„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Jubileusz Trybunału Konstytucyjnego miał być uczczony godnie, bo przecież dokładnie przed trzydziestu laty, 28 maja 1986, zostało wydane pierwsze orzeczenie. Pierwszy raz w historii Blok Wschodni podporządkował się orzeczeniu niezależnych sędziów. Obchodom rocznicy w Pałacu Królewskim w Warszawie miało przyświecać motto: „Trybunały Konstytucyjne – między bezpieczeństwem a obroną wolności”, a mieli w nich wziąć udział goście z całego świata. Niestety, partia Jarosława Kaczyńskiego drastycznie obcięła fundusze Trybunału Konstytucyjnego i uroczystość się nie będzie. Zorganizowano tylko małe przyjęcie dla garstki gości. Nie było łososia i szampana, tylko kawa i kilka ciasteczek. „Nie mamy pieniędzy”, powiedział w przepraszającym tonie Profesor Rzepliński, prezes Trybunału.
Brak godnych uroczystości rocznicy Trybunału Konstytucyjnego to nie jedyny problem: jego działalność od osiemdziesięciu dni jest niemal sparaliżowana. Dzisiejszy rząd Polski nie akceptuje jego orzeczeń, co skłoniło Unię Europejską do zajęcia głosu w tej sprawie. Europejskie instytucje nawołują rząd Polski do uznania niezależności Trybunału Konstytucyjnego. Niestety, bezskutecznie. Prezydent nadal nie zaprzysięga wybranych sędziów, a rząd nadal odmawia publikacji orzeczeń Trybunału. Rządząca partia, Prawo i Sprawiedliwość, twierdzi, że w tej chwili w Polsce nie ma legalnego Trybunału Konstytucyjnego, odbywają się „tylko spotkania pojedynczych sędziów”.
Sąd Najwyższy w Polsce stwierdził, że nawet nieopublikowane orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są wiążące. Ta decyzja wywołała natychmiastową reakcją Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, który zagroził karami sędziom trzymającym się orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Odpowiednia ustawa, na podstawie której będzie możliwe odwołanie sędziego, już jest przez PiS przygotowana.
Polski rząd nie chce zaakceptować niezależności sądownictwa. „Rząd oferuje pozorne kompromisy – np. opublikowanie takich orzeczeń, które mu nie przeszkadzają” – mówi jeden z rozmówców „Süddeutsche Zeitung“ – „Ale najważniejsze jest orzeczenie z dziewiątego marca, które potwierdza niezależność Trybunału Konstytucyjnego w obecnej formie. Tak czy inaczej, to nie pani premier decyduje, jak to się wszystko skończy, lecz Jarosław Kaczyński. A on nie ustąpi”.
Najnowsze komentarze