„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
W lipcu 2009 roku, w trakcie światowego kongresu esperantystów w Białymstoku, młody zakapturzony kretyn oblał różową farbą popiersie Ludwika Zamenhfa na małym skwerku w centrum Białegostoku. Ktoś inny rzucił koktajlem Mołotowa w budynek Centrum im. Ludwika Zamenhofa, podpalając elewację i chodnik. Uczestnicy kongresu, przebywający w szkole, w której uczył się Zamenhof, zostali zaatakowani kamieniami, w ich autokarze ktoś przekłuł opony. W tym samym roku koktajl Mołotowa trafił w budynek jednej z dawnych synagog w Białymstoku, przy ulicy Pięknej. W kwietniu 2016 roku, w głównej bazylice miasta Kościół katolicki urządził huczną imprezę z neofaszystami z ONR.
Młody kretyn z różową farbą to przedstawiciel silnego w Białymstoku Ruchu Odnowy Faszyzmu – wymyślam nazwę, bo ruch ten oficjalnie jeszcze się nie nazywa, ale istnieje bardzo realnie. Ruch ten to porozumienie ponad podziałami: kiboli-faszystów Jagielloni Białystok, Kościoła katolickiego, biznesmenów oraz byłych i obecnych władz miasta, reprezentowanych przez prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, jego radnych oraz PiS.
Dzisiaj radni rządzącego Białymstokiem PiS i rzekomo pozostającego wobec niego w opozycji klubu prezydenta Truskolaskiego postanowili o zlikwidowaniu Centrum Zamenhofa z początkiem przyszłego roku, czyli w setną rocznicę śmierci patrona placówki. Radni PO, naukowcy, ludzie kultury i zwykli białostoczanie prosili prezydenta Truskolaskiego, by wycofał się z tego projektu. Bezskutecznie. Za likwidacją zagłosowali WSZYSCY obecni na posiedzeniu rady miasta radni PiS i Komitetu Truskolaskiego (przeciw zagłosowali radni PO, choć jeden się wstrzymał, i Lewicy). Politycy dokończyli zatem dzieła zakapturzonych skinów.
Pomysł zgłosił radny Rafał Rudnicki, wiceprezydent miasta z ramienia Komitetu Truskolaskiego, odpowiadający w UM m.in. za kulturę. Poparł go szef komisji kultury, Krzysztof Stawnicki (z PiS), ten sam, który ramię w ramię z białostocką kurią, ONR i różnymi zajebistymi organizacjami typu Rycerstwo Niepokalanej przy Parafii Miłosierdzia Bożego czy Stowarzyszenie Czcicieli Miłosierdzia Bożego Archidiecezji Białostockiej im. Księdza Michała Sopoćki, protestował przeciw wystawieniu w miejscowym Teatrze Dramatycznym sztuki na podstawie książki Marcina Kąckiego Białystok. Biała siła, czarna pamięć, bo źle robi ona wizerunkowi miasta. Przewodniczący rady miasta Kazimierz Dudziński (PiS) likwidację placówki uzasadniał tak: „Brońmy stanowisk pracy i przyczyniajmy się do zmniejszenia bezrobocia”.
Tak, panie Dudziński, wszyscy jesteśmy idiotami i jak się nam pokazuje czarne, to widzimy białe.
Najciekawszy powód podał jednak radny „opozycyjny”, czyli z Komitetu Truskolaskiego, Dariusz Wasilewski:
Budowanie wizerunku w oparciu o Zamenhofa jest chybione. Zamenhof był utopistą, który nie znalazł poklasku nawet wśród syjonistów, społeczności żydowskiej.
Umówmy się, że od tego momentu, aby uniknąć dalszego jałowego rozróżniania na partie mniej czy bardziej faszystowskie, mniej czy bardziej ksenofobiczne, mniej czy bardziej dyktatorskie, dla jasności wszystkich przedstawicieli ruchu odnowy faszyzmu w Białymstoku będą etykietował „PiS-ONR”.
Tak więc radny Wasilewski z PiS-ONR ma oczywiście rację: projekt Zamenfoha, żeby ludzie różnych narodowości lepiej się ze sobą porozumiewali, mówiąc wspólnym językiem, to utopia. A nam (tzn. im, tym z PiS-ONR) chodzi przecież o rzeczywistość – promować trzeba rzeczywistość, a nie mrzonki. Dlatego radni PiS-ONR w Białymstoku nie zagłosowali za uchwałą potępiającą marsz neonazistów w Białymstoku i dlatego – idąc za ciosem – likwidują centrum, które nosi nazwisko Żyda. Ta białostocka rzeczywistość to także egzekucje (na razie jeszcze fikcyjne) na głównym rynku miasta, urządzane przez skretyniałych kiboli, hierarchowie błogosławiący neofaszystów, nauczyciele potępiający na lekcjach homoseksualizm, Unię Europejską i Zamenhofa. Białostocka rzeczywistość to spustoszenie w głowach białostockich uczniów. To także prezydent, który przeznacza miejskie pieniądze na Kościół i klub piłkarski zamiast na edukację obywatelską i placówki kulturalne. Właśnie o tym pisał o tym Marcin Kącki w swej książce, która tak bardzo ukrzywdziła zaściankowiczów z ugrupowania ONR-PiS, nie wyłączając duchownych katolickich. W recenzji tej książki (Miasto bezprawia) nazwałem prezydenta „poczciwym Golemem” (ten skrajnie konserwatywny polityk przez dwie kadencje był prezydentem popieranym przez PO, dopiero teraz kieruje miastem jako polityk „niezależny”, czyli w sojuszu z ONR-PiS). To był oczywiście błąd, bo żadnej poczciwości w obskurantyzmie i tolerowaniu faszyzmu nie ma.
And so it goes…
Najnowsze komentarze