciężać lecz umieć toczyć rycerski bój” – Pierre de Coubertin
– A jeśli ten bój tylko pozornie jest o medal, podium i hymn? Czyż olimpijczycy nie powinni toczyć go także z własnymi uprzedzeniami, niechęcią, poczuciem wyższości? Porażka zawodniczki nie musi być okupiona gniewem kibiców, ani zwycięstwo osobistym dramatem złotej medalistki.
Autor przytacza wypowiedź Joanny Jóźwik, która kończąc ją, pisze: „Sport jest piękny dlatego, że jeżeli podchodzimy do niego uczciwie, wszyscy jesteśmy równi”. A może lepiej -„wszyscy jesteśmy ludźmi”?


Patryk Chilewicz na swym blogu ohpatryk.com:

Wpis pochodzi z niedzieli 21.08. Dalsze losy są rozpisane w aktualizacjach na dole. Tekst pierwotny pozostawiam bez zmian dla jasności i przejrzystości historii.

Wszystko zaczęło się od słów pani Jóźwik, która w biegu kobiet na 800 metrów zajęła piąte miejsce i poprawiła swój życiowy rekord. Zdecydowanie miała się z czego cieszyć. Okazało się jednak, że pani Joanna nie potrafi przeboleć swojej porażki i w ostrych słowach postanowiła skomentować podium, które zajęły trzy sportowczynie reprezentujące kontynent afrykański.
– Koleżanki mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, stąd ich wygląd i wyniki. Semenya jest w tym sezonie nie do pobicia i jeżeli władze światowej federacji lekkoatletycznej nic z tym nie zrobią, nie przywrócą dopuszczalnego limitu testosteronu we krwi, to wciąż będzie nie do pokonania (…) W drodze na stadion przede mną szła Wambui, która jest trzy razy większa ode mnie. Jak ja mam się czuć? Ona ma wielką łydkę, wielką stopę, zrobi jeden krok, a ja trzy. (…) Ja czuję się srebrną (medalistką – przyp. autor). Bardzo cieszę się też z tego, że jestem najlepszą Europejką. A zawodniczki, które stanęły na podium, to trochę inna liga. Semenya już w zupełności – powiedziała niedługo po ogłoszeniu wyników w rozmowie z dziennikarzami.

Trochę słabo obserwować, gdy ktoś biorący udział w Igrzyskach – będących nie tylko zmaganiami sportowymi, lecz mających także na sztandarach ponadpodziałowe zjednoczenie narodów – nie potrafi przegrać, a swoimi wypowiedziami zahacza o seksizm (ocenianie wyglądu) oraz rasizm („inna liga” i tworzenie barier: my, białe kontra one, Czarne). Postanowiłem więc wyrazić swoje zdanie na Twitterze.


Jozwik twitt 1


Pani Joanna – niedoszła medalistka, choć w głowie chyba stała na podium – postanowiła podać dalej mój wpis, dając tym samym pożywkę prawicowym trollom. Biegaczka kilka wpisów, m.in. te o tym, że powinienem się „pierdolnąć w łeb”, że jestem jedynie bystrym przed monitorem durniem oraz wpisy informujące wprost, że trzy panie, które stanęły na podium są mężczyznami także przekazała swoim followersom. Najwyraźniej się z nimi identyfikuje i lubi żarty fekalne. Pozostaje współczuć.

Żenujące jest to, jak bardzo pani Joanna nie potrafi przegrywać. I smutne, jak Polacy bardzo złaknieni są jakiegokolwiek sukcesu, skoro obdarowali Jóźwik „złotym, lub co najmniej srebrnym” medalem. Oczywiście tylko w swoich głowach, bo oficjalne wyniki są inne.

Jeśli pani Jóźwik posiada informacje dotyczące tego, że panie, które otrzymały medale złamały jakieś zasady, oszukiwały lub nastąpiła korupcja, to chyba powinna wkroczyć na drogę prawną i rozwiązywać to w miejscach do tego przeznaczonych, a nie plotkować w wywiadach i zachęcać do nienawiści na Twitterze.

