web analytics

DOK – Democracy is OK

„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)

Tandeta władzy

"Medium", Krysia Kierebinski, licencja CC-BY-NC-ND https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

„Medium”, Krysia Kierebinski, licencja CC-BY-NC-ND

 

Gliński, Krasnodębski, Wildstein, Legutko, Rymkiewicz i w porywach dwóch – trzech innych intelektualistów odrodzonej Polski Zbasławowej. Skromna garstka „niezłomnych” rzeczników Tandety, którzy sami zaprzęgli się na usługi Zaścianka i Kołtuństwa. Ogromna większość intelektualistów i ludzi kultury zachowała umiar, dowcip i trzeźwy osąd i nikt jej tego nie odbierze, nawet jeśli publiczne pieniądze i publiczne media zostały zarezerwowane dla małej grupki swoich, przekonanych propagandystów, marzących o przemieleniu naszej pamięci tak, żeby nie ostał się kamień na kamieniu i żeby na gruzach stworzyć nową Polskę, nową historię, a w rezultacie i nową przyszłość. Nic z tego, spóźnieni patrioci, rzeczywistości nie da się zakląć, historii odmienić, a „klasie wyższej” zamknąć ust. Ona będzie wiedzieć swoje, mówić i pisać. Może i sami żyjecie i żyć chcecie w Wolsce, ale XXI wiek nadszedł już jakiś czas temu i nie ma od tego powrotu – wasze pocieszne sposobiki: jałmużny dla ludu, ekstradycje i połajanki pana Zbyszka, przemówienia drabinkowe prezesa Jarka, bez-prawne machlojki pana Andrzeja na nic się nie zdadzą. Nie pomogą wam nawet glany brunatnych chłopaków, którzy się tu zawieruszyli z innego, ponurego czasu. Oni, zanim sami przeminą, pierwsi dadzą wam kopa.

Nakradnijcie jeszcze, ile zdołacie, namąćcie w głowach, ile potraficie, nacieszcie się błyskiem reflektorów, które sami na siebie kierujecie… Oplujcie jeszcze parę znienawidzonych trupów, nakrzyczcie publicznie na Rulewskiego… Powołajcie sobie na ekspertów i komentatorów Michalkiewicza, Terlikowskiego i obatela Rycharda. Macie swoje pięć minut, zanim zobrzydzicie do siebie lud i zanudzicie go na śmierć. A potem wynoście się. Gdy będziecie odchodzić, będziemy na was patrzeć bez nienawiści, lecz z politowaniem i trochę może ze zdziwieniem, że w ogóle byliście i że nam zawracaliście głowę, dinozaury z Wolskaparku. Tęsknić nie będziemy, ale będziemy z uwagą badać wasze skamieliny, by uczyć dzieci i mieć przestrogę na przyszłość. Z waszych naiwnych, zdegradowanych marzeń będziemy się śmiać.

… A więc w mediach publicznych wykończono resztki zdychającej wolności słowa. Wypowiedzi towarzysza K. nie pozostawiają w tym względzie żadnych wątpliwości: dość tego tam gadania, od dziś znowu ma zapanować zdrowa jednomyślność i konstruktywny zapał, pisarze i dziennikarze niech kroczą dziarsko i karnie ku „świetlanej przyszłości” – a styczność z Zachodem ma być zerwana, lub ograniczona do zupełnie nieszkodliwego minimum.

To wszystko – na drodze łagodnej perswazji i bez uciekania się do dawnych, stalinowskich metod. Perswazji, co prawda, nie znoszącej repliki – chociażby dlatego, że śmiałek mógłby tę swoją replikę wyszeptać jedynie w gronie familijnym, lub najbliższych przyjaciół. Śmiałek, przypuszczam, nie będzie prześladowany, po prostu zamkną się przed nim gazety i wydawnictwa, odstawiony zostanie do życia prywatnego i niech w inny sposób zarabia na utrzymanie.

Mnie nie zależy na atakowaniu kaczyzmu, niech to robią inni, trzymam się jak najdalej od polityki. Jak mnie polityka nudzi! Nie jestem w stanie pisać na tematy, które mnie nie biorą, a do nich należy ten nieszczęsny kaczyzm, obgadany doszczętnie tam i z powrotem. Niezależnie od groźnej aktualności dylematu, przesyt coraz bardziej daje się we znaki i chyba nie ja jeden wyglądam z upragnieniem chwili, w której wchodzące pokolenie powie „dość” i stworzy sobie nowe niepokoje, nowy styl, nowe zagadnienia.

