„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Gdyby wyniki wyborów zależały od Polonii zamieszkującej na stałe poza granicami RP, trochę inaczej wygladałaby sejmowa rzeczywistość w dniu dzisiejszym.
Do Parlamentu weszłoby ugrupowanie Korwin i partia Razem, które nie uzyskały wystarczającej ilości głosów w krajowych obwodach wyborczych.
Również w poszczególnych krajach wyniki różnią się od siebie (patrz mapa poniżej).
W Wielkiej Brytanii dla przykładu, jako najwiekszym zagranicznym okręgu wyborczym, wygrało ugrupowanie KUKIZ 15 (patrz zestawienie procentowe wyników), na drugim miejscu jest PiS, potem KORWIN, PO, Nowoczesna i Partia Razem. Podobnie było w Irlandii.
Zupełnie inaczej sprawa przedstawia się w Norwegii, gdzie wygrał PiS przed Kukizem, Korwinem. Platforma i Nowoczesna była daleko w tyle. Jeszcze ciekawiej robi się w drugim zagranicznym okręgu wyborczym jakim jest USA, gdzie miażdżąco wygrywa PiS przed PO i Kukizem. Inaczej także było w Niemczech gdzie wygrał PiS, przed PO i Nowoczesną. Ruch Kukiza dopiero był na czwartym miejscu.
Gdy dokładnie rok temu przeprowadzano sondaże wyborów parlamentarnych, żadna ze znanych agencji sondażowych nie dawała przybliżonego nawet rezultatu końcowego. Nic w sumie także nie zapowiadało rewolucji na polskiej scenie politycznej. Oczywiście w USA i Kanadzie było wiadomo, że PiS jest jedyną wiodącą partią, która może wygrać. Ale nie mogło to rzutować na inne okręgi wyborcze i zmienić dotychczasowego układu sił.
W Europie generalnie Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak w Polsce, było zawsze drugą partią w sondażach przedwyborczych, nie licząc jej sukcesu sprzed lat dziesięciu.
Jakie są więc były przyczyny tego nieprzewidzianego zwycięstwa ?
Koalicja PO-PSL, która rządziła krajem już ósmy rok z rzędu, mogła pochwalić się przed Europą, że jako jedyny kraj osiągnęliśmy wzrost gospodarczy po roku 2008, gdzie wszystkie niemalże kraje UE notowały gigantyczne spadki. Chwaląc się przed własnym społeczeństwem, nie znajdowała jednak zrozumienia wsród obywateli, gdyż wyniki te nie przekładały się bezpośrednio na zasobność portfeli Polaków. Sytuacja gospodarcza, choć była stabilna, daleka była od doskonałości. Dosć silne bezrobocie, trudny pieniądz, dość zawiły i korupcjogenny system podatkowy oraz rozrośniety do gigantycznych rozmiarów sektor administracyjny były zupełnym przeciwieństwem owej „zielonej wyspy” na mapie Europy jaką była Polska. Wielu obywateli naszej Ojczyzny nie mogło przysłowiowo związać końca z końcem niemalże każdego dnia. Opowiadania typu, że byliśmy „zieloną wyspą” nie bardzo przekonywały Polaków, bo na co dzień zderzali się z zupełnie inną rzeczywistością.
Hasłem poprzednich wyborów było „Polska w budowie”, gdzie rząd Donalda Tuska zaśilony dość poważnie w subwencje Unijne rozpoczął w praktyce, a nie tylko w planach, budowę autostrad, stadionów, czy nawet Orlików oraz całej infrastruktury. Oczywiście nie obeszło się to bez dramatów i społecznych zawirowań, ale oddając sprawiedliwość, Polska w zaledwie kilka lat dogoniła inne kraje UE w tym względzie. Na pewno teraz na te ostatnie wybory zabrakło jakiejś idei, która byłaby myślą przewodnią w roku 2015 i mogłaby pociągnąć Polaków dalej do poparcia Platformy.