A dyskusje na temat urody biegaczek są na poziomie przedszkola. Można spotkać stereotypowo męsko wyglądające kobiety i na prawicy, i na lewicy, w Sejmie, warzywniaku i przedszkolu. Nigdy mnie nie śmieszyły jednak żarty z urody Krystyny Pawłowicz, której delikatnie mówiąc nie trawię, bo wydaje mi się to płaskie. Oceniajmy ludzi na podstawie ich dokonań, a nie wyglądu.

Poniżej kilka screenów osób, które stanęły w moralnej obronie pani Jóźwik. Gratuluję pani fanów. Może być pani pewna, że wystosuję zapytanie do Polskiego Komitetu Olimpijskiego, czy utożsamia się z pani mało sportowym i nie mającym nic z zachowaniem fairplay działaniami. Zastanowię się także, czy nie złożyć zawiadomienia do prokuratury, ponieważ dzięki naszej pani Joannie, która medalu nie zdobyła, ale w głowach części Polaków ma go w kieszeni, wciąż jestem atakowany przez dziesiątki frustratów próbujących mnie poniżyć. Wydaje mi się, że założenia Igrzysk są zupełnie inne.


Jozwik titt 2

Jozwik twitt 3

Jozwik twitt 4

Jozwik twitt 5

Jozwik twitt 5


Nie muszę oczywiście dodawać, że to jedynie część obelg, na które z przyczyn oczywistych nie zamierzam odpowiadać. Nie muszę też dodawać, że większość z tym ludzi mieni się katolikami, kocha Żołnierzy Wyklętych i chodzi w koszulkach z napisem „Sierpień ’44”. Tacy to właśnie nowocześni patrioci.

PS. Jest mi jednocześnie przykro, że wielu komentatorów – od prawa do (niestety) lewa – skupia się na wyglądzie zawodniczek. Znamienne, że w męskich sportach ten czynnik nie gra roli. Ponawiam jednak prośbę: jeśli ktokolwiek ma jakieś wnioski formalne dotyczące zdobywczyń medali, to warto przedstawić je odpowiednim władzom, a nie rozpętywać wojny w internecie. A w razie braku takowych honorowo milczeć, bo nie ma nic gorszego niż psioczenie na kogoś z tego powodu, że jest realnie zdolniejszy.

AKTUALIZACJA 1

Nie sądziłem, że wpis wywoła aż takie emocje. Wylała się na mnie fala hejtu za własne zdanie i nagle okazało się, że twitterowe konto pani Jóźwik ponoć nie jest prowadzone przez nią samą. Zabawne, bo istnieje ponad rok i dopiero teraz – w świetle rozpętanej dyskusji – sportsmenka postanowiła zaprzeczyć jego autentyczności. Jaka jest prawda? Pewnie trudno będzie ją ustalić. Sedno sprawy jednak pozostaje to samo: niezależnie od autentyczności konta na portalu społecznościowym pani Jóźwik powiedziała agresywne słowa, a jej „fani”, zwiący się szumnie „prawdziwymi Polakami”, zalali mnie setkami wyzwisk, gróźb i prób zastraszeń. Pani Jóźwik, jak rozumiem, wie o całej sprawie i nie zabiera głosu, dając tym samym przyzwolenie na dalsze obrażanie mnie i innych osób, którym nie podobają się jej wypowiedzi i stając się tym samym symbolem skrajnej prawicy.

AKTUALIZACJA 2

Skontaktowała się ze mną rzekoma przedstawicielka „teamu Joasi”. Nie zgodziła się jednak na wymienienie jej z nazwiska czy cytowanie. Z jej słów wynika, że żadnego oświadczenia póki co nie będzie. A konto – ponoć prowadzone przez osobę trzecią i niezwiązaną z panią Jóźwik – zostało usunięte w ciągu około dwóch godzin.

