„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Powinien przeto książę bardzo nad tym czuwać, by temu, kto go widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością, cały ludzkością, cały prawością, cały religijnością. Szczególnie potrzebne jest, aby się zdawało, że się ma tę ostatnią właściwość.
O tym, że mamy Księcia wieść rozeszła się za sprawą pewnego artysty, który w swej wyobraźni zobaczył 60-letniego chłopca, realizującego dziecięce marzenie. W nim ratuje z opresji jakąś wyimaginowaną księżniczkę i zaraz potem, w papierowej koronie z drewnianym mieczem u boku, oddala się w jakiś czarodziejski, tylko jemu znany świat.
Cóż jest w tym czarodziejskim świecie?
Z samym Księciem woleliśmy o tym nie rozmawiać, ale z zaufanego źródła wiemy, że ma on jasno określony cel, że stan obecny to tylko etap, że mierzy wyżej. Aby poznać przyszłość Księcia i nas, jego poddanych, postanowiliśmy skorzystać z pomocy Słynnego Medium. Skądinąd wiemy, że i sam Książę radzi się jej często. Nie było łatwo, ale w końcu doszło do spotkania.
I oto znaleźliśmy się w cichej kawiarence, gdzie Medium zgodziła się udzielić nam wywiadu. W pierwszej chwili poczuliśmy się zawiedzeni. W małej salce nie było nikogo, kto wyglądałby na Słynne Medium. Wypatrzyliśmy ją jednak w ogródku. Siedziała samotnie. Aksamitna peleryna, siwy włos w nieładzie, to mogła być tylko ona.
Rzuciliśmy umówione hasło: – Czy poleca pani tutejsze wuzetki? Kobieta podniosła wzrok znad jedzonego ciastka i odpowiedziała odzewem: – Wczoraj o tej samej porze zjadłam dwie. Wymieniliśmy uśmiechy, po czym ciasno usadowiliśmy się wokół okrągłego stolika.
– Przytulnie tu, zauważył kolega.
– To dla nas wielki zaszczyt…, wtrąciła koleżanka.
– Nie traćmy czasu, co chcecie wiedzieć? – Medium długimi palcami odgarnęła siwy lok.
– Chodzi o Księcia. Jest dla nas niepokojącą zagadką. Nasi czytelnicy i my sami czujemy się nieswojo, a możemy się tylko przyglądać jego dobrej zmianie. Jak długo potrwa ten cyrk? Może książę utworzy dynastię? I jak? – mnożyliśmy pytania.
– Znacie włoski? – przerwała nam Medium.
– Oczywiście, kto by nie znał włoskiego? – odpowiedzieliśmy chórem.
– To dobrze, będę się teraz kontaktować z Mistrzem, autorytetem w sprawach książąt, i jego słowami do was mówić.
Wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i męskim głosem, po włosku, rzekła:
… kiedy obywatel zostaje księciem swej ojczyzny nie przez żaden nieznośny gwałt, lecz dzięki przychylności innych współobywateli. Taka władza książęca może być nazwana obywatelską. Dla jej pozyskania nie potrzeba ani szczególnej dzielności, ani szczególnego szczęścia, lecz raczej szczęśliwego sprytu.
… istnieją znacznie mniejsze trudności w utrzymaniu państw dziedzicznych, przywykłych do krwi swoich książąt, niż nowych; wystarczy tam bowiem nie naruszać́ zasad przodków …
Przecież to Machiavelli! Podstawowa lektura wszystkich książąt. No cóż, nie tak to sobie wyobrażaliśmy, ale Medium pewnie wie co robi. Najważniejsze to dowiedzieć się czegoś konkretnego o zamiarach Księcia, a tym samym o naszej przyszłości. Pytamy dalej:
– Czy przewidywania, że staniemy się zaściankiem Europy się sprawdzą, jak z otwartością na Unię? – zagadnęła koleżanka.