Myślę jednak, że nie w ideach tkwił problem. Dla przykładu podam, że jako Polonia byliśmy dumni z tego, że w bardzo krótkim czasie Polska wybudowała cztery stadiony i zorganizowała wraz z Ukrainą piękne Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Koalicja PO-PSL udowodniła wszystkim, że można nie tylko mówić, lecz można także działać na rzecz wzrostu gospodarczego. Za tym parawanem sukcesów, kryły się jednak problemy, które nie rozwiązywane od lat odkładały na później sprzeciw tych Polaków, którzy nie widzieli możliwości godziwego życia w Ojczyźnie i którzy postanowili wyjechać.
Polonia amerykańska swoje preferencje wyborcze pokazywała od lat, Polonia europejska, zasilona nową unijną emigracją wykazywała generalnie te same trendy co Polacy mieszkający w kraju, lecz dopiero wojna na wschodzie Ukrainy, terroryzm w Europie oraz kryzys imigracyjny spowodował zmianę myślenia. Tu tkwi według mnie główna przyczyna porażki rządów liberalnych jaką prezentowała Platforma. Nie wydarzyło sie bowiem nic dramatycznego w gospodarce. Owszem, rząd PO-PSL w dość bezwzględny sposób przeforsował ustawy dotyczące OFE i przyszłych emerytów, ale nie mogło to wpłynąć znacząco na spadek notowań wśród Polonii.
Przez niemalże cały rok 2014-2015 cała Europa zmagała sie z kryzysem ekonomicznym w Grecji, potem przyszedł kryzys imigracyjny, który spolaryzował poglądy ludzi zamieszkujących nasz kontynent. Choć sprawy w zasadzie nie dotyczyły bezpośrednio Polski i w żaden sposób jej nie obciążały ekonomicznie (nie liczę celowo konieczniości utrzymania ok 10.000 imigrantów), to jednak Polacy bardzo emocjonalnie zareagowali w tym temacie.
Kto wie, gdyby specjaliści od sondaży wówczas czerpali swoją wiedzę z postaw Polaków w odniesieniu do tego zagadnienia, zapewne ich przewidywania wyborcze byłyby bardziej precyzyjne. Polacy bowiem opowiedzieli się generalnie przeciw wszelkiej możliwej integracji i checi udzielenia pomocy uchodźcom z krajów Afryki czy Azji. Było to zapewne pokłosiem działań wszelakich organizacji terrorystycznych, którym zależało, by w Eurpopie nie było spokoju, by poszczególne jej kraje zamieniły się w kraje strachu. Bardzo szybko nasi rodacy stali sie sędziami, wiedząc co trzeba zrobić, jakie decyzje podjąć i zajmując niejednokrotnie stanowisko ideowo bardzo podobne do innych krajów wspólnoty takich jak Węgry, Słowacja, czy Czechy w tym względzie. Był to głos na tyle słyszalny, a postawy na tyle wyraziste, że grzechem byłoby nie „zaopiekowanie” się takim elektoratem. Wystarczyło tylko ten elektorat „karmić ” i utrzymywać w ciągłym zagrożeniu, do wyborów wszak było niedaleko. Wykorzystali to PiS, Kukiz oraz KORWIN.
Wśód Polaków mieszkających za granicą – do gustu zwłaszcza przypadł KORWIN.
W największym polonijnym okręgu wyborczym jakim jest Wielka Brytania nikt, żaden kandydat, żadnej partii nie przyjechał powalczyć o głosy. Wszyscy omijali wyspy szerokim łukiem poza jednym. Przyjechał tylko Kukiz. Przyjechał po głosy i dostał je, podobnie było w Irlandii. Choć jego kampania akutat to szczyt hipokryzji, osiągnęła jednak swój sukces.
