web analytics

DOK – Democracy is OK

„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)

Duchota, Niewiedza, Wrogość

Ewka Błaszczyk

duchota

W Polsce powstają kolejne pomniki Chrystusa Króla, zaś w USA dzieci otrzymują w przedszkolach podręczniki „Java for Kids”. Obchodzimy z żenującym rozmachem kolejną smutną rocznicę smoleńską, urosłą do rangi święta narodowego i noszącą znamiona perwersyjnego danse macabre.

Dobra Zmiana właśnie zawitała wiadomościami w prestiżowym periodyku „Nature”. 28 kwietnia br. dwójka polskich naukowców, Paula DoboszJakub Zawiła-Niedźwiecki, wyraża swoim artykułem Government: Anti-science wave sweeps Poland głębokie zaniepokojenie tym, jak obecny polski rząd traktuje dorobek światowej nauki. Restrykcyjne prawo antyaborcyjne, brak wsparcia in vitro, promowanie „naprotechnologii”. Kreacjonizm w miejsce racjonalizmu, niemal na prawach państwowo umocowanej ideologii. Wygląda więc, że do pisowskiego dorobku Dobrej Zmiany, obok politycznej nieprzewidywalności i budzącego sprzeciw demontażu instytucji demokratycznego państwa, dopiszemy śmieszność. Ale śmiesznie jest tylko przez moment, bo jeśli uświadomimy sobie, że np. wycofanie się z finansowania in vitro oznacza dla wielu par realne problemy i osobiste tragedie, to przestaje być zabawnie.

Ale rzeczywiście, niechęć obecnej ekipy rządzącej do szeroko pojętej nowoczesności jest wręcz symboliczna. Karykaturalna i kabaretowa. W XXI wieku posłowie PiS i jego akolici (np. Tomasz Terlikowski) całkiem poważnie mówią o modlitwie jako środku stymulującym płodność, ZAMIAST (nie OBOK – takie słowa byłyby jeszcze w katolickim kraju dopuszczalne, ale wyłącznie z ust kapłana, a nie urzędnika państwowego) metod od wielu lat uznanych naukowo na świecie. O potwierdzonej skuteczności. Wracają ohydne zdania o „bruzdach” na czołach dzieci poczętych metodą in vitro, o wadach genetycznych i tym podobne żałosne banialuki.

W Polsce powstają kolejne pomniki Chrystusa Króla, zaś w USA dzieci otrzymują w przedszkolach podręczniki Java for Kids. Obchodzimy z żenującym rozmachem kolejną smutną rocznicę smoleńską, urosłą do rangi święta narodowego i noszącą znamiona perwersyjnego danse macabre. Religia w szkole i na maturze, powrót edukacji historycznej, na zakłamującej fakty, prymitywnej mesjańsko-tromtadrackiej nucie. Nie ma za to mowy o filozofii i nowoczesnej etyce w szkołach, które – pożenione z dobrze wykładanymi naukami przyrodniczymi – fantastycznie gimnastykują mózgi, hodują innowacyjność, tak bardzo w Polsce deficytową. Bo myli się wicepremier Morawiecki twierdząc, że można ją zadekretować odgórnie programem państwowym i powołaniem kolejnej spółki skarbu państwa (chyba tylko o to chodzi, o pozory i stanowiska). Swoboda twórczości i idąca za nią chęć podjęcia osobistego, finansowego ryzyka gospodarczego przedsięwzięcia, rodzą się tylko w klimacie wolności i sprzyjającego, stabilnego prawa. Tymczasem wciąż słyszymy od ministrów deklaracje, które są pochodną dobrze znanego zdania wypowiedzianego niegdyś przez Jarosława Kaczyńskiego: „jeśli ktoś posiada pieniądze, to skądś je ma”. Radzisz sobie, powodzi ci się = jesteś podejrzany. Sprawdzimy cię, prześwietlimy. To wraca, dużo silniej niż w czasach pierwszych rządów pisowskich 2005–2007.

Ta postępująca w Polsce duchota zamordyzmu jest pochodną wielu czynników, spośród których naczelnym jest niechęć obozu władzy do wolności i swobody wyboru. Taki typ, taki profil, taki elektorat. Jarosław Kaczyński jest obsesyjnie owładnięty ideą Wielkiej Polski. Polski powstałej z kolan, godnej, katolickiej, zamkniętej, wrogiej gościom. To obsesja człowieka, który nie zna i nie lubi świata, jeśli w nim bywał, to w przelocie – jako premier/urzędnik, nie czuje pulsu świata, nie chce go poznać i zrozumieć naprawdę. Jest mu obcy, a więc niezrozumiały i wrogi. Nota bene, mieszkam w jego bliskim sąsiedztwie, jednak ani ja, ani sąsiedzi czy żoliborscy znajomi, nigdy nie widzieli go w okolicy, np. na spacerze. Zarządza podobnymi sobie ludźmi, podobnym sobie elektoratem – oni też nie są wielbicielami swobód i samodzielnego myślenia, nienawykli do krytycznej analizy własnego życia i otoczenia. Otrzymują od wodza proste wytłumaczenia swoich niepowodzeń, a znajdują się one zawsze poza nimi – są wynikiem knowań wrogów zewnętrznych i wewnętrznych. Ludźmi bezwolnymi, niezadającymi pytań i gładko przełykającymi teorie spiskowe zarządza się najskuteczniej i najprościej.

Polski Kościół także kompletnie pogubił się w realiach demokracji, to widać szczególnie mocno po wygranej PiS-u w 2015. Kościół nie lubi demokracji, nie rozumie. Oznacza dla niego, w wersji liberalnej, utratę wpływów i finansowej pozycji. A mógłby przecież być świetnym sprzymierzeńcem i PARTNEREM ludzi poszukujących duchowego wsparcia w niełatwej, płynnej rzeczywistości współczesnego świata. Do cna kontrreformacyjny w duchu, od wieków, nie zaabsorbował w praktyce zdobyczy Soboru Watykańskiego II i trwa od lat okopany na pozycjach Najwyższego Karzącego i Wykładającego. Milczenie hierarchów w sprawie konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego wiele mówi o nowym, zgniłym mariażu tronu i Kościoła.

W Polsce AD 2016 bezczelnie rozsiadły się Duchota, Niewiedza i Wrogość.

 

(Visited 424 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kategorie

Najpopularniejsze:


License:

This work is licensed under a Creative Commons Attribution-NoDerivatives 4.0 International License.

W blog Democracy is OK D.OK zamieszczamy teksty, których tematyka jest zgodna z ideami wyrazonymi w naszym Manifescie, jednak za tresc artykulow i wyrazone w nich opinie odpowiedzialni są tylko i wylącznie ich autorzy.