„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
„To, że opinia Komisji Weneckiej stanie się kolejnym narzędziem do ataku na wybrane w ostatnich wyborach władze, było więcej niż oczywiste dla każdego obserwatora sceny politycznej”. Pytanie za dziesięć punktów: kto jest autorem tych słów? Uprzedzam od razu: nie Jarosław Kaczyński, nawet nie minister Waszczykowski.
Owszem, to są jakby ich słowa, myśmy już je usłyszeli, także powtórzone wiele razy przez przybocznych Prezesa Polski. Tym razem jednak powtarza je, oczywiście zupełnie niezależnie, zbieżność absolutnie przypadkowa, niezależny i niezawisły redaktor Bronisław Wildstein na łamach równie niezależnego i niezawisłego pisma „wSieci” (7 marca 2016). I w swej pogoni za oryginalnością przekonuje, że opinię Komisji Weneckiej napisała opozycja, a „roszczenia Trybunału oraz wspierającego ją frontu” są dwuznaczne. Konstatuje, że „zwrócenie się władz polskich do tej instytucji było po prostu błędem”. Zaś wywołanie kryzysu konstytucyjnego przez większość sejmową i prezydenta Dudę – zgodnie z Orwellowską logiką – nazywa „próbami zażegnania sporu i spluralizowania składu Trybunału przez rząd”.
Mamy więc tradycyjny zestaw argumentów PiSowskich zaklinaczy rzeczywistości: Trybunał Konstytucyjny wywołał jakiś spór i teraz prawdziwy rząd Polski musi go zażegnać; bliżej nieokreślony „front” (choć przecież dobrze wiemy, kto ten front tworzy: opozycja sejmowa, KOD, wegetarianie, żubry oraz Wehrmacht) wspiera podstępny Trybunał; rząd, paraliżując instytucję stojącą na straży prawa, działa w imię prawa; zaś Komisja Wenecka nie jest godna zaufania, bo oczywiście idzie na pasku antypolskiego „frontu” i nie zamierza wydać oceny zgodnej z marzeniami rządu. „Błąd, jakim było zwrócenie się do nich, należy naprawić”, konkluduje niezależny dziennikarz, choć to też już słyszeliśmy z ust PiSowskiej wierchuszki. Na czym ma polegać naprawa błędu? Na niezwrócceniu się do Komisji? Do tego potrzebny by był wehikuł czasu (bo przecież do Komisji już się zwrócono), co właściwie nie powinno być trudne, zważywszy, że obecny rząd i jego niezależni dziennikarze bezustannie podróżują w czasie, w tę i we w tę, wymieniając Lecha Wałęsę na Lecha Kaczyńskiego, żołnierzy wyklętych na kiboli, chrześcijaństwo na ksenofobię, Unię Europejską na „sojusz” z Węgrami, kulturę na propagandę, a bezpieczną przyszłość Polski na farsę z Orbánem i Putinem w tle.
Ale może Wildsteinowi chodzi o coś bardziej trywialnego niż kolejna podróż w czasie? W końcu to człowiek, który stąpa twardo po ziemi i od zadań łatwych woli zadania łatwiejsze: wystarczy przecież wyrzucić opinię Komisji do kosza. W końcu, jak łaskawie ujął to Prezes Polski, jest to opinia „o charakterze nawet mniej niż doradczym” i absolutnie „niewiążąca”. Byłaby to kolejna zupełnie przypadkowa zbieżność opinii Prezesa Polski i niezależnego dziennikarza.
Nigdy nie miałem Wildsteina za człowieka nieinteligentnego, dlatego trochę jestem zmartwiony, że przynajmniej nie spróbował ubrać myśli Prezesa we własne słowa.
BARTOSZ HLEBOWICZ
Najnowsze komentarze