„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Pewnego dnia, gdy wracał z pracy swoją ulicą, jego świat nagle się zawalił. I już nic nie było takie jak dawniej.
W miejscu, gdzie kiedyś stał jego dom, ział krater wypełniony stertą dymiących gruzów. Sąsiedzi biegali z krzykiem, gestykulując. Na ulicy leżało kilka małych brudnych zawiniątek, nienaturalnie małych. Nie musiał nawet im się przyglądać, by wiedzieć, że to jego martwa żona i trójka jego dzieci – bliźniaki i to najmłodsze, trzyletnie.Bezsensowna wojna domowa, która od lat targała jego krajem, upomniała się o nowe ofiary – tym razem o całą jego rodzinę, wszystko co miał, oprócz jego własnego życia i tego, co miał na sobie.
Pomyślał: byłoby lepiej, gdybym też umarł.
Wyobraź sobie tego człowieka teraz, gdy wraz z setkami podobnych sobie ucieka tygodniami. Głodny, brudny, zrozpaczony. Jest wyczerpany, zmarznięty, często płacze. Bezwzględni przestępcy wydarli mu ostatni grosz, aby mógł na zardzewiałej łajbie dotrzeć do bezpiecznego brzegu. Miał szczęście, bo razem z dwiema setkami innych dotarł na brzeg. Tam gdzie nie ma wojny, ale spokoju też nie. W kraju, do którego dotarł, nie ma dla niego miejsca, musi iść dalej. Jest noc, gdy wrzeszczący żołnierze i policjanci z gumowymi pałkami zaganiają go i trzydziestu innych do autokaru i wywożą w nieznanym kierunku.
Wyobraź sobie tego człowieka, który po tygodniach ucieczki, głodu, pragnienia, strachu, chłodu, bezdomności, poniewierki, wrogości, bicia, kopniaków, żebrania i błagania, znajduje się w miejscu, gdzie nie rozumie ani gestów, ani mowy, nie potrafi odczytać pisma i gdzie ludzie nie są wcale serdeczni i gościnni jak w jego ojczyźnie, ale ponurzy, zamknięci i wręcz wrodzy, mimo że nie zaznali ani wojny, ani głodu, nie muszą znosić samowoli i gwałtu i najwyraźniej korzystają z zamożności swojego kraju.
Owszem czasem trafiają się na jego drodze ludzie uczynni i naprawdę przyjaźni. Ale często bywają i tacy, którzy najchętniej przepędziliby go stąd albo zrobili coś jeszcze gorszego. Rozmawia z uchodźcami, którzy są tu już dłużej niż on, ale wciąż niewiele może zrozumieć z tego nowego świata.
To jest właśnie to miejsce, w którym ma zacząć swoje nowe życie. Musi się śpieszyć: nauczyć nowego języka, odszyfrować obcy alfabet, zorientować się w obcym otoczeniu i dopasować do nowego społeczeństwa. Na opłakiwanie utraconych bliskich czasu już nie starcza.
A teraz wyobraź sobie, że tym człowiekiem jesteś Ty.
Najnowsze komentarze