„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
– Chciałem zgłosić doniesienie o przestępstwie – zatrzymuję patrol policji eskortujący marsz ONR’u
– Jakim przestępstwie?
– Propagowanie faszyzmu.
– Naprawdę? Gdzie? – patrol idzie jakieś piętnaście metrów od platformy prowadzącej marsz.
– A nie widzi pan?
– Yyyy no, tak, dobrze, no dziękuję zajmiemy się tym.Obserwuję idąc za nimi. Nie robią nic. Zatrzymuję więc kolejny patrol, znów zgłaszam przestępstwo.
– Aaa nie, wie pan to na komendę pan musi.
– A panowie nic nie mogą?
– Nic.Dzwonię na 997.
– Chciałbym zgłosić przestępstwo. Propagowanie faszyzmu.
– Ale gdzie?
– Na marszu ONR’u.
– A gdzie on jest?
– Jak to gdzie? W Warszawie.
– I kto tam jest i co robi?
– Proszę pana idzie tu kilkaset, może kilka tysięcy osób. Organizatorzy jawnie propagują faszyzm.
– A gdzie oni są teraz?
– Skręcili w Nowy Świat.
– Ale gdzie?
– No w Nowy Świat. Z Jerozolimskich.
– I gdzie idą?
– W kierunku Świętokrzyskiej.
– To musi pan na komendę.No to komenda. Jedna z wielu w Warszawie. Z szacunku dla spotkanych tam funkcjonariuszy pozostawmy ją anonimową.
– Będzie trzeba długo czekać, wie pan? Bo dziś bardzo dużo interesantów. – rozglądam się po poczekalni, oprócz mnie jest jeden człowiek. – bardzo długo trzeba będzie czekać – funkcjonariusz patrzy mi wymownie w oczy.
– No to poczekam, nie ma kłopotu.Po godzinie zostaję zaproszony do pokoju.
– To jaki pan ma kłopot?
– Przestępstwo chciałem zgłosić. Propagowanie faszyzmu na ulicach miasta.
– Przez kogo?
– Przez organizatorów marszu.
– Jakiego marszu?
– Tego co idzie właśnie przez Warszawę.
– A to widzi pan ja nic nie wiem, nie orientuję się.
– Marsz oenerowski, właśnie idą Nowym Światem.
– I pan rozumiem, że ma jakieś pretensje do organizatorów? A kto jest organizatorem?
– ONR.
– KNR?
– ONR.
– A co to za skrót?
– Obóz Narodowo Radykalny.
– Aha. I pan się czuje urażony tym marszem? Że oni propagują faszyzm? Ale to w pana odczuciu tylko, czy ma pan jakieś dowody?
– Dowody? Tam jest ileś stacji telewizyjnych, dowody pan może zaraz na telewizorze obejrzeć. Jakbym zrobił zdjęcie organizatorom i zamienił na czarnobiałe to mógłbym je podpisać „Berlin 1933”!
– To ja zawołam starszego kolegę może.Przychodzi funkcjonariusz starszy rangą, niezwykle uprzejmy. Opowiadam mu brunatnych koszulach, celtyckich krzyżach i innych symbolach jasno kojarzących się z faszyzmem.
– Tylko, że w naszym kraju nie ma symboli zabronionych.
– Czyli mogę swobodnie biegać po ulicach ze swastyką na plecach?
– Tak, dokładnie. Ale nawet jakby były to nic by to nie dało. Wystarczy zmienić kolor, lekko kształt i nie udowodni pan, że swastyka to swastyka. Jest za to definicja propagowania faszyzmu. Ale oni jej nie wypełniają, my nie możemy nic zrobić. To jest dla mnie tak samo smutne jak dla pana. – widzę, że mówi zupełnie szczerze – Są też na przykład znaki chronione prawem, jak flaga, godło. Takim znakiem jest też PW. Tylko co to znaczy znieważyć taki znak? Zauważył pan, że oni nigdy opaski PW nie noszą obok celtyka? Możesz mieć krzyż na plecach, opaskę na ramieniu i wszystko jest OK. Dopiero jak połączysz graficznie jedno z drugim to jest to przestępstwo. Ale oni to wiedzą i nikt tego nie robi. Swastyk też nie noszą, choć mogliby.
– To co musieliby zrobić, żeby pan ich mógł zatrzymać?
– Musieliby otwarcie nawoływać do wprowadzenia w Polsce faszyzmu. Do zmiany ustroju. Do mordowania Żydów, Czarnych i takie tam rzeczy. Dopóki tego nie robią, my mamy związane ręce.
– Krzyczeli, że na drzewach zamiast liści… wie pan. To nie jest nawoływanie do mordowania?
– Jest. Ale to za mało. Bo my mamy ręce związane również w inny sposób. Polityczny. Kiedyś były szkolenia z rozpoznawania i postępowania z takimi ugrupowaniami. Dostaliśmy nawet książeczki instruktażowe byśmy umieli odczytywać symbole. Bo tych jest dużo, czasami są zakamuflowane. Na przykład taki znak SS Totenkopf, nie wszyscy go znają. A kibice Legii wpisali go w swoje symbole. Ale tych szkoleń i książeczek już nie ma. Błaszczak zabrał. Rozumie pan?
