„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Od samego początku dostałam bardzo dużo pomocy i wsparcia, ale… od Niemców. Niestety, moje doświadczenia z tutaj mieszkającymi z Polakami nie były zbyt dobre i dlatego odcięłam się od nich na wiele lat. Serca Niemców otwierała mi moja, dosyć kiepska, ale jakoś tam wystarczająca, znajomość języka niemieckiego. Im było obojętne, czy moja gramatyka jest poprawna, czy użycie rodzajników prawidłowe, czy jakieś słowa pomyliłam, zawsze mówili: pani tak dobrze po niemiecku mówi… Dzisiaj sama przyznam, że to było bardziej „Kali jeść, Kali pić”, ale nawet taka słaba znajomość języka otwierała mi wszystkie drzwi. Czas mijał. Znalazłam pracę, wyszłam za mąż, doszlifowałam język i powoli było coraz lepiej. Zrobiłam szkołę, zrobiłam studia wieczorowe, pracuję i żyję normalnie i bezpiecznie.
Mam dwa obywatelstwa, polskie i niemieckie. Ja sama o sobie mówię, że jestem Europejką. Trochę to trwało, zanim tak naprawdę zrozumiałam, że tutaj mogę otwarcie o wszystkim mówić, że mam prawo krytykować politykę, Kościół i wszystko, co uważam za godne krytyki. Mam wolny dostęp do wiadomości i różnych punktów widzenia. Moje prawa są chronione przez policję, sądownictwo i konstytucję. Mam sąsiadów gejów, lesbijki, wegetarian, rowerzystów, obcokrajowców, uchodźców i „tutejszych”. Spotykamy się, rozmawiamy ze sobą o różnych sprawach, albo dajemy sobie znać, bo ktoś znowu zapomniał wyłączyć światła w samochodzie… Takie normalne życie. Jadąc tramwajem, słyszę rozmowy młodych ludzi w polskim języku, śmieją się, rozmawiają o ostatniej imprezie i o egzaminach, o tym, że na wakacje jadą do Polski, do domu, a w przyszłym roku jadą na dwa semestry do Francji. Chętnie kupuję wędliny u pana Andrzeja. Pan Andrzej kilka lat temu przyjechał z Polski i otworzył w naszej dzielnicy sklep z polskimi towarami i, jak zawsze sam mówi, dobrze mu się żyje – na co ja mu zawsze odpowiadam: mnie też, panie Andrzeju, mnie też.
Poprzednie teksty w „cyklu na 7 maja”:
Alicja Ochmann, Demokracja jest gotowa, wystarczy „odgapić” (2016-05-02)
Ewa Oranowska-Wróbel, „Byliśmy i będziemy w Europie” (2016-05-01)
Najnowsze komentarze