„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
I tu znowu bajka w przykry sposób zderza się z życiem. Bo i tu, wśród tych niby swoich, przyjrzysz się komuś nieco bliżej, a on ambicjoner żądny swojego kawałka władzy nad innymi, jak np. (żeby nie sięgać wyżej ani znacznie wyżej) ta czy owa ciotka rewolucji, która korzysta z fuchy adminki dla hołdowania swoim fochom i forsowania swoich znajomych. Koleś walczący o wolność, ale tak, żeby broń Boże takiej pańci nie rozgniewać (mocno przesiąknięte wschodem pojęcie wolności, „szczob bat’ka ne razserdyłsia…”)
Maciej Bajkowski „pocieszył mnie” w komentarzach w wątku Natasza Quelvennec o głosowaniu za granicą, że „tu” – zapewne w sensie opozycji antykaczyńskiej, powiedzmy namiotów przy Alejach Ujazdowskich – jesteśmy u siebie, razem wśród swoich etc.
Chciałbym się odnieść do tej tezy i to nieco szerzej. Widzisz, ja jestem ten gostek z ostatniej zwrotki „Murów” Kaczmarskiego. Pisałem niedawno komuś, powtórzę innymi słowami:
(1) Komuna pozwalała mieć złudzenie, że w ludziach siedzi fajny potencjał, tylko stłumiony przez paskudną, opresyjną władzę. A guzik. Komuna padła i dopiero wyszło na jaw, ile tu głupoty bezdennej, folwarcznego niewolnictwa, sowietyzmu ducha, naziolstwa, katonaziolstwa i rozmaitych krzyżówek, hybryd tych apetycznych postaw i formacji mentalnych. Co, nie było ich wcześniej? Były, to tylko ta komuna wbrew pozorom robiła nie tyle za kajdany, ile za plaster, puder i perfumkę.
Ale kiedy wreszcie padła, tośmy się nad tym nie skupiali, tylko zajęli (ci, co umieli i się odważyli) robieniem karier, dochodzeniem do pieniędzy, spłacaniem kredytów i nadganianiem tego czy owego. Sporo się nawet udało nadgonić….(2) … ale zza płota patrzyli na nas spode łba ci folwarczni, którym też się poprawiło, ale może mniej, a może tak im się wydawało, wkurzeni, bo wiadomo – jeśli tobie się udaje, a im nie, to znaczy, że ich osobiście obrażasz tym, co im pokazujesz. Ale na razie powiedziano im, że zawiść rzecz nieładna, więc co najwyżej któryś z nich pod osłoną nocy podrapał ci lakier na samochodzie.
Aż tu KRK spanikowany tym laickim wolnym zachodem postanowił spieprzać z powrotem na ciemny i niewolniczy wschód, bo ludzi wolnych i światłych ciężej kontrolować i doić, niż tępe barany. Dobrali się z Kaczyńskim, kto wie z czyim jeszcze błogosławieństwem, analogie petersburskie pardon targowickie same aż się proszą, i dalejże tłumaczyć lumpom i folwarcznym, że tu się wstydzić nie ma czego, przeciwnie, to oni są solą ziemi. TEJ ziemi. I wszyscy powinni być dokładnie tacy, a cała reszta to swołocz.
No i wypełzło robactwo spod kamieni „odzyskiwać”, co mu się przecie należy, bo tu jest Polska, a komu się nie podoba, to niech spierdala.(3) Tym samym dokonał się, a może tylko odnowił, a może tylko ponownie ujawnił stary podział, który już kiedyś doprowadził do śmierci prezydenta Narutowicza, a potem do pogromów jak w Kielcach, potem do pałowania studentów przez aktyw chłopsko-robotniczy (nie udawajmy, że nie pamiętamy, a to są te same formacje społeczne i kulturowe, które teraz krzyczą ci w nos, żeś komunista i złodziej, i żeś stał tam, gdzie ZOMO).
(4) No dobra, mamy podział, czy tego chcemy czy nie. Człowiek ma jakieś poglądy i jakieś poczucie estetyki (kwestia smaku), więc się do pochodu nowej władzy nie podłączył. Został tam, gdzie był. Wykasował tych pojedynczych pisowców z list znajomych na FB oraz z realu.
I może nawet przez chwilę pomyślał, jak ty Maćku, że może sprawy nie idą dobrze, ale przynajmniej teraz, kiedy tamci poszli w cholerę odzyskiwać, my przebywamy tutaj, po drugiej stronie Alej Ujazdowskich, w czystszym środowisku, wśród ludzi, którzy wyznają te same wartości i mówią językiem, w którym słowa mają swoje prawdziwe znaczenia, a nie ich przeciwieństwo, jak u Orwella.(5) I tu znowu bajka w przykry sposób zderza się z życiem. Bo i tu, wśród tych niby swoich, przyjrzysz się komuś nieco bliżej, a on ambicjoner żądny swojego kawałka władzy nad innymi, jak np. (żeby nie sięgać wyżej ani znacznie wyżej) ta czy owa ciotka rewolucji, która korzysta z fuchy adminki dla hołdowania swoim fochom i forsowania swoich znajomych. Koleś walczący o wolność, ale tak, żeby broń Boże takiej pańci nie rozgniewać (mocno przesiąknięte wschodem pojęcie wolności, „szczob bat’ka ne razserdyłsia…”)
I jeszcze pazerant chętny przytulić parę złotych.
I jeszcze kretyn zakochany we własnym głosie i przeświadczony o swojej ponad 100% racji, który w razie niepomyślnego obrotu dyskusji w każdej chwili jest gotów sposobem znanym z rodzinnej wioski przejść do sztachet albo kłonic i zapytać adwersarza np., jak sobie radzi z kobietami…
(6) No to wracam Maćku do pytania – z kim się jest po tej samej stronie i jeszcze po co jest się właśnie z tym kimś?
Jeżeli przegram, to po co mam iść z kimś takim i potem długo siedzieć z takim w jednej celi lub przez resztę wieczności leżeć z nim w jednej mogile?Jeżeli zaś wygram, to z kim i po co? Ja o władzy nie marzę i się do niej nie nadaję, więc komu wpadną w ręce stery łajby, na której i ja płynę? W którą stronę on posteruje – taki, jak to odmalowałem powyżej?
Człowieka, który mnie sponiewiera i na 100% nie przeprosi, mam w osobie Jarka Kaczyńskiego. Jarek sobie z tym nieźle radzi. Po co ta fucha ma trafić w ręce tej czy tamtej adminki z jednej z tych jakże słusznych grup? Co mi to zasadniczo zmieni, kto się po mnie może bezkarnie przejechać? Czy ta adminka wymyśli coś fajniejszego niż „komuniści i złodzieje” albo „ZOMO”?
(7) Powiadam Ci Maćku, prywatnie już Ci mówiłem – każdą rewolucję zamorduje jej własna rodzina, ze szczególnym uwzględnieniem ciotek płci obojga. Jeszcze tamte mury nie runą, a już zaczną powstawać następne, jak w ostatniej zwrotce u Jacka.
(8) A śpiewak nadal będzie sam. „Nadal” lub „znowu”, jeśli poddał się emocjom i stanął do szeregu.
P.S. Wspominałeś tam jeszcze o Bismarcku i plajcie systemu emerytalnego. Masz sporo racji, ale trochę uprościłeś. To nie tylko polityka i demografia popsuły system emerytalny. To również system emerytalny rozwalił politykę, a zwłaszcza demografię. Temat na odrębne omówienie. Przypomnij któregoś dnia.
Najnowsze komentarze