AKTUALIZACJA 3

Konto na Twitterze – ponoć niezwiązane z panią Jóźwik – znów pojawiło się w poniedziałek (21.08) rano. Komentarza od sportsmenki wciąż brak, choć jest aktywna zarówno na Facebooku, Instagramie, jak i Twitterze, który nagle okazał się jej oficjalnym kontem. Jednocześnie retweetowane wpisy szkalujące mnie i wygrane zawodniczki wciąż znajdują się na jej profilu.

AKTUALIZACJA 4

Po setkach wyzwisk i gróźb ze strony fanów pani Jóźwik udało im się jedno – zablokowanie mojego prywatnego profilu na Facebooku. Tutaj szczegóły. Tymczasem ze mną zgadza się coraz więcej osób publicznych, a także The Independent, ale anonimowi znawcy pewnie napiszą, że to komuna czy Żydzi. Nie muszę dodawać, że pani Jóźwik wciąż nie zabrała głosu?

AKTUALIZACJA 5 (oby ostatnia)

Pani Joanna wreszcie skomentowała zamieszanie wokół jej słów i zrobiła to tym razem naprawdę z klasą. Ja też więc postanowiłem parę rzeczy wyjaśnić. Sprawę pani Joanny uważam za zamkniętą, sprawę agresji w sieci i wielkiej nienawiści – za wciąż niestety nierozwiązaną…


Jozwik twitt 6


 

Tekst ukazał się na autorskim blogu Patryka Chilewicza ohpatryk.com

Bardzo dziękujemy za udostępnienie

(Visited 273 times, 1 visits today)