– Rozumiem. Aż za dobrze. Szkolą sobie przyszłe bojówki?
– To nie są przyszłe bojówki. To już są bojówki. I tak, wkrótce będziecie się z nimi bić na ulicach.Rozstajemy się w milczeniu, tylko uścisk dłoni i wymiana spojrzeń przepełnionych przerażeniem.
Bartosz Sabela, fb, 01-08-2016
Według mnie akurat (nawet? zwłaszcza?) w tym miejscu nie mają wiele sensu histeryczne okrzyki, że to wszystko wina nowej władzy i jej dobrej zmiany.
(1) UPRASZA SIĘ O SADZENIE DRZEWEK ZIELONYM DO GÓRY, A NIE ODWROTNIE!!!
Od lat narasta na prawie całym świecie oddolne parcie na gniew, wrzask i rozwałkę świata ze strony coraz szerszych rzesz (!) ludzi, którzy nie sytuują się na najwyższych miejscach w rankingach zamożności, prestiżu, satysfakcji życiowej etc., ergo sfrustrowanych i odrzuconych lub – co na jedno wychodzi – uważających się za odrzuconych. Duże artykuły na ten temat tłumaczyłem z niemieckiego i wieszałem w sieci już wiele lat temu, bodaj jeszcze za tej PIERWSZEJ CZWARTEJ RP.
PiS jest jednym z produktów tego trendu, nie jego producentem. Ot, znalazł się wystarczająco sprawny demagog, by przy wsparciu Kościoła i strach pytać kogo jeszcze skupił na sobie poparcie najprzeróżniejszego sortu frustratów, zapewniając im przynajmniej chwilę triumfu nad tymi, co sytuowali się wyżej od nich.
Jak celnie zauważa Żakowski w ostatniej Polityce, ci paryscy wymienili dresy Lacoste’a i siłownię na długie brody i dżihad, ci nasi wymienili Adidasy i Nike na patriotyczne koszulki z wilczą mordą lub czymś podobnym.
Powszechne pojęcie przyczynowości odrzuca pomysł, by produkt (skutek, owoc) mógł być przyczyną tego, co go powołało do życia. Przypisywanie więc sprawstwa tzw. „Dobrej Zmianie” jest absurdem. Ona trafiła jeśli nie na gotowe, to co najmniej na gotowość, dała tylko sygnał robactwu, by wypełzło spod kamieniu, bo nastała jego piękna godzina..
Jeśli poszukiwać winnych, to już raczej wśród tych, którzy do tego dopuścili, a więc współtworzyli struktury, obecnie burzone. Bo jak z tego wszystkiego widać, coś w nich było nie tak, i to nie dla jednostek, a dla milionów. Nawet jeśli dołożyło się do tego oszustwo wyborcze, to KTOŚ MUSIAŁ CHCIEĆ DAĆ SIĘ NABRAĆ. Jak w poniższym świńskim a szowinistycznym żarciku z 2010:
SZTUKA UWODZENIA LB 2010
Mili moi, o kobiecie
już niejedno przecie wiecie.
Gdy kobieta jest kobieca,
by z niej prędzej spadła kieca,
trzeba, co się da, obiecać,
bo nic jej tak nie podnieca.
Lud naturę ma jak dama:
Też się chętnie da okłamać.
Jeśli zatem czaisz klimat,
wiesz już, jaki ton masz trzymać,
bo sposobów lepszych nima
by lud też się dał wydymać…
Nasuwa się z gruntu niesłuszne pytanie: Skąd się w Narodzie wzięła ta gotowość, by dać się wydymać obietnicami? Zanim więc następny raz wzniesiemy jeremiadę, rozejrzyjmy się po okolicy, nie zapominając też spojrzeć w lusterko.
(2) WOŁANIE O TRZYMANIE (TAMTEJ) HORDY ZA MORDY
Zastanówmy się, czego chcemy – czy pełnej wolności słowa, wtedy również dla takich, co głoszą poglądy całkiem nam wstrętne, czy też władzy, która nasłuchuje w naszym imieniu, a jak uzna (tak tak, władza, no bo kto inny?), że trzeba, to ruszy dupsko i złapie kogoś za mordę. Ale uwaga, nie płakusiajmy potem, że to właśnie nas rzucono na glebę o szóstej rano za nietrafienie w gust rządzącym…
Kiedyś dawno temu napisałem obsceniczną fraszeczkę o babie u lekarza:
ZĄB BOLI BABĘ, BABĘ BOLI ZĄB – LB 2010
Do lekarza w późnej porze
przyszła baba i biadoli:
– Ja mam dziurę, mój doktorze,
i okropnie ząb mnie boli!
Doktor na to rzekł niewieście:
– Nim się chwycę za robotę,
ty się weź zdecyduj wreszcie,
niech wiem, jak ustawić fotel!