„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Amerykańscy Republikanie pędzą śladami PiSu. Nie wybierają (ani nawet nie przesłuchują) zaproponowanego przez Baracka Obamę sędziego do Sądu Najwyższego, a ten, w niepełnym składzie, nie chce obradować nad najważniejszymi sprawami.
W niedzielnym (2016-05-01) wstępniaku do „New York Timesa”, czytamy:
Republikanie nie zadowolili się po prostu spętaniem nóg Sądowi. W ostatnich tygodniach dokładają wszelkich starań, żeby zakwestionowć integralność sędziów, a tym samym prawowitość samego sądu.
Kolejni ważni republikańscy politycy oświadczają, że te czy inne decyzje Sądu Najwyższego miały charakter polityczny albo że głosowanie przewodniczącego Sądu było polityczne, a nie prawnicze. Wśród nich jest Chuck Grassley, republikański przewodniczący senackiej Komisji do spraw Sądownictwa. Grassley pozwala sobie na to, by jego opinie (ma do nich prawo, jak każdy) na temat sędziów Sądu Najwyższego wpływały na jego własne obowiązki i działalność najważniejszej instytucji sądowniczej w Stanach Zjednoczonych. Jego obowiązkiem jest po prostu umożliwienie przesłuchania kandydata na sędziego w Senacie, bo do tego służy senacka Komisja do spraw Sądownictwa: do przesłuchiwania kandydatów na sędziów federalnych nominowanych przez prezydenta.
Zaś Greg Abbott, gubernator Teksasu, oznajmił, że Sąd Najwyższy „porzucił swą rolę strażnika prawa” i dlatego „zasługuje na poddanie szybkiej obróbce politycznej”. Skąd my to znamy? Co ciekawe kandydat wskazany przez Obamę w miejsce zmarłego Antonina Scalii, uchodzi za umiarkowanie konserwatywnego w poglądach politycznych, a przede wszystkim za świetnego prawnika. Republikanom nie przeszkadzają więc raczej jego poglądy, lecz sam fakt, że Merrick Garland został wskazany przez Obamę, prezydenta z Partii Demokratycznej. Wygląda na to, że mają pretensje do Obamy o to, że Antonin Scalia umarł i że prezydent zwyczajnie w świecie wypełnia swój obowiązek i proponuje nowego kandydata. To tak jakby Platforma Obywatelska po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego nie miała prawa wystawić własnego kandydata w przyśpieszonych wyborach prezydenckich (jak zapewne zresztą uważa Jarosław Kaczyński)!
Aż wstyd pomyśleć, że wśród amerykańskich senatorów, którzy słali do polskiego rządu list w obronie polskiego Trybunału Konstytucyjnego, był republikanin John McCain. Aż strach pomyśleć, że Republikanom naprawdę wszystko jedno i woleliby, żeby zamiast konserwatywnego fachowca, miejsce w Sądzie Najwyższym zajął ktoś mianowany przez Donalda Trumpa. Kolejny błazen?
Patrz też:
Trybunał czyli Sąd albo Dwa języki Johna McCaina
„Sędzia wydał werdykt, niech go teraz wprowadzi w życie”
Najnowsze komentarze