6 comments on “Rycerski bój

  1. Leszek Berger
    24 sierpnia 2016

    To nie Joanna Jóźwik strzeliła w kolano ruchowi olimpijskiemu oraz idei równości płci, kolorów etc. To ci, którzy zdecydowali, że sport ma propagować te wartości, wzięli się za coś, czego się zrobić nie da w sposób zadowalająco uczciwy.
    Zwłaszcza oni powinni przecież ogarniać świadomością, że nie ma tu mowy o szczelnych, dychotomicznych podziałach. Że istnieje między nimi cała gama odcieni pośrednich. Czarni z domieszką „krwi” białych i biali z domieszką krwi czarnych (czego zresztą po samej krwi się chyba poznać nie da). Heterycy z lekkimi lub silniejszymi ciągotami do płci własnej. Kobiety z cechami męskimi i mężczyźni z cechami kobiecymi.
    I kiedy użyjemy maczety, żeby takie kontinuum podzielić, to – którędy byśmy nie cięli – czystego i klarownego podziału za cholerę nie uzyskamy. Zawsze zostanie obszar pogranicza.
    I co – robić dla niego oddzielne igrzyska? Oddzielając kolejne kategorie i subkategorie znowu staniemy przed tym samym nierozwiązywalnym zadaniem, na dokładkę stawiając samego siebie w pozycji tego, co stoi na rampie i selekcjonuje.
    *
    Problem nie do rozwiązania, ale jak się rzekło, ktoś się wziął i go rozwiązał metodą sprawdzającą się jako tako przy siusianiu w lesie – Panie na lewo, Panowie na prawo. Bez zastanawiania się, gdzie mają sikać „ci trzeci”, ci ani całkiem lewi, ani całkiem prawi. W lesie jakoś się jeszcze przeszwarcują, ale co mają zrobić w miejskiej, ściśle dychotomicznej toalecie?
    *
    Do tego dochodzi jeszcze rozpiętość cech osobniczych nawet w ramach niewątpliwie jednej kategorii. Jak ma Aga Radwańska walczyć i wygrywać z Sereną Williams? (Choć przecie Serena ma na swoim miejscu wszystko, co baba mieć powinna, łącznie z uśmiechem). Ale dlaczego nie ma odrębnej koszykówki dla gości wzrostu Kaczyńskiego?
    *
    A skoro już przy tenisie:
    Czy kobiety są równe i w pracy, i przy kasie? Czyli mają grać tyle co faceci (pięciosetówki) za te same pieniądze? Źle, bo nie uwzględnia różnic. Czy mają grać mniej (trzysetówki) i zarabiać też odpowiednio mniej? Też źle, bo dyskryminuje (czyli uwzględnia różnice). No to zrobiono krakowskim targiem (albo jak na WUML uczono) – od każdego wg nierównych możliwości, każdemu wg równych potrzeb… Panie grają dużo mniej, ale zarabiają tyle samo.
    Tak więc ci dzielni faceci, którzy zarządzili, że ma być tak, jak jest teraz, co rusz potykają się o własne nogi, co rusz stają przed kolejnym nierozwiązywalnym dylematem.
    (Jak u Herberta: „trzeba było wyciągnąć wnioski: zmieszać ziarno absolutu z ziarnem gliny
    jeszcze jedno odstępstwo od doktryny ostatnie odstępstwo „)
    *
    I co teraz, czy koniecznie, jak chce Patryk Chilewicz, linie podziału są już przeprowadzone i każdy musi się z nimi pogodzić? Czyli już nikt nie może powiedzieć, że one jego zdaniem przebiegają głupio i jego konkretnie (albo jeszcze kogoś) krzywdzą?
    Innymi słowy – „morda w kubeł” i „ręce precz” od kodeksu politycznej poprawności…
    *
    Mnie osobiście może nie przeszkadzać, że zwyciężczyni tej czy innej dyscypliny bierze swój damski medal i triumfalnie wraca do żony. Ale…
    *
    …ale przecież mowa nie tylko o szczytnych i szlachetnych założeniach, lecz także o bardzo konkretnych kwotach, i one również wyznaczają aktualną istotę sportu.
    Gdyby te linie przebiegały trochę inaczej, to Pani Joasia Jóźwik przytuliłaby całkiem spore pieniądze, a być może także sportową emeryturę. A tu ktoś tak pokombinował, że medale w damskich rzekomo konkurencjach biorą, no cóż, niewątpliwie przystojni młodzieńcy.
    *
    A poza pieniędzmi w grę wchodzą także polityczne interesy władz poszczególnych krajów, uczestniczących w tych wszystkich „szlachetnych rywalizacjach”, w których liczy się tylko uczestnictwo…. Z jakiegoś powodu w niektórych krajach doping ma skalę przemysłową, a wiele wskazuje, że jest to przemysł państwowy.

  2. Bartosz Hlebowicz
    26 sierpnia 2016

    Pełna zgoda. „Kobiety” i „mężczyźni” to – moze poza tym siusianiem w lesie – konstrukty kulturowe, tyle ze kto się nad tym zastanawia? Przepisy olimpijskie mają niewiele wspólnego z bogactwem „form ludzkich”, i w tym sensie intuicja pani Jóźwik jest bliższa prawdy niż pochopne słowa autora o rasizmie i seksizmie.

  3. Leszek Berger
    26 sierpnia 2016

    Do publicznej świadomości pomału przedziera się tzw. Prawo Godwina, zwane też „argumentum ad Hitlerum”. „Rasizm”, „Seksizm” i „Faszyzm” to również takie maczugi, bejsbole albo inne przepychaczki dla tych, co chcą swoje wyobrażenia – co z tego, że zazwyczaj nadzwyczaj szlachetne – forsować wbrew faktom.
    Bo to się zwykle tak zaczyna… Jest piękna idea i pokusa, żeby ją wdrożyć w życie. A potem zaczyna coś się zaczyna haczyć, trzeć, nie mieścić w ramach praw fizyki, więc jak u Herberta idą „odstępstwa od doktryny”, aż wreszcie trzeba nogę dopasowywać do buta w sposób brutalny.
    A zawsze – powiedziałem zawsze – towarzyszy temu szantaż moralny: Patrzcie – idea jest tak piękna, a wy się sprzeciwiacie! Tu to nawet autor pokazuje nam rany od cierni i gwoździ oraz odciski od niesienia krzyża… bo go w internecie sotnia kiboli hejtowała..

