„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Woodstock jest imprezą charytatywną i odbywa się co roku. To swoiste podziękowanie dla wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP). Wszystko to jest inicjatywą Jurka Owsiaka, byłego dziennikarza. Niestety, Owsiak ma wielu wrogów. Należy do nich kler, który – obawiając się konkurencji dla Caritasu – nie waha się nazywać go „deprawatorem młodzieży”. Do tego, zdaniem kleru, na terenie festiwalu odbywają się „okultystyczne praktyki”. Od kilku lat duchowni i wolontariusze organizacji „Przystanek Jezus” prowadzą misję „nawracania” organizatorów i uczestników Woodstocku.
Również wielu polityków partii PiS krytykuje akcję zbierania środków finansowych. W styczniu ubiegłego roku wojsko odmówiło Owsiakowi poparcia dla jego akcji, która przez lata zdążyła osiągnąć popularność międzynarodową. PiSowski poseł na Sejm, Stanisław Pięta, wystąpił z ostrym ostrzeżeniem, że każdemu funkcjonariuszowi państwa, uczestniczącemu w akcjach zbierania pieniędzy, grozić będzie zwolnienie z pracy. Również Poczta Polska wycofała się ze sponsorowania Woodstocku.
Mimo utrudnień, Owsiakowi udało się znaleźć na tyle liczną grupę sponsorów, że myśli już konkretnie o organizacji następnego festiwalu.
Inaczej ma się sprawa z oficjalnym dofinansowaniem festiwalu. Od 1992 roku, czyli od początków WOŚP, ważnym partnerem festiwalu była ogólnopolska TVP2. To prawdopodobnie stanie się faktem czysto historycznym. Od początku lipca 2016 roku stanowisko dyrektora TVP2 piastuje Marcin Wolski, który jeszcze przed objęciem tej funkcji głośno odgrażał się, iż zadba o możliwość pozbycia się „tego obrzydliwego Owsiaka wraz z innym owsikami i pasożytami układu trawienia”. Wolski ma także swoje zdanie na temat obecnej polityki rządu: „Reguły są jasne, wybory były, PiS je wygrał, czyli teraz trzeba zamknąć pysk”…
Rowerzyści, joggerzy, wegetarianie przeszkadzają
Oprócz drastycznych „reform” na forum „wielkiej polityki”, takich jak łamanie Konstytucji, paraliż Trybunału Konstytucyjnego, likwidacja niezależnych mediów publicznych, aktyw i zwolennicy PiSu dokładają wszelkich starań, by demontować rekreację i życie kulturalne Polaków. A Minister Waszczykowski posunął się do ostrzegania (narodu) przed rowerzystami i wegetarianami. Rzeczywiście jazda na rowerze staje się w Polsce z roku na rok popularniejsza. Ale i na nią jest metoda. Planuje się wprowadzenie karty rowerowej, która będzie deponowana na policji.
Także uprawiający jogging przeszkadzają narodowo-konserwatywnemu rządowi PiSu. „Za dużo tych biegów maratońskich w stolicy (dwa w roku), to trzeba ograniczyć”. Polski Bank PKO BP rezygnuje ze sponsoringu maratonu w Poznaniu.
Czy jest jakieś konkretne ideologiczne podłoże dla tej PiSowskiej polityki Anty-Radości, czy też dopiero się je przygotowuje? Na ten temat możemy jedynie snuć domysły.
Wszystko wyjaśnia w szczegółach wiersz/piosenka Wojciecha Młynarskiego
„Smutne miasteczko”
(zaczyna się po tytule, ok. 02:50) https://www.youtube.com/watch?v=Azk33plxTOU
Raz państewko mi się przyśniło
otoczone górami w koło,
co od innych tym się różniło,
że w nim strasznie było wesoło.
Żarty brzmiały na każdym kroku,
żartowali duzi i mali,
ludzie całkiem nie mieli boków,
bo ze śmiechu je pozrywali.
Aż szef państwa rzekł do ministrów,
co tych żartów słuchali bladzi:
„Szkodliwemu temu zjawisku
jakoś, wiecie, trzeba zaradzić.”
Do państewka tego stolicy,
co leżała nad krętą rzeczką,
sprowadzono więc zza granicy
Objazdowe Smutne Miasteczko.
Karuzela się nie kręciła,
a mechanik na pryczy chory
ludziom wciskał na siłę
swój jedynie słuszny życiorys.
Dostrzec można było tam bubka
w oprychówie i ocieplaczu,
co zachwalał ludziom przeróbkę
beczki śmiechu na beczkę płaczu.
Śmiech istotnie przygasł w narodzie,
a radosna ministrów rada
zakrzyknęła: „Oto nam chodzi!
Ta koncepcja nam odpowiada!”
A widz pewien pod płaczu beczką
do sąsiada szepnął: „Sąsiedzie,
to jest tylko smutne miasteczko,
ono sobie kiedyś pojedzie…”
Lecz znał widać życie za mało
albo patrzył na świat za prosto,
bo miasteczko nie pojechało,
lecz zostało i się rozrosło!
1988
Rozpaczliwi nieudacznicy
i cynicy o wrednych pyskach
na miasteczka głównej ulicy
otwierali swoje stoiska.
Starcy wstrętni i niewyżyci
i przygłupy z mózgu chlupotem
w tym miasteczku, w pełnym zachwycie,
zabierali się do roboty.
I od stoczni do ciemnych sztolni
śpiew chóralny dzień rozpoczynał:
„Dalej głupki! Naprzód niezdolni!
Przyszła nasza piękna godzina!”
I miasteczko rosło, i rosło,
i miasteczko większe wciąż było,
przyjechało zimą, a wiosną
kraj calutki sobą pokryło.
Aż śmiech całkiem zamarł w narodzie,
a radosna ministrów rada
powtarzała: „O to nam chodzi!
Ta koncepcja nam odpowiada!”
A kto zdrowy rozsądek cenił,
ten ponury przeżywał dramat,
tylko jeden widz się nie zmienił
i nie zwątpił, i się nie złamał.
I do dzisiaj pod płaczu beczką
wciąż powtarza: „Nie, nie, sąsiedzie,
to jest tylko smutne miasteczko,
ono sobie kiedyś pojedzie…”
I nie mylił się facet miły,
pierwsze wozy jakby ruszyły
i niemało już odjechało,
ale drugie tyle zostało…
p. Berger: znakomity komentarz 🙂
Pokłony Panu Wojtkowi. Jego komentarze zawsze były wielkie, tylko niestety trochę za często – ponadczasowe…