W historii Europy i Świata, w krajach demokratycznych, w czasach gdy ludzkość staje na krawędzi wojny i wydarzeń trudnych do przewidzenia, obywatele – wyborcy zawsze skręcają ideowo w prawo, a poglądy ludzi się radykalizują. Nie sposób bowiem nie przypomnieć tutaj konfliktu Rosyjsko-Ukraińskiego, mającego miejsce tuż za naszą wschodnią granicą. Niejasna polityka Putina i jej nieprzewidywalność, a także rosnące w siłę Państwo Islamskie i ataki terrorystyczne w Europie i na Świecie stały się początkiem radykalizacji poglądów. Następnie kryzys z uchodżcami oraz stanowisko rządu RP wobec nich, w odniesieniu do całej sytuacji społeczno gospodarczej, dopełniło swego. Był napewno zapalnikiem do radykalizacji poglądów i zwrócenia się do partii mówiącej jasno, że sobie z tym poradzi. Była to wyborcza koniunktura dla PiS i innych populistycznych partii, które to wykorzystały. Podobnie jak dla przykładu w Grecji , choć zupełnie z innego powodu. W tym kraju, w obliczu ogromnego kryzysu ekonomicznego i braku żywej gotówki, wyborcy zmęczeni ciągłym zmaganiem się z kryzysem uwierzyli zapewnieniom partii populistycznej, która obiecała Grekom spokój. Nikt tam nie myślał oddawać pożyczonych wcześniej pieniędzy, nikt też nie miał pomysłu jak uczciwie wyjść z impasu, pojawiła więc sie partia SIRIZA, która obiecała, że oddawać nie bedzie trzeba i już. Wybory wygrała, lecz czy zdoła zrealizować swoje przedwyborcze obietnice? Tego nie wie nikt, wiemy póki co, że pod młotek poszły wyspy na morzu Egejskim, których Grecja ma tysiące, ale czy to gwarant wyjścia z długów? Tego nie wiem. Analizując jednak nasze postawy powiem, że jako ludzie często lubimy żyć marzeniami. Choc wiemy, że przedmiot naszych marzeń jest nie do osiagnięcia, chętnie powierzamy los komuś kto mówi, że jest inaczej. Tak samo było i z Polakami mieszkajacymi za granicą.
Polonia Amerykańska, zwłaszcza jej starsza część, mocno skonfliktowana ze sobą jak również i z innymi organizacjami mniejszości narodowych (myślę tu zwłaszcza o organizacjach żydowskich) potrzebowała tożsamości w historycznych aspektach. Gdy pojawiła sie Solidarność w roku 80, Polonia ta związała się ideowo z tym ruchem i tymi prawicowymi politykami, którzy odwoływali się do ideologii Józefa Piłsudskiego, czy Romana Dmowskiego. Potem po roku 89, gdy Polska uwolniła się od komunizmu, w obliczu konfliktu z organizacjami prożydowskimi domagającymi się ciągle zwrotu mienia, potrzebowali silnego wsparcia ze strony polskiego Rządu. I tu także PiS dawało sygnały, że tylko oni są w stanie poradzić sobie z problemem. Zresztą ugrupowanie to nieprzerwanie od początku swojego powstania silnie podkreślało poparcie dla Polonii amerykańskiej. Liberalno – demokratyczny Rząd RP, czy wywodzący sie z niego Bronisław Komorowski, przegrali walkę o serca amerykańskich polonusów. Nie byli w stanie zbliżyć się do sposobu rozumowania jak i postaw bardzo szerokiej części Polonii, dla której hasło „Bóg, Honor i Ojczyzna” brzmiało inaczej w świecie pełnym roszczeń niż w kraju, który miał te sprawy już za sobą.
