„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Jeszcze nie wybrzmiały echa pokrzykiwań Zaciśniętych Warg o suwerenności (zabawne, że akurat jej, tzn. im, się ona marzy), a już posypały się komentarze najtęższych głów naszego (tzn. ich?) kraju, czytaj: Krystyny Pawłowicz, porównujące pokrzykiwania Zaciśniętych Warg do słów ministra Becka z 5 maja 1939 roku. I chociaż interpunkcja i ortografia facebookowego wpisu Pawłowicz bezspornie świadczą o tym, że tym razem pięćdziesiąt bitych słów tekstu zostało głęboko przemyślanych (pod względem formalnym), to rządowa analityczka nie wdała się w bezproduktywne analizy na użytek wykształciuchów, na czym to podobieństwa miałoby polegać. Analityczka po prostu oświadczyła, że wystąpienie ZW było „jak” wystąpienie Becka.
Myśl rządowej analityczki podchwycił były minister spraw zagranicznych, który – mimo że już nie jest ministrem – nadal prowadzi politykę głównie przy pomocy twittera. Nie tak łatwo pozbyć się starych przyzwyczajeń. Były więc minister napisał, że owszem, zgoda, „jak Beck”, ale „pamiętajmy, że przemówienie Becka przyniosło drugą wojnę światową i sześć milionów trupów”. Bo mówił o honorze.
Jest dobrym prawem komentatora zestawiać żabę z czaplą i niech mi minister Sikorski wybaczy to zestawienie, ale w końcu sam się prosił. Otóż jest kilka zasadniczych różnic (oraz tysiąc pomniejszych) między wystąpieniem Becka a słowotokiem Zaciśniętych Warg:
Po pierwsze, Beck mówił o honorze.
Po drugie, w swoim przemówieniu Beck informował polski Sejm o zawarciu paktów z Francją i Anglią, które miały nam gwarantować bezpieczeństwo.
Po trzecie, Beck informował o zerwaniu paktu z Polską PRZEZ HITLEROWSKIE NIEMCY.
Jak to się ma do wystąpienia Zaciśniętych Warg, które odtąd nazywać będę panią Wiatrak?:
Ad 1) Gdy Beck mówił mówił o honorze, to naprawdę miał na myśli honor. Z dzisiejszej perspektywy trudno uwierzyć, ale byli tacy politycy w Polsce, którzy takie wyświechtane slogany jak honor czy ojczyzna traktowali serio.
Ad 2 i 3) Beck informował o wypowiedzeniu Polsce paktu przez Hitlera – zaś pani Wiatrak zdumionemu światu i samym Polakom ogłosiła WYPOWIEDZENIE paktu z Unią Europejską, naszym najbliższym sojusznikiem, którego do niedawna byliśmy ważną częścią. Czyli że co? Premier polskiego rządu jest jak Hitler? Zrywa pakt, bo planuje większą agresję? Na kogo? Na Unię Europejską? Sama? Czy z pomocą bratanka węgierskiego? A może liczy, że w sukurs przyjdzie jej bratanek ze Wschodu?
To brzmi absurdalnie, ale kto wie, jaki będzie nowy kaprys Władcy Marionetek? Jemu i tak wszystko jedno (ciekawe dlaczego) i napina tę nieszczęsną Polskę, sprawdzając, ile jeszcze wytrzyma, zanim pęknie z hukiem (a może tylko z wątłym bzyczeniem?).
Pouczająca w tym kontekście była orkiestracja wydarzenia po wystąpieniu pani Wiatrak. Otóż, gdy naiwny lider opozycji próbował odpowiedzieć pani Wiatrak, a pani Wiatrak równie naiwnie próbowała tej odpowiedzi wysłuchać (tak jej zostało, siłą rozpędu, na moment zapomniała, że nie o to wcale chodzi, by wysłuchać tego, kogo się zaatakowało, bo to przecież nie do niego mówiło, tylko do nas, do „ciemnego ludu”), Władca Marionetek wygramolił się ze swego siedzenia i wyczłapał z sali. Skonsternowana pani Wiatrak w pierwszej, a także drugiej i trzeciej, chwili, nie wiedziała, co robić. Dopiero w czwartej chwili (nie na darmo Władca Marionetek mianował ją premierem) się zreflektowała i poczłapała za panem.
I tu odrobina prywaty. Ponieważ kocham psy i zapragnąłem mieć wierną sukę, gotową spełnić każde moje życzenie, chciałbym zapytać Władcę Marionetek – Tresera Wszechczasów: ile czasu zabiera taki trening?
Chyba nie chciałbyś mieć psa wytresowanego przez okrutnego człowieka?
Pies to szlachetne zwierzę.
Pozdrawiam serdecznie.