„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Powiadomił o tym korespondent telewizji Al Jazeera z prowincji Aleppo, w której leży Manbidż. Wiadomość jest potwierdzona zdjęciami, które „Globalist” może okazać. Według źródeł Al Jazeera, zostało ostrzelane przedmieście Tokhar, wśród ofiar są całe rodziny, bardzo wiele kobiet i dzieci. W tej strefie żyje wielu uciekinierów z terenów ogarniętych walkami z dżihadystami.
Pentagon powiadomił, że jest na bieżąco z wiadomościami o ofiarach cywilnych wskutek nalotu na Manbij, podkreślając, że podchodzi do tego bardzo poważnie. Rzecznik Adrian Rankie-Galloway potwierdził, że Pentagon weryfikuje wiarygodność informacji.
*
…Wiadomość i zdjęcia z masakry w Manbidż na Globalist przeczytało i obejrzało ponad 130 tys. osób. Osoby stare, kobiety i dzieci, wysiedleni, uciekający przed ISIS, który zredukował do minimum populację dorosłych mężczyzn.
Skąd tylu czytelników?
Proste: ponieważ ta wiadomość gdzie indziej jest praktycznie niedostępna. 125 zabitych, w tym wiele dzieci – bez paszportu do świata i możliwości poinformowania go. Martwi, bez pomników, bez świec, bez liścików, bez maskotek, bez korespondentów. Nie dla nich pierwsze strony gazet. Tylko trochę ponad metr ziemi nad zbiorowymi grobami, aby pogrzebać zapach śmierci. Ponieważ w Tokhar, przedmieściu Manbidż, kto przeżył, musi żyć dalej. Chociaż żyć to duże słowo, może przeżyć jest właściwsze.
Zdarzenia i ludzie tworzą kronikę, ta zaś staje się Historią.
Aby zrozumieć tragiczne wydarzenia, które radykalnie zmieniają naszą codzienność, trzeba postępować tak jak geolodzy. Jeśli zdarzy się kamienna lawina, nie wystarczy patrzeć tylko na głazy i kamienie, które spadły, trzeba je usunąć. Żeby zapobiec dalszym lawinom.
Bruksela, Paryż, Nicea, terror w Niemczech, a także na przeciwnym brzegu Morza Śródziemnego i w Afryce, najnowsze groźby pod adresem Brazylii, kraju zabawy i radości, aby i tam – w kraju zabawy i radości – zasiać przerażenie. Wszystko to jest opowiedziane, nie ma ciszy i opuszczenia, jest łączenie się w oburzeniu z jednogłośnym przesłaniem, że terror nie przejdzie.
Trzeba też jednak pamiętać i opowiadać codzienną gehennę Syrii, niewspółmierną cenę płaconą przez Syryjczyków w każdym wieku. Niewinni uczestniczą w strasznej i krwawej „grze”. Nie można przemilczeć codziennych okropności, które dotykają tych ludzi, gdzie kiedyś na jednej ulicy istniał meczet, synagoga i kościół Franciszkanów, gdzie z otwartymi ramionami przyjmowano młodych Amerykanów i Europejczyków, chętnych do nauki arabskiego i poznania spadkobierców starożytnej cywilizacji.
Poznałem Damaszek, radosny, nowoczesny, otwarty, uśmiechnięty, pachnący przyprawami, owocami i jaśminem. Poznałem cień jego meczetów i słoneczne ulice, które prowadzą na wielki, wspaniał suk, czyli targowisko, gdzie lody pistacjowe są najlepsze na świecie.
Damaszek, Syria, Syryjczycy nie zasługują na zapomnienie. Ich martwi zasługują jeśli nie na pomnik, to co najmniej na płytkę w naszej pamięci.
Najnowsze komentarze