Troszkę inne przyczyny zauważam w postawach Polonii UE. Ta Polonia, której sam jestem częścią, jest Polonią stricte zarobkową. To względy ekonomiczne, a nie polityczne zmusiły nas do opuszczenia Polski. Tym nie mniej choć, większość z nas kompletnie nie przynależy do żadnej organizacji polonijnej, z uwagi na liczebność oraz rozwój techniki, a także bliskość geograficzną, bardzo silnie jesteśmy związani z Ojczyzną. Ci, którzy zdecydowali się pójść do wyborów (niestety to kilka procent zaledwie upoważnionych obywateli, którzy wyjechali) zupełnie z innych pobudek głosowali na PiS. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie były to tylko względy ekonomiczne. Wiek wyborców polonijnych w UE jest diametralnie różny niż wiek Polaków zamieszkałych w USA, uśredniając rzecz oczywiście. Tu w Unii przeważają ludzie młodzi, niekiedy bardzo młodzi, którzy zaraz po skończeniu szkoły czy uczelni wyjechali do pracy na zachód Europy. Byli rozczarowani tym co oferuje im rynek krajowy. Zamieszkali tu w przeważającej części razem z rodzinami, lub te rodziny tu sami zbudowali. Ale to wszstko w bardzo silnej więzi z Ojczyznąi, którą dośc często odwiedzają. Choc mieszkaja poza Polska, to kupują tu polskie produkty i chodzą do polskich kosciołów, ogladaja polską telewizje i czytaja polskie gazety. Nie muszą się integrować wcale z innymi Polakami w jakieś organizacje czy stowarzyszenia. Czują się częścią tej kultury zachodniej, częscią Europy, zachowując jednocześnie integralność. Choć wielu z nich deklaruje chęć powrotu do Ojczyzny w przypadku polepszenia się koniunktury na rynku pracy, mało prawdopodobnym jest by to się ziściło w najbliższych latach, nawet gdyby ta koniunktura się polepszyła.
Niechęć do PO i PSL, która pojawiła się nagle i spadła na polityków rządzącej partii, zapewne miała skutki w pewnego rodzaju dość specyficznej kampanii prowadzonej przez PiS i ruch Kukiza w końcu 2014 roku. Myslę tu o kampanii w internecie. Niedocenionej tak myślę przez ekipę rządzącą jako nowe źródło dezinformacji. Dziś już wiadomo, że stał za tym PiS. Na początek była to kampania „nienawiści i zochydzenia „Bronisława Komorowaskiego, bardzo agresywna ale bardzo skuteczna. Potem zaczęto straszyć Polaków widmem globalnej islamizacji i przy okazji zbliżajacych sie wyborów parlamentarnych zaczęto atakować rząd. Przy tym nie była to kampania mówiąca głównie o tym co każda z tych partii oferuje, bo nie partie firmowały tę kampanię, był to bowiem typowy „hejting”. Kampania negowania i wyśmiewania wszystkiego, co choćby trochę miało wspólnego z Platformą i jej pomysłami. Zupełnie pozbawione podstaw i logiki hasła w sieci zadomowiły się na tyle często oraz miały tak silny przekaz, że kazało niemalże opowiedzieć się każdemu po stronie obrony wartości chrześcijańskich, rzekomo zagrożonych.
Twierdzę, że był to celowy zabieg polityczno-socjologiczny. PiS poświęcił spore wydatki finansowe na agencje interaktywne i agencje od PR. Agencje interaktywne zajęły sie kampanią w internecie, co po krótce nakreśliłem powyżej, zaś samym PiSem i jej politykami zajęła sie agencja od PRu. Prosze przypomnieć sobie, gdzie na początku kampanii byli czołowi politycy PiS? Otóż nie było ich, zniknęli. Przestano nawet ich pokazywać i mówić o zamachu w Smoleńsku, wszystkich awanturniczych polityków pochowano na czas kampanii „pod stół”. Kampanię zarówno Prezydencką jak i Parlamentarną prowadzono bardzo merytorycznie, przy udziale nowych twarzy, nowych polityków, albo starych twarzy ale w nowym wcieleniu. Wszystko prowadzone było bez agresji i wymachiwania pięściami. „Obiecać wszystko czego chcą!” taka główna myśl przewodnia towarzyszyła tej kampanii. Żądaniami, straszeniem, poniżaniem i wszelkimi sprawami rozliczeniowymi zajmowali sie specjaliści od hejtingu w internecie. Lecz tam czyniono to jak już wspomniałem anonimowo. W ten sposób to PiS zmusiło Platformę do agresywnej i nerwowej postawy i to PiS nadawało tempo tej kampanii. Platforma rzuciła wszystko co mogła aby uporać się ze spadkiem notowań. Przyjęła postawę „straszenia Polaków” PiSem, lecz to niestety nie pomogło. Choć intencjonalnie było to zasadne, by przypomnieć rządy IV RP, jednak okazało się to strzałem do własnej bramki. Nie pomogły także przy samym jaj końcu obietnice gospodarcze i społeczne, takie jak chociażby likwidacja ZUS. Polacy już wtedy wybrali.