    Dopiero co w innym wątku (pod Twoją notką zresztą) opisałem zjebkę, którą osobiście dostałem od grupy osób światłych, słusznych i postępowych za to, że śmiałem w dyskusji wspomnieć o podwyższonych standardach tzw. adopcji homoseksualnej (skrót). Po dłuższym polowaniu z nagonką zostałem obwieszczony gejożercą, obwieszony różnościami, nieomalże obwieszony na najbliższym drzewie za to, że chcę pozbawić biednych homoseksualnych tej odrobiny ludzkiego szczęścia.
    Prawda, że adopcję orzeka się WYŁĄCZNIE W INTERESIE MAŁOLETNIEGO, jakoś się w dyskusji nie przebiła.
    A morał ten co zwykle – nie dyskutuj z zaślepionymi i okadzonymi ideologicznie, wsio rawno czy oni lewactwo, czy prawactwo…

    P.S. Komentowałem ten tekst także w grupie KOD PP na fejsie, trochę innymi słowami i częściowo innymi argumentami niż tu powyżej.

  4. Bartosz Hlebowicz
    26 sierpnia 2016

    … co nie zmienia sprawy, że rynsztok, który się wylał na autora pokazuje totalne schamienie znaczącej chyba części Polaków. Mozna dyskutować na temat adekwatnosci użycia zarzutu o rasizmie, ale przeciez nie z takimi ludźmi.
    Mój ulubiony przykład co do kulturowego kształtowania płci pochodzi od tubylców z Alaski: jezeli rodzice uznawali, ze ich córka ma zadatki na szamana, po prostu ubierali ją po chłopięcemu i od wczesnych lat przygotowywali do przyszłej roli.

  5. Leszek Berger
    27 sierpnia 2016

    … co nie zmienia faktu, że jakiś polski odpowiednik Flecisty z Hameln dał sygnał wszelkiemu prawackiemu robactwu, że może wypełznąć spod kamieni i być z siebie dumne, bo przecież jest solą ziemi. Tej ziemi…
    …i co z kolei nie zmienia faktu, że autor pojechał po lewackiej bandzie, nadużywając przy tym wysokich tonów, i z reakcją prawactwa musiał się liczyć, a w jakim ona będzie tonie, to było z góry wiadomo.

  6. Leszek Berger
    27 sierpnia 2016

    Mam coś konkurencyjnego do Twojego szamana, tu ze średniowiecznej Europy.
    Królowie, książęta i inni wielcy feudałowie tamtego czasu utrzymywali w swych zamkach rozmaitych magów, astrologów, alchemików itp., i mistrzowie ci musieli między innymi wykazywać się zdolnościami wróżbitów. Pytano ich między innymi o płeć przyszłego potomka, i, nomen omen, o dziwo (O, Dziwo!) w znakomitej większości przypadków przepowiadali narodzenie córki. Dlaczego?
    Opcje były dwie (no zgoda, w przybliżeniu dwie): Albo faktycznie urodziła się córka i ich sława została podbudowana, albo urodził się syn i ogólna radość z przyjścia na świat następcy tronu dawała jasnowidzowi szansę na uratowanie gardła. Z symetrycznych powodów obstawienie narodzin potomka płci męskiej nie dawało tej extra nadziei w razie chybienia…..

Skomentuj Leszek Berger Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kategorie

Najpopularniejsze:


License:

This work is licensed under a Creative Commons Attribution-NoDerivatives 4.0 International License.

W blog Democracy is OK D.OK zamieszczamy teksty, których tematyka jest zgodna z ideami wyrazonymi w naszym Manifescie, jednak za tresc artykulow i wyrazone w nich opinie odpowiedzialni są tylko i wylącznie ich autorzy.