„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Absurd to słowo określające naszą polską rzeczywistość, które ciągle sobie w myślach powtarzam. Kiedy czytałam utwory Witkacego, Witolda Gombrowicza, Samuela Becketta, Ionesco, Tadeusza Różewicza, Sławomira Mrożka, nie sądziłam, że tak prędko przyjdzie mi żyć w tak absurdalnej rzeczywistości.
Właściwie od ubiegłorocznych wyborów czuję się jak w jakiejś irracjonalnej nierzeczywistości. W dodatku z każdym dniem i z każdą decyzją „nowych”, na których w żadnym przypadku bym nie głosowała i których ja nie wybierałam, jest coraz gorzej. Mijają kolejne miesiące obiecanej „dobrej zmiany”, a ja łapię się na tym, że zachowuję się jak jakaś skończona debilka: a to płakać mi się chce, a to dostaję ataku śmiechu… Nie wiem, czego się trzymać. Na szczęście na forach facebooka spotykam osoby podobne do siebie i to jest pocieszające. Internet to czasem przekleństwo naszych czasów, ale gdyby nie facebook i świadomość, że tyle osób myśli tak samo jak ja, musiałabym chyba skończyć na kozetce u dobrego psychologa!
Wszyscy jesteśmy w ciężkim szoku, ale jakoś się zbieramy, bo musimy. Mimo wszystko myślałam, że mamy więcej mądrych ludzi niż głupich, a tutaj ZONG! Okazuje się, że jest odwrotnie. Oni dorwali się do „wadzuni” tylko po to, żeby wszystko dokumentnie rozwalić i zetrzeć Polskę z mapy świata, a wcale nie po to, żeby ludziom żyło się lepiej.
Jacy wyborcy i jaka zwycięska partia, taki prezydent, taki rząd, tacy doradcy i takie decyzje. Ot i wszystko! Od samego początku wiedziałam, że ta zmiana może być tylko na gorsze. Okazuje się jednak, że ludzie lubią kolorowe i błyszczące opakowania zamiast tych może niezbyt kolorowych, ale za to ekologicznych. Rzucają się na to, co błyszczy, a po rozwinięciu papierka okazuje się, że w środku jest śmierdzące g…! Niestety ten smród musimy teraz wąchać wszyscy. Także ci, którzy nie głosowali na PiS.
*
Opowieść na niedzielę. Zawsze bardzo lubiłam czytać bajki różnych narodów i powieści dla dzieci. Dotąd lubię czasem sięgnąć po literaturę dziecięcą, a i sama pisuję bajki. W tego typu literaturze jest wiele mądrości i pouczających przykładów. Pamiętam rosyjską bajkę o Iwanie i carze. Iwan, wiejski chłopak, żyjący z rodziną w straszliwej nędzy okropnie zazdrościł carowi bogactwa, stanowiska i życia w dobrobycie. Chciał się z nim zamienić na miejsca i pewnego dnia tak się stało… Niestety, nie był przyzwyczajony do luksusów, był niewykształcony, w butach miał słomę, a w głowie siano, krótko mówiąc był pastewnym burakiem, ale był zadufany w sobie i nie słuchał niczyich dobrych rad. Z rządzeniem nie dawał sobie rady, narobił straszliwego bałaganu, zdemoralizował naród. Pewnego dnia biedny pastuszek pilnujący owieczek na pastwisku, tuż obok strumyka, wyciął gałązkę wierzby, zrobił z niej fujarkę i zaczął grać… Nagle zerwał się straszny wiatr, świat zaczął wirować i wszystko wróciło na swoje miejsce. Car na swój tron, a Iwan na swoją wieś… Marzę o tym, żeby ktoś zrobił taką czarodziejską fujarkę.
(18-05-2016)
Najnowsze komentarze