W chwili obecnej skłaniam się do tezy, w której przypisuję powstanie ruchu”Kukiza” zamierzonym działaniom specjalistów od PR pracujących na rzecz PiS. Chodziło o to by pobudzić tych wyborców deklarujących niechęć zarówno do PiS jak i Platformy pod jakimś mało znaczącym hasłem. „JOWy” były właśnie takim wynalazkiem. Potrzebny był przy tym wolny ruch społeczny, nie kojarzony z żadną siłą, która dotychczas istniała, nie partia, ale ruch który zjednoczy tych wszystkich niezadowolonych obywateli pozorujący niezależność, obiecujący im spełnienie aspiracji i przywrócenie państwa społeczeństwu. To się udało, ruch ten powstał, lecz Kukiz 15 stał się w rzeczywistości powyborczej ” V kolumną ” dla demokracji w Polsce. W praktyce, choć głosi swoje idee, głosuje i oddaje państwo w ręce Jarosława Kaczyńskiego. Stał się bezwolną maszynką do głosowania i demontażu wszystkiego tego co składało się na zdobycze demokracji w Polsce. Miłośnicy Kukiza nie wiedząc o tym, stali sie przede wszystkim miłośnikami PiSu.
W konkluzji analizy przyczyn ” sukcesu” * partii Jarosława Kaczyńskiego, upatruję głównie czynniki zewnętrzne i dopasowanie ich do ówczesnych wydarzeń, a także do stylu i tempa prowadzonej kampanii. Zbieg niefortunnych okoliczności spowodował, że koalicja rządząca nie była przygotowana na nie. W zakresie dyskusji o gospodarce Platforma miała się czym pochwalić i była na to przygotowana, choć nie kryła, że jest jeszcze wiele do zrobienia, obiecywała, że to uczyni. W zakresie polityki zagranicznej czuła sie jeszcze bardziej pewna. Majac Unię i „swojego” człowieka u władzy, będąc w strukturach NATO, nikt z analityków nie obawiał się groźnych ataków ze strony PiSu.
Sumując wszystko w jedno:
Gdy pojawiły się czynniki zewnętrzne, gdy bezpośrednio zagroziły obywatelom, obudził sie demon strachu w społeczeństwie i losy kampanii potoczyły sie inaczej niż pierwotnie przewidywano. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie dość żartobliwe, że terroryści islamscy i Putin pomogły Jarosławowi Kaczyńskiemu zaistnieć ponownie. Wiem jednak, że wzbudzić to może mieszane uczucia, zwłaszcza w grupie czytelników, którzy deklarują sympatię dla jego poczynań. Ale gdy zostawimy emocje na boku i sprawie przyjrzymy sie niejako matematycznie, odkryjemy fakty, które miały miejsce, a które w owym czasie przemknęły nam niemalże niezauważenie. I te fakty spowodowały, że u władzy dzisiaj przez najbliższe cztery lata (oby tylko!) będzie PiS.
Oczywiście mogę się mylić w ocenie sytacji, jak i we wnioskach końcowych. Jednak trudno nie pochylić się nad tymi faktami, które opisałem.
– kolor szary na mapkach to kraje nie ujęte w niniejszej analizie.
Zestwienia procentowe wyników
Wybory do Sejmu za granicą wygrało PiS uzyskując 33,61 proc. głosów, wyprzedzając PO, która osiągnęła 18,59 proc. Trzeci był komitet Kukiz’15, uzyskując 15,31 proc. Kolejne miejsca zajęły: partia KORWiN z 12,54 proc., Nowoczesna z 9,19 proc., Razem z 5,46 proc., a ZL – 4,58 proc. – podała PKW.
W obwodach utworzonych w polskich placówkach dyplomatycznych na świecie głosowało 174 805 Polaków. To 87,64 proc. osób, które zarejestrowały się tam jako wyborcy.
