„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
„Od łóżek małych pacjentów odeszły pielęgniarki.” Taki news musiał się przebić i w istocie przebił wędrując po „paskach” telewizyjnych ekranów. Ale mikrofony i obiektywy czujnie rejestrują każde słowo wypowiadane przez reprezentantki strajkujących i przedstawicieli szpitala. Kobiety w białych czepkach mówią, że chcą godnie pracować i za tę pracę godnie zarabiać. Tak powinno być, za dobrą pracę dobra płaca. Trudno się nie zgodzić.
Pielęgniarki mamy w Polsce świetne, wiedzą o tym pacjenci w Norwegii, Niemczech, Holandii i wielu innych krajach. Są świadome wypełnianej misji i wagi swoich obowiązków. Wybrały ten trudny zawód i długo zdobywały wykształcenie a potem doświadczenie. Trwały przy łóżkach chorych dzień i noc, niekiedy zaniedbując własne rodziny.
.Czasem nawet ktoś inny musi je uspokajać w nocy. Pomagają – taką pełnią misję.
Jak mogą się czuć te pielęgniarki, gdy słyszą z ust przełożonych, że chodzi im tylko o pieniądze, że nie dbają o chore dzieci, którym mają obowiązek służyć? Owszem, mają obowiązki, ale co z obowiązkami pracodawcy, dyrekcji Centrum Zdrowia Dziecka, ministra zdrowia…?
W mediach słychać, że strajkując, naraziły swoich podopiecznych na niebezpieczeństwo. Oczywiście należy sprawdzić i to. Ale jestem pewna, że podejmując strajk, zadbały o swoich małych pacjentów. Czy ktoś zadaje sobie pytanie, czym dla nich, pielęgniarek z CZD, jest ten strajk? Czy zastanawiamy się, jak mogło dojść do sytuacji, w której ciężko pracujące i odpowiedzialne kobiety siegnęły po tak drastyczne środki, by zmienić warunki, w jakich przyszło im wykonywać pracę i wypełniać swoje powołanie?
Najczęściej, bo najłatwiej, mówi się teraz o dobru dzieci. Troszczy się o nie dyrekcja, pan minister i politycy wszystkich partii. I wszyscy zgodnym chórem namawiają, by pielęgniarki przerwały protest. By wróciły do pracy, bo taka jest ich powinnośc i tego wymaga ich etyka zawodowa.
Ależ one przecież dlatego protestują. Mówią o tym pokazując swoje „paski” z wyliczeniem wynagrodzenia. Jest źle.
Minister nie chce rozmawiać; mówi, że to nie jego problem. Winna jest poprzednia ekipa. Oczywiście, przecież i tak wszystko zaczęło się 1050 lat temu. Za Mieszka. Wie to każdy rodzic, który próbował ustalić ze swoim dzieckiem, „dlaczego bijesz braciszka”?
Jestem całym sercem z pielęgniarkami. Jestem też z dziećmi i ich rodzicami. Jeśli jednak nikt nie zadba o pielęgniarki, to i one nie będą mogły dobrze dbać o swoich pacjentów.
I rodzice to rozumieją.
Gdybym tylko mogła – a nieustannie rozważam takie rozwiązanie – to pojechałabym do CZD i rozłożywszy pod szpitalem namiocik podjęłabym strajk solidarnościowy z tymi dzielnymi dziewczynami, by mogły wrócić do łóżek pacjentów.
By nadal mogły godnie i z poświęceniem wykonywać swoją pracę.
A może protest solidarnościowy powinni podjąć rodzice? Ci, o których dzieci dbały siostry z CZD. Tak należałoby podziękować pielęgniarkom za ich dotychczasowe oddanie małym pacjentom.
Dorota Zawadzka, psycholog dziecięcy, wykładowczyni, autorka licznych publikacji, laureatka Orderu Uśmiechu.
Tekst zaczerpnięty z jej bloga dorotazawadzka.blogspot.se dzięki uprzejmości autorki.
Najnowsze komentarze