Znów ustami medium odezwał się włoski głos:
… nie da się nic innego powiedzieć, jak tylko zachęcić takich książąt do umacniania i fortyfikowania własnego miasta, nie dbając o resztę kraju. Kto będzie miał swą posiadłość́ dobrze ufortyfikowaną, a do poddanych odnosić się będzie tak, jak się wyżej rzekło i poniżej się jeszcze powie, takiego nikt lekkomyślnie nie zaczepi, albowiem ludzie są zawsze nieprzyjaciółmi przedsięwzięć, w których widzą trudności, a niepodobna spodziewać się łatwego ataku na kogoś, kto ma miasto dobrze do obrony przygotowane i nie jest nienawidzonym przez lud.
Czy sytuacja w kraju się zmieni, chodzi o tratowanie obywateli, czy opozycja powinna czuć się zagrożona?
Otóż książę, który chce utrzymać swych poddanych w jedności i wierności, nie powinien dbać o zarzut srogości, gdyż będzie bardziej ludzki, ukarawszy kilku dla przykładu, niż ci, którzy przez zbytnią litościwość dopuszczą do nieładu, skąd rodzą się zabójstwa i rabunki; te bowiem zwyczajnie krzywdzą całą społeczność, a tamte egzekucje, nakazane przez księcia, prześladują pojedynczego człowieka.
Niby przychylne dla Księcia sondaże się utrzymują, ale ludzie nigdy specjalnie za nim nie przepadali. Teraz buduje się fałszywy obraz popularności księcia, czy to się utrzyma?
Powinien przeto książę bardzo nad tym czuwać, by z ust jego nie wyszło nic, co by nie było przejęte pięciu zaletami, powyżej wymienionymi, i by temu, kto go widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością, cały ludzkością, cały prawością, cały religijnością. Szczególnie potrzebne jest, aby się zdawało, że się ma tę ostatnią właściwość, albowiem ludzie w ogóle więcej osądzają oczyma niż rękoma, bo widzieć dane jest każdemu, a dotykać niewielu. Każdy widzi, za jakiego uchodzisz, lecz bardzo mało wie, czym jesteś, i ta garstka nie odważy się stawić czoła opinii powszechnej, mającej po swej stronie majestat rządu: a gdy chodzi o czynności wszystkich ludzi, a szczególnie książąt, ponad którymi nie ma już sądu, do jakiego odwołać by się można, tam patrzy się na wynik.
A rząd, prezydent, czy cokolwiek mogą?
A jest nie zawodzący nigdy sposób na to, aby książę mógł poznać ministra: kiedy widzi, że minister myśli więcej o sobie niż o tobie, że we wszystkich czynnościach szuka swej korzyści, taki człowiek nie będzie nigdy dobrym ministrem i nigdy nie możesz zaufać mu, albowiem ten, kto dzierży w swym ręku sprawy państwowe, nie powinien nigdy myśleć o sobie, lecz o księciu, i pamiętać tylko o tym, co jego dotyczy.
Zrozumieliśmy wszyscy, że poza cytatami z Il Principe nic nam więcej aksamitna dama nie powie. A akurat tę lekturę nasz książę zna zapewne na pamięć.
Spróbowaliśmy jednak jeszcze raz:
– Droga pani, czy moglibyśmy jednak prosić o jakąś bardziej konkretną prognozę? Wygląda na to, że plan Księcia jest doskonale przemyślany i działa. Czy jest jakaś nadzieja na normalność?
– Wybaczcie, etyka zawodowa… – kobieta rozłożyła ręce.
Potem wzięła łyk kawy, otrzepała z peleryny drobne okruszki ciastka i zaczęła powoli wstawać od stolika. Opierając się o jego blat jedną ręką, drugą podsunęła ku nam, delikatnym ruchem bibułkową serwetkę. Leżała na marmurowym blacie cały czas, ale zauważyliśmy ja dopiero teraz. Pokryta drobnym pismem pochłonęła nas całkowicie. Czytaliśmy w skupieniu, a kiedy podnieśliśmy wzrok, Medium już przy nas nie było… Przeczytaliśmy jej zapiski raz jeszcze, znów wymieniliśmy spojrzenia i nadal siedzieliśmy w ciszy. Przerwało ją pytanie kelnerki: – A co dla państwa?
Zgodnym tonem zawołaliśmy: – Szampana!
Najnowsze komentarze