Ale tym razem przyplątała się tutaj pewna logika silniejsza ode mnie. Zabieram głos po prostu dlatego, że im odbiera się głos. Zaczynam mówić dlatego, że oni zaczynają milczeć…

Europa chyba bardzo zdawkowo wyobraża sobie dzisiejszy stan rzeczy, umysłowy i duchowy, w Polsce. W istocie kryzys jest o wiele głębszy, wykracza daleko poza „walkę o wolność” szlachetnych demokratów.

Marksizm skompromitował Kościół, ale sam uległ też kompromitacji objawiając się nie mniej ciasno i dogmatycznie. Zdawałoby się zatem, że na trupach Wiary, Narodu tudzież Marksizmu, na trupach zarówno Dogmatu, jak Filozofii, jak Ideologii, jedynie Nauka z Techniką mogą ogłosić swoje królestwo… Ale Technika z Nauką ledwie się w tym kraju ruszają…

… Jakimże sosem przyprawicie dziś waszą fikcję, żeby ona w ogóle miała smak jakiś? Przecie w tym świetle zimnym zwyczajnego dnia objawia się całe błazeństwo tej farsy i nawet kaczystom dobrze wiadomo, że to nic więcej jak tylko biurokracja, okólniki, bzdura, na całym świecie nie ma już nikogo, kto by to widowisko brał na poważnie.

Czy można na serio wyobrażać sobie, że się zlikwiduje wpływ warstwy wyższej na społeczeństwo odbierając jej prawo pisania do gazet, urządzania wystaw czy koncertów? Dzieciństwo. Ci ludzie oświeceni, czyli wyżsi, są, oni nie przestali istnieć, oni przenikają całe społeczeństwo – jest to udawanie, że kogoś nie ma, gdy ten ktoś jest, jad zakłamania wżera się nie tylko w naród, ale i w samych kaczystów. Nic nie może się zdarzyć bardziej fatalnego kaczyście, niż podejrzenie, stopniowo rosnące, że kaczyzm jest sztucznością, która utrzymać się może tylko w sztucznych warunkach.

Nie ma siły, która by mogła zmusić autentycznego artystę lub intelektualistę do pisania szczerze poniżej swego poziomu, redukcja duchowa jest niemożliwa. Wyższość pozostanie dzika. Wyższość jest jak ziele, które plenić się będzie w każdym systemie i będzie piąć się do góry nie pytając o nic, posłuszna jedynie prawu własnej ekspansji.

Ogłupianie ludzi nie jest właściwą metodą gdy trzeba, żeby oni o czymś się dowiedzieli.

Żałosne, że kaczyzm tak zmiękcza sobie swoje trudności. Lekceważy się literaturę, sztukę, filozofię, zaprzęga się tych ludzi do propagandy, demoralizując zasiłkami, prebendami, wprowadza się i tutaj „demokrację” produkując sztucznie możliwie największą ilość miernot. Gdy ta kulturalna polityka, oparta na lekceważeniu, doprowadzi do zamierzonych rezultatów, już nietrudno wyrażać się o malarstwie w stylu Glińskiego, lub o literaturze słowami Kaczyńskiego.

Jak to się potoczy? Będzie się to ślimaczyło, słabe, wytworzy się coś w rodzaju jełkiej zupy, będzie lepkie, grząskie, i może jakoś rozlezie się… albo nie rozlezie…

 

"Bolero", Krysia Kierebinski, licencja CC-BY-NC-ND https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

„Bolero”, Krysia Kierebinski, licencja CC-BY-NC-ND

 

Witold Gombrowicz, „Tandeta” 1963 („Kultura Paryska” nr 9)

(plus pogrubione fragmenty i pojedyncze słowa – Bartosz Hlebowicz)

 

Słowa-klucze:

media publiczne – Polska

kaczyzm – komunizm

kaczyści – komuniści

Gliński – Chruszczow

Kaczyński – Gomułka

 

(Visited 621 times, 1 visits today)

One comment on “Tandeta władzy

  1. Pingback: Tandeta władzy | Takie tam, czyli prawdziwe życie Wodza Yowlachie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kategorie

Najpopularniejsze:


License:

This work is licensed under a Creative Commons Attribution-NoDerivatives 4.0 International License.

W blog Democracy is OK D.OK zamieszczamy teksty, których tematyka jest zgodna z ideami wyrazonymi w naszym Manifescie, jednak za tresc artykulow i wyrazone w nich opinie odpowiedzialni są tylko i wylącznie ich autorzy.