PKW na swej stronie internetowej przedstawiła wizualizację pokazującą, jak głosowali Polacy w poszczególnych państwach. Największym zagranicznym obwodem była Wielka Brytania, gdzie zagłosowało 64,4 tys. wyborców. Zwyciężył tam komitet Kukiz’15 z 24 proc. poparcia, przed PiS (22,89 proc.), KORWiN (20 proc.), PO (14,95 proc.), .Nowoczesna (7,94 proc.), Razem (5,32 proc.), a Zjednoczona Lewica zdobyła 4,3 proc. głosów.
Drugim co do wielkości obwodem są USA, gdzie głosowało ponad 24,8 tys. wyborców. Bezapelacyjnie zwyciężyło tam PiS, zdobywając 72,7 proc. głosów. PO uzyskała 10,5 proc., a Kukiz’15 5,24 proc.
W Niemczech głosowało prawie 19,9 tys. wyborców, a zwyciężył PiS z 31,24 proc. głosów, przed PO z 27,55 proc. i .Nowoczesną z 9,87 proc. Komitet Kukiz’15 zdobył 9,77 proc. głosów, KORWiN – 8,65 proc., Razem – 6,43 proc., a ZL – 5,9 proc.
W Irlandii głosowało 9 tys. Polaków, a wygrał komitet Kukiz’15, uzyskując 26,71 proc. głosów. Drugi był komitet PiS z 21,86 proc., a trzeci – KORWiN z 17,06 proc. PO zdobyła 14,82 proc., .Nowoczesna – 8,72 proc., Razem – 5,61, a ZL – 4,65 proc.
W Norwegii (prawie 7,5 tys. wyborców) wygrało PiS (25,39 proc.), przed Kukiz’15 (22,9 proc.) i KORWiN (17,89 proc.). Dalej była PO (14,95 proc.), .Nowoczesna (7,85 proc.), Razem (6,47 proc.) i ZL (3,78 proc.).
PiS wygrało także w Rosji (500 głosujących), uzyskując 30,12 proc. poparcia, przed PO z 26,71 proc. i .Nowoczesna (14,46 proc.). Dalej były komitety: Zjednoczona Lewica (8,63 proc.), Razem (7,23 proc.), Kukiz’15 (6,22 proc.) i KORWiN (4,62 proc.).
Donald Tusk komentuje wyniki wyborów. „Nie mamy do czynienia z katastrofą” Przewodniczący… czytaj dalej »
Z wizualizacji PKW wynika, że w Wietnamie, Iranie, Tajlandii i Singapurze zwyciężyła .Nowoczesna. Ugrupowanie Ryszarda Petru uzyskało tam odpowiednio: 32,43 proc., 32,35 proc., 28,03 proc. i 28,46 proc.
PO największe zwycięstwo odniosła na Kubie, odnotowując tam 51,28 proc. głosów. Wygrała też m.in. w Algierii (47,22 proc.), RPA (38,56 proc.), w Hiszpanii (28,75 proc.), w Chinach (28,7 proc.), Indiach (31,7 proc.), Meksyku (30,77 proc.), Litwie (28,16 proc.) i Azerbejdżanie (37,93 proc.).
PiS wygrało m.in. także na Ukrainie, zdobywając tam 46,82 proc. głosów, Białorusi (48,51 proc.), w Kanadzie (69,86 proc.), we Włoszech (46,53 proc.), we Francji (39,03 proc.), w Australii (40,51 proc.), w Kazachstanie (56,14 proc.), w Wenezueli (50 proc.), w Brazylii (42,99 proc.), w Argentynie (42,55 proc.) i w Peru (44,26 proc.).
W Chile PiS i PO odnotowały identyczny rezultat 24 proc. głosów. Trzecie miejsce zajęła .Nowoczesna z wynikiem 22,67 proc., a kolejne – KORWiN (10,67 proc.), Razem (8 proc.), Kukiz’15 (5,33 proc.) i ZL – 4 proc.
Do niniejszej analizy wykorzystałem materiały PKW, Newsweek oraz Gazeta.pl
* – Określenie SUKCES w cudzysłowiu zamierzone.
Jarek Kobzdej – Wielka Brytania
Najnowsze komentarze